Andrzej Matkowski: W ubiegłym tygodniu można było spotkać ciebie trenującego na bydgoskim torze. Ciągnie wilka do lasu po tej dłuższej przerwie?
Jacek Gollob: Na pewno tak. Czuję się nadal zawodnikiem i to jest najcenniejsze, bo o to w sporcie chodzi. Jeszcze pojeździmy!
Podczas treningu widać było, że z większością bydgoskich zawodników sobie radziłeś na torze. Przedsezonowe przygotowanie, mimo długiej przerwy w jeździe, zaprocentowało?
- Jak na trening faktycznie było dobrze. Wiadomo jednak, że zawody weryfikują to lepiej. Co najważniejsze, to znalazłem się na torze jak należy. Chodziło przede wszystkim o odnalezienie się na torze i zobaczenie co słychać. Słychać dobrze i to jest cenne.
Czy w związku z treningami w Bydgoszczy, rozmawiasz z działaczami Polonii o powrocie do drużyny?
- W tym tygodniu będzie już wiadomo, czy będę jeździł, czy nie.
A czy ty chciałbyś jeździć w Polonii w tym roku.
- Tak, bardzo!
Miałeś okazję obserwować mecz Polonii z Rawiczem. Niestety rywal nie był zbyt wymagający. Widać było, że na tle słabszego przeciwnika Polonia prezentuje się dobrze. A jak ogólnie oceniasz zespół?
- Polonia jest bardzo dobrym zespołem, bo wygrała wszystkie mecze, także trudno mówić inaczej. Natomiast Polonia jest za silna na pierwszą ligę, tym bardziej na swoim torze. Na wyjazdach może trochę gorzej, bo miejscowi zawodnicy są lepiej doregulowani, ale Polonia i tak te mecze wygrywa. Także ta pierwsza liga jest o tyle nieinteresująca, że tych meczów na szczycie jest 2-3, gdzie rozgrywa się walka o wejście do ekstraligi, a reszta jest mniej barwna, bo jeśli wygrywa się mecz do 20, to o co właściwie chodzi?
No właśnie - na wyjazdach Polonia miała jednak problemy. Nawet w meczu w Rawiczu bardzo długo się męczyła, szczególnie jeśli chodzi o dopasowanie motocykli do warunków na torze. W związku z tym działacze Polonii, ale i kibice, widzą w tobie taką "deskę ratunku". Jesteś bardzo doświadczonym zawodnikiem i twoje punkty, ale i rady przed zawodami odnośnie przełożeń, przydadzą się pozostałym zawodnikom, szczególnie tym młodszym.
- To się okaże, ale właśnie po to miałbym jeździć w Polonii. Jeżeli byłaby sytuacja, że jest możliwość wejścia do ekstraligi, to po to bym był i do tego bym się przydał. To dotyczyłoby głównie tych meczów najistotniejszych. Natomiast jeśli chodzi o te mecze słabsze, to właściwie wszyscy zawodnicy sobie radzą. Jeżeli chodzi natomiast o zawodników, to ma na nich wpływ sytuacja, że jadą u siebie i wygrywają wszystko, a potem jadą na wyjazd z nastawieniem, że też wygrają wszystko "jedną ręką" z przeciwnikiem pierwszoligowym, i następuje takie rozprężenie. A ci zawodnicy pierwszoligowi bardzo chcą wygrać z zawodnikami takiego pokroju jak Jonsson, Sajfutdinow czy Okoniewski, no i czasami im się udaje. A ci chłopacy, którzy pogubią punkty, później się doregulowują i wygrywają mecze - i to jest cenne. Takie wahania są spowodowane moim zdaniem właśnie tym wachlarzem poziomów sportowych poszczególnych meczów.
Jaki widzisz dalszy przebieg rywalizacji w pierwszej lidze? Czy Polonia awansuje do tej upragnionej ekstraligi?
- Na pewno jest faworytem, ale i Gdańsk jest trudnym przeciwnikiem. Także między tymi dwoma zespołami będzie się rozgrywała walka, bo Ostrów ma zbyt dużą stratę punktów. No i właśnie na tym to polega, że ten cały sezon trzeba przejechać w tej niższej lidze. Gdyby okazało się, że nie udało się wejść do wyższej ligi, to byłaby podwójna szkoda, bo Polonia nie może jeździć w pierwszej lidze!
Kiedy można spodziewać się ostatecznej decyzji w twojej sprawie?
- Myślę, że w środku tygodnia będzie wszystko wiadomo.