Ewelina Bielawska: Kilka dni temu podpisałeś roczny kontrakt w Tarnowie. Po 5 latach spędzonych w Falubazie, z powodu decyzji tutejszych włodarzy, odchodzisz do innego klubu. Czy zielonogórski zarząd podziękował ci za jazdę i wieloletnią współpracę?
Fredrik Lindgren: Podziękowań żadnych nie było. Jedynie ja ze swojej strony podziękowałem za lata spędzone w Zielonej Górze. Życzyłem im powodzenia w kolejnym sezonie.
Czy po zakończeniu sezonu myślałeś może o zmianie klubu? Na łamach prasy podejrzewano, że miałeś inne plany i dlatego nie chciałeś się kontaktować. Wielokrotnie również prezes Robert Dowhan wypowiadał się, że ma problem ze skontaktowaniem się z tobą.
- Nie, tak nie było. Kontaktowałem się z klubem. Jedynie było jedno takie połączenie telefoniczne, którego nie odebrałem, ponieważ akurat nie mogłem. Dzwonił wówczas tłumacz stamtąd. W moich planach była jazda nadal w tym samym klubie. O tym, że planowałem zostać na dłużej w tym mieście i zadomowić się świadczy chociażby fakt, że zamierzałem kupić tam mieszkanie. Chciałem stworzyć taką bazę dla siebie, ponieważ spędzałem w tym mieście sporo czasu. Nie było z mojej strony jakiejkolwiek niechęci czy, tak jak twierdzono, uciekania od rozmowy czy podpisania kontraktu. Spotkaliśmy się po sezonie jedynie raz w Pardubicach na Zlatej Prilbie, jednak prezes był sam i nie było jak porozmawiać, ponieważ nie było z nim tłumacza. Stąd rozmowy były bardzo ograniczone.
Jak wyglądał twój kontakt z klubem po sezonie? Czy ktoś kontaktował się z tobą? Jeśli tak to z kim rozmawiałeś?
- Byłem w kontakcie z klubem. Wysłałem zapytanie w ich stronę, gdyż chciałem wiedzieć, jaka jest koncepcja na przyszły sezon. Chciałem wiedzieć czy jestem brany pod uwagę i jak to będzie wyglądało. Nie wszystko przecież kręci się naokoło pieniędzy. Nie dostałem jednak żadnej odpowiedzi.
Lindgren po meczu ze Stalą Gorzów
Czy prezes złożył ci propozycję podpisania kontraktu? Jeśli tak, to na jakich warunkach?
- Otrzymałem bardzo nieatrakcyjną ofertę. Wówczas zrozumiałem, że klub tak naprawdę mnie nie chce i nie widzi też w swoich planach jako zawodnika. Szkoda, że w taki sposób to zrobili. W ten sposób pewnie chcieli mi powiedzieć - nie chcemy cię tutaj, jesteś wolny żeby iść dalej. A mogli szczerze porozmawiać.
Czy wiedziałeś, że klub prowadzi rozmowy z Andreasem Jonssonem i nie będzie jednak miejsca dla ciebie?
- Nie wiedziałem o tych rozmowach. W momencie kiedy zauważyłem, że nasze drogi się rozchodzą podziękowałem za współpracę i te pięć lat.
W jaki sposób prezes poinformował cię o tym, że nie zostaniesz w Falubazie?
- Tak jak wcześniej mówiłem, spotkaliśmy się tylko podczas Zlatej Prilby. Jednak nie mogliśmy się porozumieć, gdyż nie było tłumacza. Poza tym był krótki kontakt telefoniczny. Czytałem w mediach niezbyt przychylne wypowiedzi prezesa na mój temat. Podobno nie odzywałem się, nie odbierałem telefonów. Nie odpowiada mi to. Mówię otwarcie - to wszystko jest nieprawdą. Nie zgadzam się z tym absolutnie, gdyż wyglądało to zupełnie inaczej niż przedstawił to klub w mediach. Stąd chciałbym, żeby kibice poznali wersję i drugiej strony, by wiedzieli jak było naprawdę. By zrozumieli, że tak naprawdę było inaczej.
Czy miałeś długo nadzieję na to, że jednak zostaniesz w Falubazie?
- Chciałem zostać, widziałem w tym klubie swoją przyszłość. Nic nie wskazywało na to, że będzie inaczej. Chciałem znaleźć mieszkanie, rozwijać się tam.
Czy masz żal do zielonogórskiego klubu?
- To jest ich wybór, mimo tego iż ja bym chciał odwrotnie. Widzieli to po prostu inaczej. Spędziłem tam wiele fantastycznych lat, zaczynałem tam jeździć kiedy drużyna była w I lidze, potem przyszedł czas na ekstraligę. Bardzo cenię sobie kibiców, niejednokrotnie powtarzałem, że uwielbiam ich. Liczę na to, że zrozumieją całą tą sytuację i nie zaczną mnie nienawidzić. Chciałem cieszyć ich swoją jazdą, jednak stało się inaczej.
Czy chciałbyś jeszcze kiedyś wrócić do Falubazu?
- W tej chwili nie mogę się w tym temacie wypowiadać. Podpisałem roczny kontrakt z tarnowskim klubem i tam zamierzam zdobyć jak najwięcej punktów. Jednak nigdy nie mówię nigdy. Wszystko może się zdarzyć. Nie można przewidzieć przyszłości i tego co się będzie działo.
Poproszę o ocenę lat spędzonych w Falubazie.
- Podsumowując te pięć lat powiem przede wszystkim, iż były one niesamowite. Zacząłem przygodę od pierwszej ligi, potem był ekstraliga. Zdobyliśmy trzy różne kolory medali, niesamowite sukcesy. Mile będę wspominał spędzony tam czas. Pokochałem to miasto, Falubaz i kibiców. Czułem się tam prawie jak w domu.
Czy szybko dogadałeś się z Tarnowem? Czy miałeś jeszcze inne oferty?
- Miałem kilka ofert z polskich klubów. Najbardziej interesująca wydawała się ta z Tarnowa. Skontaktowaliśmy się i umówiliśmy na spotkanie w Sztokholmie na początku listopada. Tam porozmawialiśmy i już wtedy można powiedzieć, że dogadaliśmy się. Była to dość szybka i prosta rozmowa. Krótko trwały negocjacje.
Jak przygotowujesz się do sezonu?
- Przygotowania do sezonu wyglądają dobrze. Trenuję w Centrum Elite w Sztokholmie. Jest to specjalne centrum dla sportowców. Testujemy tam swoją kondycję fizyczną. Wróciłem właśnie z trzytygodniowego urlopu z Australii. Stąd ten bardziej intensywny trening dopiero się zacznie. Mój team nadal będzie ten sam, mam tych samych mechaników co do tej pory. Podpisałem już z nimi umowy. Wszystko układa się więc pozytywnie. Jeśli chodzi o przynależność klubową, jestem człowiekiem który jest dość wierny barwom i przyzwyczaja się do danego klubu. Stąd w Szwecji nadal będę bronił barw Dackarny Malilla, w Anglii chciałbym zostać również w tej samej drużynie.
Od lewej: Lindgren, Żyto i Hancock
Czy uważasz, że zmiana klubu dobrze wpłynie na twoją jazdę?
- Mam taką nadzieję. W Tarnowie jest zupełnie inny tor, jest on dłuższy i bardziej twardy, co nie zawsze mi sprzyjało. Żeby poprawić swoją jazdę muszę na takich nawierzchniach jeździć. Mam nadzieję, że mi to pomoże. Zaczynam nowy rozdział w swojej karierze w lidze polskiej. Liczę, że wyjdzie mi to na plus.
Czy zamierzasz mocno zmienić swoją bazę sprzętową?
- Trudno powiedzieć. Nie orientuję się jaka będzie sytuacja z nowymi tłumikami, stąd nie wiem jak do tego podejść. Wówczas trzeba będzie robić wszystko od nowa, wręcz zaczynać od zera. To jak na razie dla mnie wielki znak zapytania.