Hampel o Gollobie: Traktowaliśmy się z dużym dystansem

Jarosław Hampel wspomina swoją drogą do wywalczenia tytułu wicemistrza świata. Zawodnik opowiada o tym jak układały się jego relacje z Tomaszem Gollobem, kiedy dzieliła ich niewielka różnica punktów w klasyfikacji przejściowej Grand Prix.

- Sezon 2010 bardzo dobrze ułożył się dla mnie jeśli chodzi o starty indywidualne. Po dwuletniej przerwie w rywalizacji w Grand Prix zostałem skazany na niepowodzenie. Niewiele osób wierzyło, że stać mnie będzie na odniesienie takiego sukcesu. Zdobycie srebrnego medalu kosztowało mnie wiele pracy, wysiłku i poświęcenia. Udowodniłem, że stać, żeby jeździć na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że to nie była jednoroczna eksplozja formy. Chciałbym kontynuować dobre starty na przestrzeni kolejnych lat - podsumował miniony sezon Jarosław Hampel.

Zawodnik Unii Leszno otwarcie przyznaje, że bardzo zależało mu na udowodnieniu niedowiarkom, że nie jest zawodnikiem, którego stać na sukcesy wyłącznie w pojedynczych rundach Grand Prix. - Docierały do mnie opinie, że moje sukcesy z początku rywalizacji w cyklu są przejściowe. Po Grand Prix w Lesznie wszyscy tłumaczyli mój dobry występ tym, że jechałem na swoim domowym torze. Później była runda w Goeteborgu, która była chyba najsłabsza ze wszystkich w moim wykonaniu. Wtedy ruszyli wszyscy oponenci twierdząc, że jestem już pozamiatany i nic więcej nie osiągnę. Walczyłem z tymi opiniami starając się udowodnić, że stać mnie na skuteczną jazdę przez cały sezon.

Hampel przez jakiś czas był liderem klasyfikacji przejściowej Grand Prix. Zawodnik opowiada o tym jak układały się wówczas jego relacje z Tomaszem Gollobem. - Walka o złoty medal była rzeczywiście zacięta. W końcówce Gollob odjechał i udowodnił, że był niepodważalnie najlepszy. Kiedy punktowo byliśmy bardzo blisko nasze relacje były dość ogólne. Nie było jakieś wielkiej przyjaźni, dyskusji czy rozmów. Każdy raczej dbał o swoje interesy aby jeździć jak najlepiej z rundy na rundę. Oboje traktowaliśmy się z dużym dystansem. Wiedzieliśmy, że walka o tytuł mistrzowski może rozstrzygnąć się właśnie między nami. Tomasz wygrał zasłużenie, bo był kapitalny w każdych warunkach.

Rywalem Hampela tegorocznej edycji cyklu będzie jego kolega z Unii Leszno - Janusz Kołodziej. "Mały" zapewnia, że rywalizacja między nimi będzie prowadzona w duchu fair - play i na pewno nie przełoży się na ich relacje w kontekście meczów ligowych. - To w niczym nam nie przeszkodzi. Potrafimy rozgraniczyć starty w zawodach indywidualnych od ligowych. Mamy na to zdrowe spojrzenie. Na pewno będziemy rywalami w cyklu Grand Prix, ale wszystko będzie odbywało się w duchu fair - play. W kontekście jazdy w meczach Unii Leszno nic na pewno nas nie podzieli. Wiemy dobrze, że wynik tworzy siła całej drużyny w której panuje odpowiednia atmosfera. W meczach ligowych na pewno będziemy się wzajemnie wspierać.

Podpisując deklaracje o udziale w tegorocznym cyklu Grand Prix zawodnicy uzyskali zapewnienie, że będą jeździli na tłumikach najnowszego typu, które nie będą negatywnie wpływały na motocykle. Pożądanych przez żużlowców tłumików ciągle nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Zawodnicy zapowiadają protest. - To było mydlenie oczu. Ktoś obiecywał, że być może zostanie zrobiona jakaś pośrednia wersja tłumika, która byłaby lepsza niż wcześniejsze modele. Nikt jednak się za to nie wziął. Żaden z producentów nie skupił się mocniej nad tym tematem, bo szkoda było czasu. Pierwsze wersje nowych tłumików dostały homologację na 2011 rok. Nas zawodników nikt nie pytał o opinie a naszym zdaniem one są złe. Nic nie wskazuje na to, żeby miała się pojawić zapowiadana udoskonalona wersja nowego tłumika. Razem z zawodnikami z Grand Prix mamy zamiar jednogłośnie powiedzieć "nie". Mam nadzieję, że wkrótce ten problem zażegnamy - mówi Jarosław Hampel.

Zamieszanie wokół sprawy tłumików komplikuje żużlowcom przygotowania sprzętowe. - Jest to duży problem, bo jesteśmy na etapie przygotowywania silników do nowego sezonu. Do końca nie wiemy na jakich tłumikach będziemy startować. Musimy wstrzymywać niektóre działania w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Poradzimy sobie z tym, ale kłopot tak czy inaczej jest - twierdzi Hampel.

Jarosław Hampel

Źródło artykułu: