Dopasowanie kluczem do sukcesu - wypowiedzi po II rundzie MDMP w Bydgoszczy

ZKŻ Kronopol Zielona Góra pewnie wygrał II rundę Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Niżej przedstawiamy wypowiedzi uczestników czwartkowych zawodów.

Grzegorz Zengota (ZKŻ Kronopol Zielona Góra): Na razie wszystko idzie w dobrą stronę, wygrywamy turnieje i mam nadzieję, że w finale również będziemy się bić o pierwsze lokaty. W tym roku już drugi raz jestem w Bydgoszczy, ale za każdym razem jeździ mi się tu bardzo dobrze. Szkoda tylko jednego biegu, w którym straciłem jeden punkt, ale Kamil Brzozowski jest już uznanej klasy zawodnikiem, co było widać podczas czwartkowych zawodów.

Paweł Zmarzlik (Caelum Stal Gorzów): Drugie miejsce nie jest złe, ale wiadomo, że liczy się tylko zwycięstwo. Ciężko było myśleć o wyprzedzeniu w klasyfikacji generalnej żużlowców ZKŻ-u, gdyż dopasować się do tego toru jest niezwykle trudno, dlatego wynik jest taki, a nie inny.

Matuesz Mikorski (Caelum Stal Gorzów): Druga lokata za ZKŻ-em nie jest naszym sukcesem, bo mieliśmy w Bydgoszczy wygrać. Miejscowy tor bardzo mi odpowiada, gdyż zawsze jeździło mi się tutaj dość dobrze, ale jakoś w czwartek nie mogłem znaleźć odpowiedniego ustawienia sprzętu.

Kamil Brzozowski (GTŻ Grudziądz): Sprawiliśmy małą niespodziankę, gdyż od początku zawodów jechaliśmy praktycznie w dwójkę i nikt na nas praktycznie nie stawiał, a na dodatek nasz kolega miał bardzo groźny wypadek. Mieliśmy za zadanie urwać parę punktów faworytom, gdyż taka impreza jest na pewno lepsza, niż jakikolwiek trening, gdyż można tutaj idealnie posprawdzać sobie ustawienia sprzętowe. Wygrywa ten, kto się szybciej dopasuje do danej nawierzchni. Razem z Arturem jesteśmy już doświadczonymi zawodnikami i w dalszej fazie prezentowaliśmy się chyba bardziej dojrzale. Liczymy, że podobnie będzie podczas eliminacji parowej w Ostrowie.

Andrzej Maroszek (trener GTŻ Grudziądz): Szkoda, że zawodnicy odnoszą kontuzje w takich zawodach, ale co zrobić. Młodość ma swoje prawa, jest nieobliczalna. Jeden zawodnik zawężał wyjście z łuku, drugi poszerzał to wyjście, no i spotkali się centralnie, a potem poszli centralnie w płot. Nie winił bym tu żadnego z zawodników, a przede wszystkim ich brak doświadczenia. Dla mojego zawodnika Pawła Kaczorowskiego były to praktycznie drugie zawody, w których występował. Mam nadzieję, że nic się nie stało - to co wiem z pierwszej ręki, to żadnego złamania nie ma, jest tylko mocno poobijany, teraz pojedziemy do szpitala i zobaczymy dokładnie co mu się stało. Pozostali moi zawodnicy to praktycznie młodzież z górnej półki. Czy Kamil Brzozowski, czy Artur Mroczka to praktycznie półfinaliści - jeden Mistrzostw Świata, drugi Mistrzostw Europy. Od tych zawodników już się wymaga więcej i oni wiedzą, że na tego typu zawodach ciąży na nich pewna presja. Jeden zrobił jedenaście punktów, drugi dziesięć - cieszę się z tego bardzo!

Marcin Jędrzejewski (Polonia Bydgoszcz): Szkoda Damiana, ale co zrobimy - ważne, że nie odniósł poważniejszych obrażeń, bo widać było, że wypadek wyglądał tragicznie. Skończyło się chyba na złamanej ręce, a mogło być naprawdę gorzej. Jechaliśmy później w dwójkę, staraliśmy się jak najlepiej. Co do swojej dyspozycji, to mogę powiedzieć, że staram się jechać jak najlepiej. Myślę, że nie popełniam już tylu błędów, co kiedyś, i na pewno będę się jeszcze starał poprawić tą jazdę. Sprzęt jedzie, tylko coś mi siedzi w głowie. Myślę, że problem tkwi w psychice, ale będę się starał to poprawić, może nawiązać współpracę z psychologiem, żeby dojść do pełnej stabilności.

Wypowiedzi zebrali Andrzej Matkowski i Adrian Dudkiewicz.

Komentarze (0)