Znajdujący się w kapitalnej formie Duńczyk był o włos od finału. W fazie zasadniczej był niemal bezbłędny przegrywając tylko z Gregiem Hancockiem. Walka w finałowym wyścigu była na wyciągnięcie ręki, ale szyki Bjarne pokrzyżował sędzia Marek Wojaczek. W półfinale popularny "Barney" startował z pierwszego pola i na wejściu w pierwszy łuk był na prowadzeniu. Właśnie wtedy doszło do kolizji z jego rodakiem, Nickim Pedersenem. Polski sędzia wykluczył Bjarne, co wzbudziło głośnie protesty kibiców i ogromne zdziwienie telewizyjnych komentatorów. Decyzję określono mianem skandalicznej. Zdyskwalifikowany zawodnik był w ogromnym szoku. Wcześniej po niemal identycznej kolizji, również z Nickim Pedersenem w roli głównej, sędzia wykluczył Leigh Adamsa.
- Sędzia ukradł mi finał. Każdy widział, że to była pomyłka. Nie winię Nickiego, to sędzia popełnił ogromny błąd - podsumował całą sytuację Bjarne Pedersen.
Pomimo ogromnego zawodu zawodnik nie traci jednak optymistycznego nastawienia: - Czternaście punktów to dobry wynik. Zrealizowałem swój cel i awansowałem do dalszej fazy zawodów. Czuję się silny przed nadchodzącymi turniejami Grand Prix - zakończył Duńczyk.