- Cały czas uczęszczam na rehabilitację. Wszystko przebiega prawidłowo. Noga z każdym dniem ma się lepiej. Do pełni zdrowia oczywiście jeszcze trochę brakuje. Powoli będę myślał o tym, żeby zacząć jeździć. Aktualnie przechodzę fizjoterapię w Zielonej Górze, do tego dwa razy w tygodniu w Poznaniu mam specjalistyczne ćwiczenia - powiedział dla SportoweFakty.pl Grzegorz Zengota.
Zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra twierdzi, że jego powrót do startów w Ekstralidze może nastąpić nie wcześniej niż w drugiej połowie czerwca. - Chcę wrócić na tor w maju, ale to nie oznacza, że od razu wskoczę do składu i pojadę w lidze. Myślę o delikatnych treningach i jeździe na pół gazu. Planuję powrót to prawdziwego ścigania na przełomie czerwca i lipca. Wcześniej nie ma o tym mowy, bo po prostu nie jestem gotowy, żeby ścigać się na najwyższym poziomie. Czuję, że w przypadku trudniejszego toru, a takie są u nas często szykowane na spotkania ligowe, moja noga mogłaby ucierpieć. Nie chcę niczego robić przedwcześnie i na siłę. Jeździć z tyłu za rywalami to żadna przyjemność. Na pewno nie wrócę do składu jeśli nie będę czuł się w pełni komfortowo. Na ten moment sam jestem ciekawy jak moja noga będzie się zachowywała po powrocie na tor. Pierwsze treningi odpowiedzą na wiele pytań.
Grzegorz Zengota przyznaje, że po fatalnym w skutkach upadku Rafała Dobruckiego odczuwa większą presję oczekiwań względem swojej osoby. - Bardzo szkoda mi Rafała. Nie cieszy mnie to, że kwestia mojej rywalizacji o miejsce w składzie rozwiązała się w ten sposób. Chciałem wywalczyć sobie to miejsce w sportowej walce. Trzymam mocno kciuki za Rafała, żeby jak najszybciej wrócił do zdrowia i na tor. Na pewno nie planuję wykorzystać tej sytuacji w wariacki sposób. To, że czeka na mnie miejsce w składzie nie oznacza, że będę się spieszył, żeby tam się znaleźć. Wiem, że drużyna mnie potrzebuje, ale muszę być ostrożny i nie będę ryzykował zdrowiem. Zaczynam czuć dodatkowe ciśnienie a nie jest to coś pożądanego. Kibice będą jeszcze musieli trochę poczekać na mój powrót. Pewnych rzeczy nie mogę przyspieszyć. Będę się ścigał dopiero wtedy, kiedy lekarz powie, że mogę sobie na to pozwolić.