Niskie loty Jaskółek - czyli Tauron Azoty Tarnów na półmetku rundy zasadniczej

Zespół Tauronu Azotów Tarnów okupuje ostatnie miejsce w ekstraligowej tabeli. Tarnowianom nie udało się pokonać żadnego z rywali podczas pierwszej części rozgrywek o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Bezsilność jeźdźców Jaskółek jest zaskakująca. Przed sezonem bowiem drużyna Mariana Wardzały zapowiadała walkę o medale. Siedem kolejek w najwyższej klasie rozgrywkowej pokazuje jednak, że ten cel może nie zostać osiągnięty.

W tym artykule dowiesz się o:

Niekończąca się opowieść ciągłych porażek

Kiedy podczas zimowej przerwy ruszyła transferowa gorączka, klub z Tarnowa postanowił dokonać zmian w swoim składzie. W miejsce Tomasza Jędzrzejaka i Jespera B. Monberga zakontraktowani zostali Fredrik Lindgren i Leon Madsen . To właśnie ta dwójka miała pomóc tarnowianom w odniesieniu sukcesu. Jak pokazał pierwszy mecz we Wrocławiu osiągnięcie wyznaczonego celu nie będzie takie łatwe. Wielu kibiców liczyło na łatwe punkty Jaskółek już podczas inauguracji sezonu. Mimo, iż mecze wyjazdowe rządzą się swoimi prawami, mało kto spodziewał się tak przykrego rozpoczęcia sezonu przez klub z Tarnowa. Skład Betardu Sparty wydawał się słabszy aniżeli klubu z miasta nad rzeką Białą. Jednak po piętnastu wyścigach na tablicy świetlnej widniał wynik 59:31 dla wrocławian. Warto odnotować, iż w zespole Jaskółek zabrakło w tym spotkaniu Leona Madsena. Właśnie na tego zawodnika liczyli kibice, którzy doskonale pamiętają dobre występy młodego Duńczyka sprzed roku. Jeździec z kraju Hamleta reprezentował wtedy barwy zespołu ze stolicy Dolnego Śląska. Tarnowscy działacze absencję zawodnika tłumaczyli jego gorszą postawą podczas przedsezonowych treningów. - Leon gorzej prezentował się ostatnio na treningach, dlatego wybór padł na tych zawodników, którzy pojechali - tłumaczył po spotkaniu menedżer Tauron Azotów, Paweł Baran .

Już wtedy działacze z Tarnowa mogli zadawać sobie pytanie czy aby na pewno dobrym posunięciem było rozstanie się z Tomaszem Jędrzejakiem. To właśnie były jeździec Jaskółek wydatnie przyczynił się do zwycięstwa swojej nowej drużyny zdobywając dziesięć "oczek" z dwoma bonusami. Na torze we Wrocławiu słabo spisał się cały zespół z Tarnowa. Dziesięć punktów w sześciu startach Krzysztofa Kasprzaka to najlepszy wynik jaki uzyskał tamtego dnia zawodnik Tauronu Azotów.

Drużyna Jaskółek przed meczem z Unią Leszno

Po tym fatalnym występie we Wrocławiu przyszedł czas na spotkanie przed własną publicznością. Drużyną, która miała dostarczyć tarnowianom pierwsze dwa duże punkty w sezonie miał okazać się Stelmet Falubaz Zielona Góra. Zespół spod znaku Myszki Miki pokazał jednak, że mając bardzo silny i wyrównany skład nie da się tak łatwo pokonać. Mimo świetnej postawy Sebastiana Ułamka , który zdobył piętnaście punktów z jednym bonusem, tarnowianie ulegli Falubazowi 50:40. Do zwycięstwa drużynę Marka Cieślaka poprowadził duet Greg Hancock i Andreas Jonsson , który zdobył odpowiednio(14+1)i(11)punktów.

Kolejną gorycz porażki tarnowianie musieli przełknąć w Częstochowie. Drużyna spod Jasnej Góry pokonała Jaskółki w stosunku 51:38. Najlepszym jeźdźcem gospodarzy okazał się Grigorij Łaguta, który zdobył dla drużyny Lwów 13 punktów. Ten mecz pokazał, że zespołowi Mariana Wardzały ciężko będzie wygrywać mecze nie mając w składzie przyzwoicie punktujących juniorów. Dwa punkty młodzieżowców z Tarnowa to za mało, licząc, że para Artur Czaja i Marcel Kajzer zdobyła tych punktów osiem.

Po trzech porażkach z rzędu tarnowianie próżno szukali punktów na swoim obiekcie w meczach z Caelum Stalą Gorzów i Unibaxem Toruń. Najpierw duet Tomasz Gollob i Nicki Pedersen zdobywając odpowiednio (10+2) i (11+1) punktów poradzili sobie z gospodarzami, później natomiast Rune Holta (12+1) wraz z Chrisem Holderem (10) nie pozwolili na zdobycie pierwszych dużych punktów przez drużynę Jaskółek.

Meczem o dużą stawkę były derby Południa. Była to także pierwsza kolejka w której zawodnicy musieli używać nowych tłumików. Właśnie w tym upatrywali swojej szansy tarnowianie. Niestety i tym razem kibice Jaskółek nie doczekali się upragnionych punktów swojego zespołu. Świetnie dysponowany tego dnia Martin Vaculik nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na korzyść tarnowian. Ostatnią szansą na zwycięstwo w pierwszej części sezonu miał być mecz w Lesznie. Osłabione brakiem Juricy Pavlica Byki nie dały jednak większych szans zawodnikom z Tarnowa i mecz zakończył się wynikiem 51:39.

W czym tkwi problem?

Gdyby zapytać kogoś co jest największą bolączką zespołu Tauronu Azotów Tarnów, można by otrzymać wiele odpowiedzi. Na pewno jedną z przyczyn słabej postawy Jaskółek na półmetku rundy zasadniczej jest brak lidera. W roli tego który najlepiej spisuje się w barwach tarnowskiego zespołu jest Sebastian Ułamek. Lecz i on nie ustrzegł się błędów. Ciężko jest jednak zarzucać właśnie "Sebie" brak starań i zdobyczy punktowych. Brak wsparcia drugiej linii nie pozwala tarnowianom na odnoszenie ligowych zwycięstw. Przed sezonem liczono na dobrą postawę nowych nabytków Tauronu Azotów Fredrika Lindgrena i Leona Madsena. Młodego Duńczyka można jeszcze tłumaczyć wiekiem, ale Szweda, który dobrze spisuje się w lidze Angielskiej, Szwedzkiej i Grand Prix już nie bardzo. To właśnie "Fredka" prezentuje się zdecydowanie słabiej aniżeli oczekiwali tego włodarze klubu z Tarnowa. Kolejnym problemem w szeregach Jaskółek są juniorzy. Wiele mówiło się o staraniach klubu na przyznanie Martinowi Vaculikowi polskiego paszportu. Jak mówi sam prezes ŻSSA Bogdan Gurgul wiele by to zmieniło. - Ta sprawa załatwiana jest w najważniejszym urzędzie w kraju. Tam również obowiązują procedury. Zwłaszcza, że są one na najwyższych szczeblach. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Na pewno dla drużyny Jaskółek Martin Vaculik w roli juniora miał by wielkie znaczenie. Oblicze tarnowskiego zespołu wyglądało by zupełnie inaczej .

Jaskółki nadal liczą na polski paszport dla Martina Vaculika (kask niebieski)

Nadzieja na lepsze jutro

Kibicom z Tarnowa nie pozostało nic innego jak wierzyć do końca w swój zespół. W rundzie rewanżowej karta może się bowiem odwrócić. Jak wiadomo w żużlu bardzo ważną rolę odgrywa znajomość własnego toru. Jednak w tym roku nawierzchnia w Mościcach wydaje się sprzyjać tylko przyjezdnym. Na przygotowanie tegoż toru narzekają raz po raz zawodnicy gospodarzy. Czy uda się w końcu wykorzystać handicap tarnowskiego obiektu? Czy jazda przed własną publicznością poderwie do lotu Jaskółki? - Nie da się ukryć, że ta runda była fatalna w naszym wykonaniu. Nie dość, że nie udało się zdobyć punktów na wyjeździe, to układ spotkań w Tarnowie też nam nie sprzyjał. Jeździliśmy na własnym torze już z tymi najsilniejszymi rywalami. W żadnym z tych spotkań nie udało nam się wygrać. Byli to jednak kandydaci do medali. Szkoda, że za każdym razem tor był inaczej przygotowany. To nas wszystkich dołowało z meczu na mecz. Teraz odwraca się trochę terminarz. Będziemy mieć u nas spotkania z Lesznem, Częstochową i Wrocławiem. Mam nadzieję, że już w pierwszym z tych meczy uda nam się odnieść upragnione zwycięstwo. To mogło by nas poderwać do walki.Ufam także, że kibice się od nas nie odwrócą i będą nas wspierać do samego końca - skomentował pierwszą część sezonu kapitan Jaskółek Sebastian Ułamek.

Kapitan Jaskółek Sebastian Ułamek obserwujący swoich kolegów na torze

Tauron Azoty Tarnów w statystykach (średnia biegowa po VII kolejce Speedway Ekstraligi):

1. Sebastian Ułamek – 1,919

2. Krszysztof Kasprzak - 1,711

3. Fredrik Lindgren – 1,667

4. Martin Vaculik – 1,455

5. Leon Madsen - 1,438

6. Bjarne Pedersen - 1,294

7. Tadeusz Kostro - 0,600

8. Edward Mazur - 0,167

Źródło artykułu: