Adam Skórnicki: Liczę, że w końcu coś ruszy

W piątkowe popołudnie Adam Skórnicki miał wypadek samochodowy. Zawodnik Unii Leszno był poobijany, a jego występ w spotkaniu przeciwko Falubazowi Zielona Góra stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie wsparł swoją drużynę, zdobywając w meczu przeciwko wicemistrzom Polski 4 punkty oraz 2 bonusy. Jak czuł się po wygranym pojedynku?

- Czuję się coraz lepiej, choć jeszcze tydzień temu chciałem się zakopać (śmiech). Cieszę się przede wszystkim z tego, że po tych wszystkich perypetiach udało nam się wygrać. Myślę, że dzięki temu kolejny dzień będzie dla nas trochę luźniejszy - zażartował zawodnik.

Tak emocjonującego i wyrównanego pojedynku leszczyńscy kibice nie oglądali od kilku lat. Pomimo licznych kontuzji w drużynie, zespół Byków pokazał się z niezwykle walecznej strony. - Zdecydowanie postawiliśmy wysoką poprzeczkę. Do tego był to bardzo wyrównany, ciekawy pojedynek. Widać było niezwykle wysoki poziom zawodów i na pewno te punkty dadzą nam nie tyle spokoju, co "powera" - stwierdził żużlowiec.

Adam Skórnicki

Początek zawodów w wykonaniu Skórnickiego nie był zbytnio udany. Z każdym biegiem było już coraz lepiej. Zdobywał cenne punkty, jak się okazało później wręcz na wagę zwycięstwa. - Zmieniałem motocykle, a w ostatnich wyścigach pojechałem na sprzęcie Jarka Hampela. Bardzo mu dziękuję za użyczenie sprzętu. Było zdecydowanie lepiej, zwłaszcza ze startu a w ekstralidze starty to bardzo ważny element .

Adam Skórnicki miał okazję zaprezentować się w meczu, zastępując kontuzjowanego Juricę Pavlica. Niejednokrotnie zawodnik powtarzał, że cieszy go powrót do Unii Leszno. - Nie zdobywam punktów tak jak bym chciał, ale mam nadzieję, że w końcu coś ruszy. Na początku sezonu miałem duże problemy ze sprzętem. Potem było już bardzo dobrze ale po tym jak nastąpiła zmiana tłumików zaczęło się znowu szukanie i dużo treningów. A wiadomo, na treningach człowiek dostaje innych nawyków i potem trzeba to wszystko w trakcie meczu korygować, a to niekiedy sprawia duże kłopoty - zakończył.

Źródło artykułu: