Ireneusz Kwieciński: Kompromitacja i tyle

Jak najszybciej zapomnieć chcą o meczu w Ostrowie żużlowcy KSM-u Krosno. Już w najbliższą niedzielę podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego na własnym torze będą mieli okazję do rewanżu na liderze drugoligowej tabeli. Krośnianie zapowiadają, że będą chcieli powalczyć o jak najkorzystniejszy wynik.

Zespół z Krosna przegrywa w tym sezonie wysoko na wyjazdach, ale takiej klęski jak ostatnio w Ostrowie jeszcze nie zaznał. - Na pewno nie spodziewaliśmy się, że tak wysoko przegramy w Ostrowie. Do tej pory przegrywaliśmy na wyjazdach, ale udawało nam się zdobywać po 25 punktów. Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy do niepokonanego lidera, ale nawet w najczarniejszym scenariuszu nie zakładałem, że będzie trzeba stosować rezerwę taktyczną, tylko po to, by uzbierać trochę więcej niż 15 punktów. Cóż więcej powiedzieć o takim meczu? Kompromitacja i tyle - podsumował trener Ireneusz Kwieciński.

Zapytaliśmy trenera KSM-u Krosno, z czego wynika fakt, że krośnieńskie Wilki na wyjazdach są cieniem zespołu, który na własnym torze jest groźny dla najlepszych drużyn II ligi? Czy przyczyną takich metamorfoz krośnian jest tylko specyficzny tor? - Wydaje mi się, że jakiś wpływ na naszą postawę ma fakt, że u siebie jeździmy na nawierzchni, która jest już praktycznie niespotykana na innych obiektach. U siebie jakoś sobie radzimy, ale na wyjazdach jest tragedia. Z drugiej strony, zawsze mamy jakieś problemy z wystawieniem optymalnego składu. Ciągle któryś z zawodników zagranicznych ma ważniejsze sprawy niż przyjazd na mecz do Polski. Nie wiem, czy to się bierze stąd, że mają za mało płacone? Priorytetowo nasi obcokrajowcy polskiej ligi na pewno nie traktują. Fajnie byłoby mieć polski skład, który jest na każdym treningu. Widać wówczas różnicę w dopasowaniu motocykli, kiedy razem się trenuje. Nie stać nas na cały polski skład - tłumaczy Ireneusz Kwieciński.

O ile w minioną niedzielę KSM zupełnie nie istniał w Ostrowie, gdzie przegrał z Lubawą aż 16:74, o tyle na własnym torze gospodarze będą starali się sprawić niespodziankę i pokonać lidera tabeli. - Nie możemy sobie pozwolić na taką postawę w Krośnie, jaka miała miejsce w Ostrowie. Nikt by spokojnie nie zasnął po takim meczu. Musimy podejść do pojedynku u siebie jak najlepiej przygotowani i walczyć o korzystny wynik. Nie będzie to łatwe. Różnica pomiędzy nami, a Ostrowem nie była jednej klasy. To były co najmniej dwie klasy. Pod względem sprzętowym też widać było przepaść. Jeżeli zawodnicy zarabiają lepiej, więcej też inwestują w sprzęt. Trudno mówić o braku chęci walki u moich zawodników. Jeżeli na wyjściu z pierwszego łuku jest już prawie pół prostej przewagi, a później ona się tylko powiększa, to ciężko cokolwiek zrobić - kończy trener KSM-u Krosno.

Źródło artykułu: