Grzegorz Zengota: Muszę zbierać pierwsze szlify po kontuzji

Grzegorz Zengota całkiem udanie zainaugurował sezon 2011. Powracający po kontuzji zielonogórzanin w środowym meczu z PGE Marmą zdobył 7 punktów, a jego Stelmet Falubaz niespodziewanie zaledwie zremisował z beniaminkiem Speedway Ekstraligi.

- Na pewno mogłoby być lepiej, aczkolwiek uważam, że zawody mogę zaliczyć do udanych, bo po takiej kontuzji i takiej przerwie wygrać pierwszy bieg to jest coś. Szkoda dwóch następnych biegów, bo była szansa na zdobycie jeszcze dwóch czy trzech punktów. Koledzy nie mieli jednak sentymentów i pojechali ze mną pod sam płot. Ale to jest Ekstraliga i tak się jedzie. Muszę się trochę przyzwyczaić i jechać podobnie, to myślę, że tych punktów będę dokładał coraz więcej. Zdobyłem 7 "oczek". Szczerze mówiąc, nie było źle, aczkolwiek chyba "ZZ-tka" przynosiła nam więcej punktów. Brakło nam dziś punktów, bo remis nam się w tym roku nie zdarzył i w zasadzie wszystkie spotkania wygraliśmy. Dziś te punkty zostały gdzieś pogubione. Być może to przez te dwa moje nieudane wyścigi. Muszę jednak zbierać te pierwsze szlify po kontuzji. Musicie dać mi troszeczkę czasu. Na pewno z każdym wyścigiem będę czuł się lepiej. Mam nadzieję, że dzięki temu tych moich punktów będzie coraz więcej. Widać, że kontuzja nie pozostawiła po sobie jakichś głębokich znaków, bo potrafię jechać w kontakcie. Starty też mam. Pierwszy wyścig wygrałem, więc jest ok. Tylko tak jak mówię, więcej obycia z motocyklem, więcej jazdy i ślady po kontuzji zostaną całkiem zagrzebane - powiedział po meczu Stelmet Falubaz - PGE Marma Grzegorz Zengota.

Grzegorz Zengota znowu na torze! Na ten widok zielonogórscy kibice czekali ładnych parę miesięcy

W jakim stanie po spotkaniu była kontuzjowana noga zielonogórzanina? - Skłamałbym, gdybym powiedział, że noga mi teraz nie dokucza. Jest dosyć ciężka, ale nie ma co się dziwić, bo jest zmęczona. Tor nie był co prawda taki jak ostatnio z Betardem Spartą Wrocław, ale mimo wszystko był przyczepny. Lekko się więc na nim nie jechało. Trzeba było jednak trzymać motocykl na tej nodze i kontrolować cały czas. Muszę jeszcze na nią uważać. Myślę, że będzie coraz lepiej i ból powoli minie. Podczas zawodów go nie czułem, nie przeszkadza mi, ale po zawodach jeszcze jakiś czas będę czuł tę nogę - przyznał 23-latek.

Remis wicemistrza Polski z beniaminkiem Speedway Ekstraligi nosi znamiona sensacji, a na pewno sporej niespodzianki. - Mówiłem już wcześniej, że drużyna rzeszowska jest bardzo mocna i trzeba na nią uważać. W środę pokazała tę siłę, którą w sobie ma i niestety mecz zakończył się tylko remisem. Wszyscy przewidywali pewnie, że zwyciężymy, ale było inaczej. To jest sport i dzięki takim sytuacjom kibice chodzą na mecze. Emocje są do samego końca i o to głównie chodzi. Mamy remis. Ten remis może skutkować tym, że nie przystąpimy do play-offów z pozycji lidera. Jeśli tak będzie, to trudno. Robiliśmy co w naszej mocy. Będziemy walczyli do końca, żeby mimo wszystko na tę pozycję wskoczyć. Zobaczymy - zakończył "Zengi".

Źródło artykułu: