Porażka na pożegnanie - relacja z meczu Orzeł Łódź - Start Gniezno
Orzeł Łódź przegrał ze Startem Gniezno 33:57 w ostatnim meczu ligowym na własnym torze w tym sezonie. Gnieźnian do zwycięstwa poprowadzili dwaj obcokrajowcy - Scott Nicholls i Tai Woffinden, zdobywając po 13 punktów. W Orle najlepszy był Daniel Jeleniewski - 12 punktów.
Magdalena Skorupska
Nie tak wyobrażali sobie pożegnanie z własną publicznością żużlowcy Orła Łódź. W ostatnim meczu sezonu na swoim torze przegrali ze Startem Gniezno aż 33:57. Osłabieni brakiem Rafała Trojanowskiego, który zaliczył groźnie wyglądający upadek na przedmeczowym treningu i został zabrany do szpitala, nie podjęli walki z rywalem. Na szczęście upadek Trojanowskiego nie zakończył się żadną poważną kontuzją i zawodnik pojawił się na stadionie w połowie spotkania.
Gnieźnianie do Łodzi przyjechali w dosyć mocnym zestawieniu. Zabrakło leczącego kontuzję Kacpra Gomólskiego a Simona Gustafssona zastąpił Tai Woffinden. Anglik, który w turnieju barażowym Drużynowego Pucharu Świata zdobył tylko sześć punktów, debiut na łódzkim torze może uznać za udany. - Straciłem tylko jeden punkt, zdobyłem trzynaście punktów z bonusem więc jestem zadowolony. - mówił Woffinden. Jako jedyny pokonał go tylko Linus Sundstroem w drugim wyścigu dnia. Szwed prowadził także po starcie do wyścigu czwartego, ale wyprzedził go Scott Nicholls, który podobnie jak Woffinden, debiutował na łódzkim owalu. - O torze mogę powiedzieć tylko, że był dobry, bo przecież wygraliśmy. Podobał mi się, ma kilka ścieżek, którymi można jechać. Starty na różnych torach to dla mnie ogromna przyjemność. Do tej pory jeździłem głównie na obiektach ekstraligowych - powiedział po spotkaniu zdobywca płatnego kompletu punktów.
Zawodnicy Startu dysponowali w niedzielę szybszymi wyjściami spod taśmy, co już po starcie dawało im przewagę. Gospodarze zdołali doprowadzić do remisu po trzecim wyścigu, ale potem przegrywali wyścig za wyścigiem. W całym spotkaniu odnieśli tylko dwa biegowe zwycięstwa - w trzeciej i jedenastej odsłonie. Trener Janusz Ślączka dwukrotnie korzystał z rezerwy taktycznej. W ramach pierwszej za Adriana Osmólskiego w biegu ósmym pojechał Sundstroem, a w kolejnej Mateusza Szczepaniaka zastąpił Daniel Jeleniewski, którego na trybunach dopingowała jego partnerka wraz z synem. Wspomniany Szczepaniak swojego występu nie zaliczy do udanych. - Tragedia. Sprzęt miałem ten sam co w zeszłym tygodniu na meczu z Gdańskiem. Wtedy było bardzo dobrze a dzisiaj nie szło jechać. Przez te nowe tłumiki silnik jedzie nieraz dwa wyścigi, dwa mecze a czasami jeden - tłumaczył swój słaby występ zawodnik Orła. W wyścigu szóstym pod taśmą spotkał się ze swoim bratem. W pojedynku tym zdecydowanie lepszy okazał się zwycięzca gonitwy Michał Szczepaniak.
Daniel Jeleniewski ze swoją partnerką i synem
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>