Peter Karlsson: Pokonanie Duńczyków, to nie lada sztuka

Włókniarz Częstochowa nadal liczy się w walce o awans do rundy play-off żużlowej Ekstraligi. Częstochowianie w niedzielę pokonali faworyzowaną Caelum Stal Gorzów 46:44 i jeśli w piątek wygrają z Tauron Azoty Tarnów miejsce w szóstce będzie do prawdy na wyciągnięcie ręki.

Patrząc z punktu widzenia kibiców niedzielny pojedynek z gorzowską ekipą nie mógł się dla nich lepiej ułożyć. Spotkanie trzymało w napięciu do samego końca, a spektakularny wyczyn Grigorija Łaguty w piętnastej gonitwie na długo zapisze się w pamięci kibiców. Przebojowy Rosjanin nie tylko zapewnił Włókniarzowi dwa punkty, ale i podtrzymał nadzieje na awans do rundy play-off. - Dla kibiców ten mecz ułożył się perfekcyjnie. Dla naszego zespołu, to niezmiernie ważne dwa punkty. Jeśli uda nam się uzyskać korzystny wynik w Tarnowie, to szóste miejsce jest wciąż w naszym zasięgu. To bardzo ważne - podkreślał po zawodach Peter Karlsson.

W niedzielę częstochowianie wykonali jednak dopiero pierwszy krok w stronę play-offów. Kolejny, ale chyba najważniejszy czeka ich w piątek w Tarnowie, gdzie rywalem ekipy Jarosława Dymka będzie bezpośredni konkurent w walce o szóstkę Tauron Azoty. - Z pewnością nie będzie łatwo. To spotkanie wyjazdowe. Mamy jednak dobry zespół, ale będziemy musieli wspiąć się na wyżyny, bo czeka nas trudny pojedynek - nie ukrywa Szwed. Lwy będą musiały zaadoptować się do specyficznych warunków panujących na tarnowskim owalu, na którym w ostatnim czasie walki jest, jak na lekarstwo. Niezwykle ogromne znaczenie odgrywa tam wyjście spod taśmy. - To prawda, start jest bardzo ważny na tym torze. Jeśli będziemy dobrze wychodzić spod taśmy, to możemy myśleć op zwycięstwie. Musimy się na tym skupić - podkreśla "Okularnik".

W niedzielę Karlsson nie był pierwszoplanową postacią w częstochowskiej ekipie, ale jego pięć punktów okazało się niezwykle cenne. - Na pewno nie był to dla mnie wymarzony występ. Przyznam, że z reguły nie jestem zadowolony z takiego dorobku punktowego, ale tym razem jest inaczej. W pierwszych biegach miałem problemy z silnikami. W ostatnich dwóch gonitwach było już lepiej i choć nie wygrałem, to byłem naprawdę szybki i jestem z tego zadowolony. Wszystko zakończyło się dobrze i trzeba być dobrej myśli - uważa doświadczony jeździec ze Skandynawii.

W sobotę w Gorzowie koledzy Karlssona z reprezentacji Szwecji stanęli na najniższym stopniu podium w Drużynowym Pucharze Świata. Zdaniem 41-latka, to spory sukces. - Możemy być zadowoleni z tego wyniku. Polacy byli ogromnymi faworytami tych zawodów i wykorzystali swój potencjał. Australijczycy również spisali się bardzo dobrze. Myślę, że moi koledzy wykonali dobrą robotę i powinniśmy być zadowoleni z trzeciej lokaty - uważa Karlsson. Reprezentanci Trzech Koron w pokonanym polu pozostawili Duńczyków i to oni przez najbliższy rok będą wieść prym w Skandynawii. - Pokonanie Duńczyków, to też nie lada sztuka. To dobra drużyna. Myślę, że brązowy medal, to ważny sukces dla nas - dodaje.

41-latek podkreśla jednak, że jego zdaniem przyszłość żużla w Szwecji nie rysuje się w najlepszych barwach. - Uważam, że nie wygląda to w tej chwili najlepiej, ale czasem tak się zdarza. Czasami jest gorzej, a czasami lepiej - kończy Peter Karlsson.

Komentarze (0)