- Niestety, nie udało się wywalczyć punktu bonusowego. Szkoda, bo mieliśmy na to szansę i mocno wierzyliśmy, że uda nam się to osiągnąć. Zawiedliśmy nie tylko kibiców, ale także samych siebie. Moja postawa też była nie najlepsza. W pierwszych moich dwóch wyścigach nie udało mi się przyjechać na pierwszym miejscu. Później była "trójka", ale kolejny wyścig znowu nie ułożył się po mojej myśli powiedział po meczu Daniel Nermark.
W sporcie żużlowym olbrzymią rolę odgrywa tor i jego przygotowanie. W Tarnowie udało się doprowadzić nawierzchnię do porządku po opadach, które dzień wcześniej pojawiły się nad stadionem w Mościcach. - Tor był naprawdę dobrze przygotowany. Nie można mieć żadnych pretensji. Dało się na nim ścigać i wymijać. Po prostu gospodarze doskonale wiedzieli, gdzie można złapać większą prędkość. Chociaż trzeba przyznać, że tor w Tarnowie jest wymagający - dodał zawodnik Lwów.
Daniel Nermark dzień przed spotkaniem w Mościcach zanotował upadek w lidze angielskiej. Już przed meczem zastanawiano się czy będzie w stanie rywalizować z zawodnikami Jaskółek. Sympatyczny Szwed pokazał jednak, że nie straszny mu ból i zdecydował się przystąpić do tych zawodów. - Jeszcze wczoraj miałem upadek w Anglii. Nie wiedziałem czy będę w stanie dziś wystartować we wszystkich swoich biegach. Chciałem pomóc drużynie. Wiedzieliśmy jak ważny jest dla nas wynik tego meczu. Czułem jednak jeszcze ból po spotkaniu z nawierzchnią w Anglii. Dlatego też nie wystąpiłem w ostatnim biegu. Była to moja decyzja. Kiedy człowiek jest poobijany i dochodzą do tego nerwy związane ze startem, to nie jest bezpieczne - zakomunikował Szwed.
Sytuacja Lwów po tym spotkaniu bardzo się skomplikowała. Swojej szansy częstochowianie będą szukać w meczu przeciwko Bykom z Leszna. Pojedynek ten jednak może okazać się bardzo trudny, ponieważ będzie to kolejna wyjazdowa potyczka. - Następne zawody mamy w Lesznie. No cóż, trzeba szukać szansy właśnie tam. To jest bardzo dobry zespół. Rywalizacja z nimi będzie niezwykle ciężka. Muszę przyznać, że na torze w Lesznie po raz ostatni byłem chyba 13 lat temu. Będzie więc on dla mnie zagadką. Myślę jednak, że uda mi się dopasować do tamtejszej nawierzchni. Trzeba będzie zrobić mały rekonesans i wszystko powinno być w porządku - zakończył Daniel Nermark.
Daniel Nermark (z lewej) w rozmowie z Fredrikiem Lindgrenem przed zawodami