Mecz pomiędzy Tauronem Azotami Tarnów a Włókniarzem Częstochowa był batalią o trzy punkty i możliwością pozostania w walce o play-off. Z tej bitwy zwycięsko wyszły Jaskółki. Już od początku spotkania drużyna z Tarnowa zaczęła odrabiać 13-punktową stratę z pierwszego meczu. - Niestety, nie wszyło nam to spotkanie. Już od początku pechowo ułożyły się dla nas te zawody. W ostatniej chwili na stadion dojechał Grigorij Łaguta. W związku z tym jego pierwsze dwa wyścigi były słabsze. Nie trafił z silnikiem. Zanim doszedł do ładu ze sprzętem, punkty już uciekły. Później ten fatalny upadek Artioma Łaguty. Kiedy zaczynał być już szybki na tym torze przeszarżował i tak to się skończyło. Kolejną naszą bolączką był upadek w Anglii Daniela Nermarka. Dzisiaj startował z potężnym bólem głowy. Walczył dopóki mógł. Ostatnich dwóch swoich biegów nie dał rady pojechać. Szkoda, że taki ważny mecz ułożył się dla nas tak pechowo. Przegraliśmy go wyraźnie - powiedział po spotkaniu Marian Maślanka.
W ósmej odsłonie dnia na tor upadł młodszy z braci Łagutów. Zawodnik Włókniarza Częstochowa wrócił do parkingu o własnych siłach. Chwilę później w parku maszyn pojawiła się jednak karetka. Jak się później okazało Artiom Łaguta nie był w stanie kontynuować zawodów. - Artiom uskarżał się na ból, więc musiał skorzystać z pomocy lekarza. Nie chciał jednak jechać do szpitala. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Czeka nas jeszcze mecz z Lesznem. Zobaczymy czy Artiom będzie w stanie pojechać. - zakomunikował prezes Włókniarza Częstochowa.
Po porażce w Tarnowie drużyna Włókniarza Częstochowa ma już tylko teoretyczne szanse na play-off. Kibice w całej Polsce są jednak zgodni, że zespół Lwów w tym roku stawiał dzielnie opór zespołom, które na papierze wydają się być mocniejsze. - Szkoda, że pokazanie tego "zęba" nie wystarczyło do tego, aby być wyżej w tabeli. Będziemy jechać do końca w swoim stylu. Naszym zadaniem jest za każdym razem walczyć i pokazywać dobry żużel. Mamy właśnie takich zawodników jak Grigorij Łaguta, którzy robią to doskonale. Takich jeźdźców będziemy chcieli zatrzymać w przyszłym sezonie - zakończył Marian Maślanka.