Sławomir Dudek o karierze syna: Oczekiwania są ogromne

- Chciałbym, żeby Patryk całe życie jeździł dla Zielonej Góry, ale jestem inaczej wychowany, w moich czasach tak często nie zmieniało się barw klubowych - mówi w rozmowie z Tylko Falubaz Sławomir Dudek, ojciec Patryka, w przeszłości żużlowiec, drugi wicemistrz Polski z 1991 roku.

- Żużel jest nieobliczalny. Słabsze mecze zdarzają się każdemu, nawet będącym w tym roku w fenomenalnej formie Piotrowi Protasiewiczowi czy Gregowi Hancockowi. Mecz na Motoarenie pokaże wartość drużyny. Z pewnością jedziemy powalczyć, ale żaden wynik nie będzie zaskoczeniem. Nawet nasze zwycięstwo. Mamy bardzo dobrą paczkę, Zengi jest coraz lepszy, Patryk lubi stadion w Toruniu. Z pewnością przyłoży się i chciałby pokazać się z niezłej strony.

- U Patryka podobnie, jak rok temu, było trochę słabsze wejście w sezon. Lubi spać i trochę później się budzi. Za to wieczorem ma zawsze mnóstwo sił, więc druga połowa sezonu powinna być lepsza. Przebudził się po upadku w Gdańsku, gdzie na szczęście nic się nie stało i pewnie to tkwi gdzieś w psychice i nie pokazuje 100 proc. swoich możliwości, zwłaszcza w walce na pierwszym łuku, ale nie zmienia to faktu, że uważam, że sezon jest do przodu. Patryk rozwija się prawidłowo. Awansowaliśmy do wszystkich najważniejszych finałów, no i srebro w dorosłym finale MPPK z Piotrem Protasiewiczem. Warto podkreślić, że Patryk statystą nie był, 9 punktów wstydu mu nie przynosi i naprawdę skutecznie walczył ze znacznie bardziej doświadczonymi zawodnikami.

- Oczekiwania są ogromne zwłaszcza po sezonie 2009, który dla Patryka był niesamowity. Zarówno w lidze, jak i indywidualnie. Kiedy jechaliśmy w sierpniu na finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski do Leszna, Patryk z pewnością nie należał do faworytów, pojechaliśmy bez obciążeń i został Mistrzem Polski. Trudno sobie wyobrazić lepsze wejście w karierę.

- Nigdy nie zapomnę późniejszych rozmów o kontrakcie z Robertem Dowhanem. Usiedliśmy przy stole. Zmiękczanie. Robert na kartce zapisuje warunki. Zmiękczanie. Spoglądam na te numerki i myślę, że trzeba zrozumieć klub. Lepiej, żeby warunki były realne i możliwe do spełnienia niż takie, które potem będą renegocjowane w trakcie sezonu. Zmiękczanie. I podpisałem. Po trzech godzinach wpadła Honorata, która jest dużo ostrzejsza ode mnie i mówi, że mieliśmy tylko pogadać, potem rozważyć propozycję i wrócić do rozmów. A ja już wszystko załatwiłem. Pozmiękczaliśmy ją z Prezesem i też podpisała kontrakt i nie ma co narzekać.

- Zobaczymy, co będzie dalej, na razie skupiamy się na sezonie – jeszcze play-offy, Mistrzostwa Świata, a potem będziemy rozmawiać. Czekamy na rozwój sytuacji wokół klubu, bo wiadomo, że chcielibyśmy jeździć w takim, który walczy o medale, a nie o utrzymanie. Chciałbym, żeby Patryk całe życie jeździł dla Zielonej Góry, ale jestem inaczej wychowany, w moich czasach tak często nie zmieniało się barw klubowych. Czasy się zmieniły. Teraz nic tym dziwnego, że raz się robi mistrzostwo Polski, a w kolejnym sezonie sytuacja finansowa tak mocno się zmienia, że klub spada do niższej klasy rozgrywek. Mam nadzieję, że taki los ominie Falubaz, bo od trzech lat z drużyną jest dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze.

- Pewnie nie wszyscy wiedzą, że moje początki też były niczego sobie. Licencję zrobiłem we wrześniu 1984, a już w trzecim meczu nowego sezonu z Polonią Bydgoszcz dokładnie 14 kwietnia 1985 zrobiłem pierwsze punkty. Jechałem jako rezerwowy i najpierw Bolesław Proch dotknął taśmy i punkt zdobyłem bez walki, ale potem wygrałem z dobrym juniorem z Bydgoszczy Markiem Ziarnikiem. Dwa tygodnie później w Zielonej Górze odbywał się półfinał MMPPK, gdzie byłem rezerwowym i w trzech startach zrobiłem 7 punktów, do tego Rysiek Jasinowski pojechał słabiej i zrobił mniej punktów ode mnie i w finale w Bydgoszczy na początku maja pojechałem już jako podstawowy junior. Motocykl pożyczyłem od Janka Krzystyniaka i w naprawdę w świetnie obsadzonych zawodach zrobiłem 16 punktów w sześciu startach i okazałem się najlepszym zawodnikiem turnieju. Wtedy para Falubazu zdobyła w sumie 19 punktów, co wystarczyło na brązowy medal. To był mój pierwszy puchar w życiu. Stał na stole i codziennie siadałem i na niego patrzyłem. Niepowtarzalne wrażenie.

- Ten mój pierwszy sezon w życiu zakończyliśmy ze złotym medalem DMP. Ostatni mecz był w Rzeszowie, gdzie miejscowa Stal wygrywała praktycznie ze wszystkimi. To był mecz o mistrzostwo, tylko wygrana dawała nam złoto, bo Wybrzeże, które rywalizowało z nami o tytuł, jeździło u siebie z Polonią Bydgoszcz i pewnie wygrało. Jako junior zrobiłem wtedy 9 punktów plus 3 bonusy, w tym dwa razy pojechałem na 5:1 z Maciejem Jaworkiem i zdobyliśmy złoto. To jeden z moich najlepszych występów ligowych, a na dodatek jakże ważny.

Więcej w 8 numerze nieregularnika Tylko Falubaz, który będzie dostępny z weekendowym wydaniem Gazety Lubuskiej. Kibice Falubazu będą mogli go także bezpłatnie otrzymać w niedzielę na MotoArenie w Toruniu oraz w Sklepach Kibica w Galerii Handlowej Auchan i Focus Mall.

Sławomir Dudek z synem

Komentarze (0)