Świetny początek i koniec, fatalny środek
Choć nikt w gnieźnieńskim klubie nie chciał o tym głośno mówić, to w opinii wielu ekspertów Start był przed sezonem jednym z głównych kandydatów do awansu. Oficjalnie celem minimum zespołu był awans do grona czterech czołowych zespołów ligi. Z biegiem czasu jednak wszyscy związani z czerwono-czarnymi przyznawali, że nie wyobrażają sobie zajęcia miejsca innego niż gwarantującego start w przyszłorocznej ekstralidze.
Orły idealnie rozpoczęły sezon, pokonując Lotos Wybrzeże Gdańsk (wyjazd) oraz Orła Łódź (u siebie). Po tych spotkaniach wielu uwierzyło, że czerwono-czarni bez większych problemów, razem z Polonią Bydgoszcz, na stałe zajmą czołowe lokaty w tabeli. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Wtedy bowiem nadeszła seria trzech porażek z rzędu. Najbardziej bolały te odniesione na własnym torze: z bydgoszczanami oraz GTŻ-em Grudziądz. - Generalnie chcemy i musimy zachować spokój, chociaż sytuacja jest nerwowa. Nie podejmujemy pochopnych decyzji, bo nadal wierzymy w potencjał naszych zawodników i sztabu szkoleniowego. Ufaliśmy im przed sezonem i ufamy nadal. Pracujemy i nadal wierzymy w nasz klub - mówił wtedy prezes Arkadiusz Rusiecki.
Spokój rzeczywiście opłacił się gnieźnianom. Serię przegranych zastąpiło 5 kolejnych wygranych, w tym najbardziej cenne w kontekście awansu, odniesione na obiekcie w Grudziądzu. Na własnych torach gnieźnianom uległy również zespoły Lechmy Poznań i RKM-u ROW Rybnik. - Matematyka jest już coraz bardziej korzystna dla nas, ale play-offy nie będą spacerkiem dla nikogo i podobnych spotkań, myślę tutaj o wadze gatunkowej będzie jeszcze wiele min. z GTŻ-em Grudziądz. Wszystko jeszcze może się powywracać do góry nogami. W play-offach zadecydują dwa czynniki. Po pierwsze górą będą te zespoły, które będą miały mniej słabych punktów, to jakby jest banał. Drugim czynnikiem będzie płynność finansowa poszczególnych klubów. Nikomu się w pierwszej lidze nie przelewa i myślę, że górą będą ci, którzy tą płynność zachowają jak najdłużej - analizował wtedy Rusiecki.
Do końca rundy zasadniczej Orły poległy tylko w Bydgoszczy. Porażka ta była jednak bardzo dotkliwa i skutecznie "ochłodziła" głowy w gnieźnieńskiej drużynie. Udało im się za to ponownie pokonać gdańszczan, tym razem we własnym "gnieździe".
Czy po ostatnim meczu sezonu gnieźnianie będą mieli powody do radości?
A imię jego Tai...
Od początku sezonu świetnie spisywali się krajowi liderzy w osobach Krzysztofa i Mirosława Jabłońskich. To głównie oni "ciągnęli wynik" w najważniejszych momentach. Błysk formy z dawnych lat odzyskiwał również powracający do Gniezna Scott Nicholls. To właśnie wymieniona trójka decydowała o sile Startu. "Swoje" robiła również formacja młodzieżowa, głównie za sprawą postawy Kacpra Gomólskiego. Znacznie poniżej oczekiwań spisywał się za to Lewis Bridger. Nic więc dziwnego, że gnieźnieńscy działacze postanowili wzmocnić zespół. Wybór padł na Taia Woffindena. Brytyjczyk dołączył do Orłów na początku rundy rewanżowej i z miejsca stał się czołową postacią drużyny. - To jest taka dusza zespołu. Temu chłopakowi naprawdę bardzo zależy. On jest fajnym kolegą dla pozostałych chłopaków. Biega po parkingu, mobilizuje. Brakowało takiego ogniwa i cieszę się, że udało nam się trafić, bo kontraktując zawodnika gdzieś tam w połowie sezonu, nie zawsze się to udaje, nie zawsze te projekty są realizowane - komplementował jeźdźca Rusiecki. Dodajmy, że jeden występ w czerwono-czarnych barwach zaliczył Dino Kovacic, również zakontraktowany już w czasie trwania rozgrywek.
Woffinden okazał się poważnym wzmocnieniem gnieźnian
Będzie jeszcze ciężej
- Wojna dopiero się zacznie, to będzie 6 bardzo ciężkich bojów. Mecz z gdańszczanami to był dopiero przedsmak - ocenił tuż po zaciętym (48:42) pojedynku z Lotosem Wybrzeże Michał Szczepaniak. Trudno się ze słowami "Szczepana" nie zgodzić. Tym bardziej, że zarówno GTŻ, jak i Lotos Wybrzeże zrobią wszystko, aby zrewanżować się gnieźnianom za porażki na własnym torze. O wiele łatwiej Orłom powinny przyjść zwycięstwa na własnym obiekcie. Kluczowe będą punkty bonusowe przyznawane za lepszy bilans w dwumeczu. Kibiców w Grodzie Lecha z pewnością czeka jeszcze wiele emocji. Powrót po kontuzji obojczyka w wykonaniu Gomólskiego czy udany debiut Martina Smolinskiego z pewnością pozwalają z optymizmem patrzeć czerwono-czarnym w przyszłość. Sprawa pierwszego miejsca w tabeli jest niemal rozstrzygnięta. Oczywiście żużel to sport nieprzewidywalny, trudno jednak przypuszczać, aby ktoś realnie zagroził bydgoskiej Polonii. Awans uzyskają jednak dwa zespoły. Celem Orłów powinna być zatem obrona drugiej lokaty, co jak najbardziej znajduje się w ich zasięgu.
Gnieźnieńscy kibice licznie pojawiają się na meczach wyjazdowych