- Na pewno nie będzie to łatwy mecz, tym bardziej, że zaczynają się play-offy. A mają one to do siebie, że walka toczy się do ostatniego wyścigu. Rzeszowianie już na naszym torze udowodnili, że nie są łatwym przeciwnikiem. Wydawałoby się, że skoro wygraliśmy u nich sporą ilością punktów, nie będziemy mieli u siebie większego problemu. Rywale pokazali jednak, że nawet na naszym torze są w stanie wydrzeć nam punkty. Widać, że są nieobliczalni. Musimy być w pełni skoncentrowani. Jeśli nie popełnimy błędów z ostatniego meczu u nas, to myślę, że nic nam nie stanie na przeszkodzie w odniesieniu dobrego wyniku i awansujemy do półfinału - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Grzegorz Zengota.
Jak 23-letni zielonogórzanin czuje się na rzeszowskim torze? - Wydaje mi się, że dotychczas wszystko było w porządku. Ten obiekt zawsze mi odpowiadał. Ostatni raz byłem tam dwa lata temu, bo w tamtym roku rzeszowianie jeździli w pierwszej lidze, więc nie dane mi było zawitać na ich stadion. Tor jak tor, nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Nie powinienem mieć żadnych problemów. Jeśli tylko sprzęt będzie spisywał się bez zarzutu i jak najszybciej uda mi się go spasować do warunków torowych, to myślę, że o punkty będzie trochę łatwiej - stwierdził "Zengi".
PGE Marma to wymagający rywal, mający w swoich szeregach takich jeźdźców jak Jason Crump, Chris Harris, Lee Richardson, czy Rafał Okoniewski. - Rzeszowscy zawodnicy są w stanie wygrać z każdym. Zdarzają im się jednak także wpadki, dlatego jest to drużyna nieobliczalna. Musimy być w pełni zmobilizowani i zmotywowani żeby odnieść zwycięstwo na ich torze. Jeśli to zamierzenie się nie uda, musimy nazbierać tam jak najwięcej punktów, żebyśmy u siebie załatwili sprawę i spokojnie przeszli dalej - zakończył wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki.
Skuteczna jazda Grzegorza Zengoty bardzo pomogłaby Stelmet Falubazowi w play-offach