Pokazali charakter - podsumowanie rundy zasadniczej w wykonaniu Unii Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mistrzowie Polski mogą być zadowoleni ze swojej postawy w rundzie zasadniczej. Mimo bardzo trudnej sytuacji kadrowej udowodnili, że są ekipą z charakterem. Byki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa w tegorocznych rozgrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

Unia Leszno nie była przed sezonem stawiana w gronie faworytów. Byki przystąpiły do sezonu bez swojego wieloletniego lidera Leigh Adamsa. Zmiany regulaminowe nie pozwoliły leszczyńskim włodarzom zakontraktować w miejsce Australijczyka równie wartościowego żużlowca. Brak jednego z kluczowych zawodników musiał odbić się na sile zespołu. Trudno było również zakładać, że pozostali żużlowcy Unii powtórzą kapitalne wyniki z sezonu 2010. Mimo to przed rozpoczęciem rozgrywek w Lesznie można było spotkać się z optymistycznym nastawieniem. - Jesteśmy mistrzami Polski i naszym celem jest obrona tytułu. Zrobimy wszystko, żeby w wejść do pierwszej czwórki po rundzie zasadniczej. Najlepiej byłoby być wtedy na pierwszym miejscu. Czy nam się to uda? Zobaczymy, na pewno będziemy walczyć - mówił przed sezonem trener Byków.

Bij mistrza

Początek sezonu był udany dla podopiecznych Romana Jankowskiego. Zwycięstwa w Częstochowie i w Lesznie z PGE Marmą Rzeszów zdawały się potwierdzać, że leszczynianie będą liczącym się zespołem. Kolejne potyczki przyniosły jednak spore rozczarowanie kibicom biało-niebieskich. Byki wysoko przegrały spotkania wyjazdowe w Gorzowie i Zielonej Górze. W tych pojedynkach bardzo słabo spisywał się Janusz Kołodziej. Skromne zdobycze punktowe wychowanka Unii Tarnów tłumaczono z początku groźnym upadkiem, który zaliczył w turnieju Grand Prix rozegranym w Lesznie. Z czasem jasnym stawało się, że forma sportowa Kołodzieja daleka jest od optymalnej. Trudno zatem dziwić się, że siła uderzeniowa Byków stała się zdecydowanie mniejsza. Nawet w pojedynkach na swoim torze z mniej renomowanymi zespołami leszczynianie musieli się mocno napracować. Jedynym zawodnikiem Unii, który od początku sezonu spisuje się rewelacyjnie jest Jarosław Hampel. To właśnie jego postawa pozwoliła Bykom uniknąć kompromitacji w kilku meczach wyjazdowych.

Na przekór losu

Zdeterminowani i skuteczni

Na półmetku rundy zasadniczej sytuacja Unii Leszno była wyjątkowo trudna. Zespół nie prezentował optymalnej dyspozycji a do tego przyszła prawdziwa plaga kontuzji. Na długie tygodnie Byki straciły Damiana Balińskiego, Juricę Pavlica, Sławomira Musielaka. Do składu wskoczył Adam Skórnicki, ale pierwsze mecze w jego wykonaniu nie były najlepsze. Szereg słabych występów zaliczył także ściągnięty w trybie awaryjnym Edward Kennett. - Podpisując kontrakt z Edwardem nie liczyliśmy, że będzie to lider czy jakiś mocny punkt drużyny. On tak naprawdę został ściągnięty w trybie awaryjnym. Trochę nad nim popracowaliśmy. Fajnie, że dobrze pojechał we Wrocławiu, ale szkoda, że tak wiele punktów pogubił w Lesznie. My wiemy, że ten chłopak ma potencjał i potrafi jechać - mówił o Angliku Ireneusz Igielski.

W obliczu trudnej sytuacji kadrowej mogło wydawać się, że Byki będą miały problem z zapewnieniem sobie miejsca w pierwszej szóstce. Rzeczywistość okazała się dość zaskakująca. Podopieczni Romana Jankowskiego wykrzesali z siebie dodatkowe siły i zaczęli jeździć skuteczniej.

Poprawa wyników Unii Leszno nie byłaby możliwa bez przełamania głębokiego kryzysu w jakim znajdował się Janusz Kołodziej. Zawodnik nie wrócił co prawda do dyspozycji jaką prezentował w 2010 roku, ale stał się zdecydowanie pewniejszym punktem zespołu niż w pierwszej części sezonu. Na szczególne słowa uznania zasługuje Troy Batchelor, który ustabilizował swoją formę w rundzie rewanżowej. Australijczyk jeździ skutecznie i bardzo ambitnie, powoli wyrasta na jednego z liderów Unii Leszno.

Sukcesy Byków w drugiej części sezonu mają też swoje źródło w postawie juniorów. Udanie wkomponował się w zespół Kamil Adamczewski, wyraźne postępy poczynił Tobiasz Musielak. Młodzieżowcy w kilku spotkaniach spisali się wręcz rewelacyjnie. W tej chwili wydają się być najmocniejszym juniorskim duetem w Ekstralidze.

Kamil Adamczewski zaskakuje nawet samego siebie

Dość niespodziewanie druga część sezonu okazała się dla Byków lepsza od pierwszej. Drużyna pokazała, że potrafi zmobilizować się w trudnych momentach. Sytuacja Unii przed początkową fazą rundy play-off stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Do grona kontuzjowanych dołączyli Adam Skórnicki i Kamil Adamczewski, wolniej niż zakładano przebiega leczenie Damiana Balińskiego i Juricy Pavlica. Mimo to można być pewnym, że leszczynianie będą groźnym rywalem dla każdego.

Źródło artykułu: