Dudek po raz drugi z rzędu nie miał sobie równych i w sobotę powtórzył zeszłoroczny wyczyn z Leszna. Znakomita jazda 19-latka nie zaskoczyła Andrzeja Huszczy, który był przekonany, że to właśnie jego podopieczny okaże się najlepszy. - Patryk jest doświadczonym jeźdźcem i był faworytem tych zawodów. Nie ukrywam, że od początku na niego stawiałem i fajnie się stało, że wygrał - mówiła legenda zielonogórskiego żużla. Sen z powiek Huszczy może za to spędzać postawa Kacpra Rogowskiego, który w obliczu kontuzji Adama Strzelca na dłużej zagrzeje miejsce w składzie zielonogórskiej ekipy w meczach ligowych. - U Kacpra Rogowskiego widoczny jest natomiast brak objeżdżenia. Ma mało jazdy i to widać. Jak zacznie regularnie startować w lidze, to nabierze pewności siebie i męskości i będzie spisywał się lepiej - dodaje. Taką jazdą Rogowski z pewnością nie przekona do siebie trenera Marka Cieślaka, który w tym sezonie częściej korzystał z Adama Strzelca. - Trzeba by o to zapytać trenera. Mogę powiedzieć, że spodobała mi się jego jazda w ostatnim biegu. Wystrzelił ze startu i pokazał wielką determinację. Tak trzeba jechać w każdym biegu.
Słabszą jazdę Rogowskiego z pewnością osłodziła Huszczy dyspozycja Patryka Dudka, który poszczególne biegi wygrywał w sobotę w sposób bardzo przekonujący. W całych zawodach "Duzers" stracił tylko jedno oczko na rzecz Piotra Pawlickiego. W ostatnich dwóch sezonach Dudek ma monopol na zdobywanie Brązowego Kasku. Rok temu na torze w Lesznie nie znalazł bowiem pogromcy. - Trzeci raz z rzędu nie wygra, bo za rok już nie może startować (śmiech). Jakby mógł, to pewnie by wygrał. Jest w dobrej formie i nie jedzie gorzej, jak w zeszłym roku - podkreśla 54-latek. Jazda Dudka może napawać optymizmem zielonogórskich działaczy w kontekście najważniejszych spotkań w sezonie, których stawką będą już medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Wychowanek Falubazu po słabszym początku sezonu wreszcie złapał odpowiedni rytm. - Nie narzekajmy. Zawsze tak, jak jest, że jak zawodnikowi nie idzie, to wieszają na nim psy, a jak spisuje się lepiej, to wszyscy mówią, że jest dobrze. To są młodzi zawodnicy, a młodość ma swoje prawa. Jedni wygrywają, a drudzy przegrywają. Tak to właśnie jest w sporcie. Inaczej nie mógłby wyglądać sport. Było widać w tych zawodach wielką ambicję tych chłopaków. Jechali na całego, przytrafiły się też upadki, bo rozpychali się na pierwszym łuku. Tak ma wyglądać żużel - dodaje.
54-latka nie omieszkaliśmy również zapytać o jego nastrój przed niedzielnym, rewanżowym spotkaniem z PGE Marmą Rzeszów. Po wysokim i efektownym zwycięstwie na Podkarpaciu rewanż na własnym torze wydaje się formalnością dla Falubazu. - Z pojęciem formalności mieliśmy do czynienia trzy tygodnie temu, gdy rzeszowianie do nas przyjechali i uzyskali remis. Też myślałem, że wygramy to spotkanie. Jeśli wszystko zagra, to jestem przekonany, że w niedzielę wygramy - kończy Andrzej Huszcza.
Andrzej Huszcza przestrzega przed rzeszowską drużyną