Baraże o miejsce siódme mają swój smaczek - rozmowa z Jarosławem Dymkiem, menedżerem Włókniarza Częstochowa

Faza play-off w Speedway Ekstralidze w toku. W najbliższą niedzielę ruszy natomiast batalia o siódme miejsce pomiędzy ekipami Włókniarza Częstochowa i Tauron Azotami Tarnów. Zwycięzca dwumeczu ze spokojem będzie mógł wyczekiwać przyszłego sezonu. Przed pierwszym starciem w Częstochowie o rozmowę poprosiliśmy menedżera Lwów, Jarosława Dymka.

Mateusz Makuch: W rundzie zasadniczej wygraliście z Tarnowem wysoko, bo różnicą trzynastu punktów. Wtedy jednak upadek zanotował Sebastian Ułamek, który nie pojechał na miarę swoich możliwości. Teraz zapewne będzie trudniej.

Jarosław Dymek: To nie są może play-offy, ale baraże o miejsce siódme mają swój smaczek. Podobnie jak play-offy, te spotkania rządzą się swoimi prawami i łatwo na pewno nie będzie. To jest więcej niż pewne. Jest crunchips, jest impreza, są baraże, nie jest łatwo (śmiech).

Marcel Kajzer przed momentem powiedział mi, że w Tarnowie się natomiast skompromitowaliście.

- Ostre słowa, ale myślę, że tylko poniektórzy. Bo na pewno poniektórzy pojechali poniżej swojego poziomu. Jestem przekonany, że mecz rewanżowy, który dopiero za trzy tygodnie, będzie wyglądał inaczej. Po tym przegranym meczu na pewno jesteśmy już mądrzejsi.

Możesz być raczej spokojny o dyspozycję Grigorija Łaguty, Artiom mimo, że po kontuzji, powinien pojechać dobrze i o Daniela Nermarka…

- Tak, z tym, że jeśli chodzi o Daniela to mam nadzieję, że dzień czy dwa dni przed niedzielnym meczem nie zaliczy poważnego upadku. Akurat mamy takiego pecha, że przed ważnym meczem notował jakiegoś dzwona i później odbijało się to na jego dyspozycji.

Zmierzałem do tego, że twoją bolączką jest postawa Rafała Szombierskiego i Petera Karlssona, którzy potrafią jeździć lepiej, od tego, co prezentują.

- Nie będę ukrywał, że nie jadą oni na takim poziomie, który mogliśmy od nich oczekiwać.

I twierdzisz, że głównie od nich mogą zależeć losy tego dwumeczu? Wydaje się, że teoretycznie juniorów Włókniarz ma lepszych. Liderzy w obu zespołach porównywalni. W głównej mierze może zadecydować postawa drugiej linii.

- Jeśli będzie tak jak mówisz, czyli nic nieprzewidywalnego nie stanie się wśród tzw. pierwszo liniowców, to na pewno decydująca okaże się dyspozycja drugiej linii. Wierzę w swoich zawodników i liczę na to, że zarówno PK, jak i Szumina, zepną się i pojadą tak jak od nich tego oczekujemy.

Mówisz, że w nich wierzysz. Wiara to jednak nie wszystko. Oni chyba zdają sobie sprawę z tego, o co jadą. Jak oni do tego podchodzą?

- Jest sprężenie. PK sam wydzwaniał i pytał o treningi, informował, że przywiezie nowe silniki, które chce sprawdzić. Podobnie jest w przypadku Szuminy, który cały czas mocno dba o swoją kondycję, jeżdżąc na rowerze. Planuje także treningi na torze. Jest u nich na pewno świadomość, że to jest bardzo ważny dwumecz.

I, że nie mogą zawalić.

- Dokładnie tak. Wiedzą, że oczy kibiców będą szczególnie w ich stronę skierowane.

A planujesz zestawić ich razem w parze, czy może oddzielić? Próbę takiego manewru mieliśmy w Lesznie, jednak obraz tego zabiegu został nieco zamazany, gdyż nie wystartował z powodu kontuzji Artiom Łaguta.

- No właśnie bardzo żałuję, że Artek w tym meczu nie mógł jechać. Aczkolwiek to był mecz w Lesznie. Inna bajka, inny tor itd. Planować może i planuję. Zobaczymy w środę, gdy Tarnów pierwszy przyśle nam swój awizowany skład. Pod uwagę wezmę też na pewno wyniki wtorkowych spotkań ligi szwedzkiej.

A jak wyglądać będzie tok przygotowawczy do tego spotkania? W piątek ma być trening, na którym obecność zapowiedzieli bracia Łagutowie.

- Tak nawiasem mówiąc, czy Grisza potrzebuje u nas treningu?

Grigorij być może nie, ale Artiom na pewno tak, zwłaszcza, że jest po kontuzji.

- Zgadza się. Artiom mówił, że potrzebuje próbnych jazd i w piątek będzie. Spodziewamy się także obecności oczywiście Szombierskiego i grupy młodzieżowców. Peter Karlsson dokładnie jeszcze nas poinformuje, czy zdąży na piątkowy trening, czy będzie trenować w sobotę. Jest on bowiem uzależniony od rozkładu lotów. Trenować będzie jednak na pewno.

A para juniorska?

- No będzie. Pod numerem 14 i 15.

Domyślam się. Kogo jednak na tych pozycjach możemy się ze strony Włókniarza spodziewać?

- To nie jest jakaś tajemnica. Trzeba też wziąć pod uwagę, że w czwartek jedziemy w MDMP. Poza tym, ja tę decyzję zawsze podejmuję wspólnie z trenerami młodzieżowców, czyli Wiktorem Jastrzębskim i Andrzejem Puczyńskim. To nie jest tak, że Dymek postanowił i tak ma być. Zawsze dyskutujemy na ten temat i liczy się opinia każdego z nas. Wspólnie wybieramy to, co uważamy za słuszne. Coś tam już mamy zaplanowane, ale poczekajmy jeszcze.

Jarosław Dymek (z prawej) wierzy w swój zespół

Komentarze (0)