O postawie torunian w niedzielnym spotkaniu oraz możliwości szybkiej rehabilitacji rozmawialiśmy z Sebastianem Maliszewskim, psychologiem oraz kibicem żużla.
Jakub Michalski: Jak oceniasz jako psycholog rolę atmosfery w dzisiejszym sporcie mając na uwadze ostatni mecz Aniołów?
Sebastian Maliszewski: Wiadomo, iż atmosfera w drużynie jest bardzo ważna. Ta wbrew niektórym wypowiedziom wcale nie musi być taka zła. Dziennikarze muszą poszukiwać zawsze dziury w całym, więc w chwili obecnej na pierwszy plan wysuwa się atmosfera panująca w zespole. Pierwsze nieporozumienia u zawodników traktowane są jako tykająca bomba, która kiedyś wybuchnie. W tej sytuacji wydaje mi się, iż jest odwrotnie.
Jak to odwrotnie?
- Porażki są w stanie scementować drużynę na nowo. Nie ma niepokonanych drużyn, każdy w końcu musi kiedyś przegrać. Pamiętam, jak parę lat temu ówczesny prezes toruńskiego klubu wypowiadał się, ileż to drużyna świeżo zbudowana wygra meczów pod rząd. Jak to się skończyło, widzieliśmy. Moim młodym psychologicznym okiem jestem jednak w stanie dostrzec pewne rysy w toruńskiej maszynie. Presja wywierana przez środowisko żużlowe wcale im nie pomaga.
Jak zatem reagować w takich sytuacjach?
- Pamiętajmy, iż żużel jest sportem drużynowym i należy się tego trzymać. Wygrywa się i przegrywa razem. Bardzo dobrym posunięciem wydaje się rozmowa wszystkich zawodników z menadżerem drużyny, który musi dostrzec wszystkie błędy, które złożyły się na wynik osiągnięty przez żużlowców w ostatni weekend. Warto także ustalić przed meczem strategię na każdy mecz. Doskonale wiem jednak, jak ciężko mieć do dyspozycji wszystkich zawodników, którzy krążą tak naprawdę po całej Europie w najsilniejszych ligach.
No dobrze, rozmawiamy o porażce Unibaksu w kategoriach katastrofy ale przecież nie wszyscy po meczu byli załamani...
- Właśnie ten fakt mnie zastanawia. Czemu zawodnik wypowiadający się po spotkaniu, w którym jego drużyna przegrała, jest uśmiechnięty od ucha do ucha? Każdy jak wiadomo inaczej przeżywa porażkę swojej drużyny, lecz chciałbym położyć nacisk na słowo "przeżywa". Każdy inaczej reaguje na stres. Psychologia różnic indywidualnych jednoznacznie mówi nam, iż nie ma na świecie dwóch takich samych ludzi, zachowujących się tak samo, czujących, przeżywających tak samo. Jako psycholog współpracujący z różnymi sportowcami, nie tylko pochodzącymi ze środowiska żużlowego, mogę spuentować tą porażkę w ten sposób: Stało się, jesteśmy drużyną, jedziemy dalej, dla siebie i dla kibiców. Czy moja teoria jest słuszna, pokaże następny mecz w Zielonej Górze.