Janusz Kołodziej nie stawia sobie konkretnych celów przed kolejnym sezonem. Niewykluczone jednak, że zawodnik będzie chciał powrócić do cyklu Grand Prix. - Czas pokaże, jak będzie z powrotem do Grand Prix. Sezon się skończył i trzeba odpocząć, zaczerpnąć świeżego powietrza. Później będę się zastanawiać co dalej. Na razie dokładnych celów sobie nie stawiam - uważa zawodnik.
Zawodnik Unii Tarnów zamierza ograniczyć liczbę startów w nadchodzącym sezonie. - Rezygnuję z ligi szwedzkiej. Wracam do domu, ponieważ chcę odetchnąć. Gdybym jeździł w Lesznie i Szwecji, miałbym w głowie tylko żużel i nic poza tym. To wszystko wpłynęło na moją decyzję o powrocie do Tarnowa. Teraz będzie trochę mniej jazdy, ale uzupełnię ją na miejscu albo w jakiś turniejach. Wszystko zweryfikuje czas. Na razie wiem, że to czasu potrzebuję najbardziej - podkreśla.
Kołodziej jest spokojny o swoją formę i uważa, że na brak jazdy i tak nie będzie narzekał. - Jestem człowiekiem, który też ma swój rozum. Potrafię kierować swoim życiem, czego najlepszym dowodem jest fakt, że niczego jeszcze w nim nie żałowałem. Wiem, że będę mieć jazdę, gdy uznam, że w pewnym momencie mi jej brakuje. Podejrzewam, że nie prezentuję jakiegoś niskiego poziomu i chętni, żebym gdzieś pojechał się znajdą. Doświadczenie nauczyło mnie, że w sezonie zawsze ktoś zadzwoni i zaproponuje jakieś starty. Teraz, kiedy będę mieć więcej wolnego czasu, na pewno więcej osób o mnie pomyśli - uważa Kołodziej.
W minionym sezonie reprezentant Polski po raz pierwszy nawiązał oficjalną współpracę z Krzysztofem Cegielskim, który był menadżerem Kołodzieja. Jak ocenia jej efekty? - To był pierwszy raz oficjalnie. Z Krzyśkiem od wielu lat jesteśmy przyjaciółmi. On bardzo mi pomaga i jestem z tego powodu niezwykle zadowolony. Denerwuje mnie tylko, że ludzie, którzy się nie znają, wtrącają swoje głupie uwagi. Nie mają tymczasem zielonego pojęcia, to przykre. Wszyscy gadali o tym źle. Pewnie za chwilę znowu ktoś będzie negować to, co powiem i pisać różne komentarze. Tak naprawdę, jeżeli ktoś liczy się z moim zdaniem i Krzyska, powinien zamknąć dziób i się nie odzywać. Należy patrzeć na to, co rzeczywiście razem tworzymy. Nie każdemu to się podoba, ale zapewniam, że pewne rzeczy nie są proste. Gdyby tak było, każdy byłby mistrzem świata i najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Sami jednak wiemy po sobie, że tak nie jest. Najważniejsze, że z Krzyśkiem mamy czyste sumienie i obaj wiemy, że robimy wszystko jak najlepiej. Kierujemy się dobrymi intencjami, niektórych to najwyraźniej boli, ale niech to oni się kotłują - wyjaśnił Kołodziej.
GALERIA: Podprowadzające z Rybnika