Krzysztof Jabłoński: Ekstraliga czy I liga? Pomidor

Pierwszy raz od czasu feralnego meczu Startu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk głos zabrał Krzysztof Jabłoński. Zawodnik ma żal do działaczy, że "zostawili go rannego na polu bitwy", ale nie wyklucza powrotu do Gniezna w przyszłości!

Od czasu feralnego meczu Startu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk, po którym gnieźnianie praktycznie stracili szanse na bezpośredni awans do ekstraligi Krzysztof Jabłoński konsekwentnie milczał. Zabrał głos dopiero w piątek - w audycji "Gość dnia" - na antenie Radio Gniezno, podczas której podzielił się z kibicami swoimi przemyśleniami na temat minionego sezonu. - Bardziej od reakcji pseudokibiców dotknął mnie fakt, że to nie zostało skrytykowane przez klub - komentował sytuację przy parku maszyn po meczu z Wybrzeżem, kiedy grupa kilkudziesięciu osób obwiniała go o porażkę Startu.

Co myśli na temat wypowiedzi prezesa gnieźnieńskiego klubu - Arkadiusza Rusieckiego, który po meczu z gdańszczanami przyznał, że rozdział pt. "Krzysztof Jabłoński w Starcie" został zamknięty? - Czasami lepiej jest ochłonąć. Dać sobie jakiś czas np. na wydanie oświadczenia. Nikt nikogo nie zmuszał. Każdy był w kropce. Ja nie wiedziałem dlaczego pojechałem tak słabo. Klub z pewnością też. Czy projekt "Krzysztof Jabłoński w Starcie" sprawdził się, czy nie? Nie mnie to oceniać. Zajmie się tym historia. Dodam, że od czasu Antonina Kaspera nie było w Gnieźnie zawodnika, który jeździłby tutaj więcej niż 2 sezony z rzędu i zdobył tyle (lub więcej) punktów co ja.

Jest więcej niż bardzo prawdopodobne, że w sezonie 2012 Start będzie występował bez swojego dotychczasowego kapitana. - Żadna ze stron nie ma parcia, żeby przedłużyć umowę. Odchodzę z wielkim niedosytem, bo nie udało się osiągnąć założonego celu, ale i czystym sumieniem, bo dałem z siebie wszystko - tłumaczył.

Okazuje się, że ani klub, ani Krzysztof Jabłoński nie zamierzają palić za sobą mostów, a sam zawodnik nie wyklucza powrotu do Gniezna w przyszłości! - Dlaczego nie? Nie palę za sobą mostów, a z tego co rozmawiałem z prezesem, to klub też. Może trzeba dać sobie 1 czy 2 sezony na odpoczynek? A później niewykluczone, że razem zrobić coś więcej.

Na pytanie prowadzącego audycję - Huberta Maciejewskiego - czy za rok starszego z braci Jabłońskich będziemy oglądać w ekstralidze, czy nadal na zapleczu elity Jabłoński odpowiedział w stylu Artura Boruca: "pomidor". Jednakże w czasie dyskusji na temat tego, że niektórzy kibice zarzucali braciom Jabłońskim, że wolą występy w I lidze, niż w ekstralidze powiedział przewrotnie: - To pytanie możesz im zadać w przyszłym roku (zwrócił się do prowadzącego), co można odczytywać, że w nowym sezonie obu braci będziemy oglądać w klubach z elity!

Na koniec prowadzący wrócił do rewanżowego meczu Startu w Częstochowie, gdzie przed ostatnim biegiem gnieźnianie mieli realne szanse na awans, ale podczas walki o drugie miejsce z Danielem Nermarkiem przewrócił się K. Jabłoński (partnerował mu jego brat - Mirosław Jabłoński), za co został wykluczony z powtórki. Czy mógł podczas tego wyścigu zachować się inaczej? - Mam jedynie żal do siebie, że pozwoliłem bratu wybrać pole startowe, bo w tym meczu pola 2 i 3 były najwolniejsze. (Krzysztof Jabłoński startował z 2 pola). Żałuję, bo jakbym tak wystartował z 4 pola, tak jak z 2, to na dojeździe do łuku byłbym drugi i sytuacja wyglądałaby trochę inaczej. Szkoda, ale to dla mnie nauczka na przyszłość.

Źródło: Radio Gniezno

Komentarze (0)