O co pretensje ma Andreas Jonsson?

W niedzielę na oficjalnej stronie cyklu Grand Prix (www.speedwaygp.com) ukazała się informacja o Andreasie Jonssonie. Znalazły się w niej wypowiedzi Szweda na temat jego przyszłości w lidze polskiej.

News o "AJ-u" ukazał się również na łamach naszego portalu - TUTAJ. Szwed na łamach serwisu GP powiedział: - I have been at Zielona Gora now for one year and I’ve got two more years there in my contract. There’s nothing I can do if they don’t want to keep me. I won’t be able to ride, but they’ll still have to pay me to be there. Wypowiedź ta została przetłumaczona i ukazała się w następującej formie na łamach SportoweFakty.pl (jak i innych portali): - Na razie startowałem w Zielonej Górze rok i mam kontrakt na kolejne dwa sezony. Nic nie będę mógł zrobić, jeżeli nie będą chcieli mnie zatrzymać. Nie będę mógł jeździć, ale oni będą musieli mi dalej płacić.

Andreas Jonsson wytłumaczył się we wtorek z całej sytuacji portalowi falubaz.com. Szwed stwierdził, że wypowiedź ta nie była tłumaczona przez dziennikarza, a translator google (tak samo musiało zrobić kilka redakcji na raz). Zapewniamy wicemistrza świata, że w redakcji SportoweFakty.pl są osoby władające umiejętnie językiem angielskim. Swoje obiekcje Jonsson powinien kierować raczej do oficjalnej strony cyklu Grand Prix, a nie do polskich mediów, które tylko przetłumaczyły to na język polski. Poniżej prezentujemy wyjaśnienia Andreasa Jonssona.

Wypowiedź Szweda: Niezwykle rzadko udzielam wywiadów, ponieważ często wyrwane z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi w najmniejszym stopniu nie oddają sensu moich słów. Zdumiewająco przekręcona została moja wypowiedź odnośnie Stelmetu Falubazu Zielona Góra na oficjalnej stronie GP, ale tłumaczenie, które trafiło na polskie portale zostało przygotowane chyba przez tłumacza google, a nie przez myślącego dziennikarza. Każdy szanujący się, zajmujący się żużlem dziennikarz skontaktowałby się, ze mną przez mojego polskiego managera i zanim "przetłumaczyłby" takie bzdury, poprosiłby mnie o autoryzację wypowiedzi. Kontekst wypowiedzi jest niezwykle istotny, a często sensacyjne tytuły artykułów zamieszczanych w prasie drukowanej i internecie są zmorą wielu rozpoznawalnych osób.

Jestem sportowcem i chętnie opowiem o tym, ile nowych silników kupiłem, że chcę w nadchodzącym roku powalczyć o indywidualne mistrzostwo świata, że w Falubazie odbudowałem się i czuję się tu doskonale. Nie zamierzam absolutnie wypowiadać się na temat pieniędzy, bo tym zajmuje się mój manager. Jestem profesjonalnym żużlowcem i zarabiam jazdą na motorze, niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie. Jednak przed taśmą startową nie zastanawiam się, ile mogę zarobić, tylko jak wygrać wyścig. W przeciwnym razem nie odnosiłbym sukcesów. Tak samo myśli każdy inny zawodnik ze światowej czołówki. Rozumiem Piotra Protasiewicza i jego indywidualne ambicje. Rozumiem, że chciałby powalczyć o tytuł indywidualnego mistrza świata. Nie rozumiem postępowania polskiej federacji, która ogranicza swojemu zawodnikowi reprezentowanie swojego kraju w mistrzostwach świata. Życzę Piotrowi, by ponownie awansował do cyklu Grand Prix, a władzom polskiej ligi, żeby przed tegorocznym sezonem zmieniły regulacje dotyczące sezonu 2013, by po zakończonych eliminacjach nie faworyzować żadnej z drużyn. Będę trzymał kciuki za Piotra, a także za Jonasa Davidssona i Rune Holtę, ponieważ to świetni żużlowcy i każdy z nich ma szansę trafić do cyklu GP w 2013 roku.

Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i zapewniam, że z moją drużyną Stelmetem Falubazem Zielona Góra powalczymy o obronę tytułu Drużynowego Mistrza Polski.

Komentarze (0)