- Moje przygotowania do sezonu ruszyły z początkiem grudnia. Od tego momentu trenuję cały czas przynajmniej cztery razy w tygodniu. Kiedy pogoda pozwala, a tej zimy jest ona bardzo łaskawa, jeżdżę na crossie. Zapewniam, że pracuję bardzo intensywnie, żeby w sezonie notować dobre wyniki. Jeżeli chodzi o przygotowania sprzętowe, to jestem już po słowie z moimi mechanikami. Wszystko jest już mniej więcej przygotowane. Powoli będę zawozić silniki, by ruszyła praca nad nimi. Na wszystko są jednak potrzebne środki finansowe. Kiedy to będzie zapewnione, mogę iść do przodu w tym temacie. Mam już stworzone niektóre zamówienia, ale na inne czekam do podpisania kontraktu - mówi o swoich przygotowaniach do nowego sezonu Robert Miśkowiak.
Żużlowiec prowadzi również rozmowy ze sponsorami. Priorytetem jest dalsza współpraca z braćmi Garcarkami. - Jeszcze nie rozmawiałem szczegółowo z braćmi Garcarkami. Wynika to z faktu, że nie można jeszcze powiedzieć, w jakim klubie będę startować w przyszłym sezonie. Niebawem ten temat powinien być zamknięty. Na pewno przejawiam wielką chęć, żeby ci ludzie ze mną zostali. Chciałbym tego z całego serca. Jeżeli chodzi o sponsorów to absolutny priorytet - podkreśla.
Pierwotnie Miśkowiak zakładał występy w Ekstralidze, jednak mimo to zdaje sobie sprawę, że sezon w pierwszej lidze nie będzie dla niego łatwy. - W pierwszej lidze również nie będzie łatwo. Każdy się zbroi i to solidnie. Wszyscy chcą jechać o jak najwyższe cele, a przynajmniej o pierwszą czwórkę. Taki wynik to zresztą znakomita promocja dla każdego miasta. Jeżeli chodzi o mnie, to również chcę jechać w mocnej drużynie, żebyśmy mieli szansę na pierwszą czwórkę - przekonuje.
Były zawodnik Lechmy Poznań ma bardzo ambitne cele. - Na pewno będę chciał być jednym z najlepszych zawodników pierwszej ligi. Liczy się teraz naprawdę solidny wynik. To mój priorytet. Zobaczymy, jak wszystko się rozwinie w związku z celami indywidualnymi. Mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by być w każdym finale i odbić sobie niektóre niepowodzenia z minionego roku. Takim był finał Mistrzostw Europy, kiedy po trzech wygranych biegach sędzia mnie niesłusznie wykluczył. Liczę, że w przyszłym roku sobie to odbije - kończy.