Paweł Kwiek: Janusz, byłeś na spotkaniu odnośnie stworzenia mini żużla w Tarnowie. Co możesz powiedzieć o tej inicjatywie?
Janusz Kołodziej: To naprawdę świetna inicjatywa. Sam przypominam sobie swoje początki. Pamiętam, że było bardzo ciężko. Tak naprawdę wiele młodych osób, które chcą zacząć swoją przygodę z żużlem nie wie jak to zrobić. W moim przypadku było dokładnie tak samo. Stąd ten pomysł. Chcemy pokazać jak zacząć. W tej chwili łączymy swoje siły tutaj w Tarnowie i mamy zamiar razem coś stworzyć. Ufam, że nam się to uda.
Od czego zależeć będzie sukces akcji pod tytułem "mini żużel w Tarnowie"?
- W tej chwili najważniejszą rzeczą jest zgoda rodziców na to, aby ich synowie mogli zacząć przygodę z żużlem. Oczywiście sami zainteresowani muszą wyrażać chęć i zapał do jazdy na motocyklu. Jeżeli tylko się na to zdecydują, my im będziemy służyć pomocą i niezbędnymi radami.
Jak wiadomo żużel nie należy do bezpiecznych dyscyplin sportowych. Jak więc przekonać rodziców, aby pozwolili swoim pociechom zacząć jazdę na żużlowym motocyklu?
- Oczywiście nie jest prostą sprawą przekonać rodziców do tego, aby ich dzieci wybrały właśnie tę dyscyplinę. Ja pamiętam, że swojego tatę prosiłem dwa lata o to, żeby mnie zapisał na żużel. W końcu udało mi się go przekonać, co uważam za sukces. Był to wyczyn, który myślałem, że będzie zupełnie nie do osiągnięcia (śmiech). Im prędzej ci chłopcy zdecydują się na kontakt z motocyklem tym lepiej. O wiele więcej będą mogli się nauczyć. Może być też tak, że stwierdzą, iż nie jest to ich powołanie i trzeba szukać czegoś innego. Na pewno ten sport kształtuje charakter. Kiedy ktoś spróbuje w nim swoich sił, staje się silniejszy i łatwiej znosi przeciwności losu, które spotykamy w codziennym życiu. Temu też to wszystko ma służyć. Od najmłodszych lat ćwiczyć swój charakter. Trzeba także dodać bardzo ważną rzecz, a mianowicie to, że teraz ten sport jest bezpieczniejszy niż kiedyś. W tej chwili jeździ się w strojach z materiałów, a pod spodem ma się mnóstwo ochraniaczy. Kiedyś zawodnicy zakładali na siebie tylko popularne "skóry". Jest też do tych niezbędnych zabezpieczeń lepszy dostęp niż kiedyś, a wachlarz wyboru jest naprawdę szeroki. Dochodzą do tego także dmuchane bandy, których kiedyś nie było. My będziemy się starali wspólnymi siłami pomóc młodym adeptom, pokazać jak zapewnić sobie bezpieczeństwo na torze.
Wielkimi krokami zbliża się sezon 2012. Czas więc myśleć nie tylko o młodzieży, ale także samemu przygotowywać się do rozgrywek. Na jakim jesteś etapie?
- Już niedługo wyjeżdżamy na obóz przygotowawczy. Muszę jednak sam już teraz nad sobą pracować. Na takich wyjazdach nie ma czasu na zaczynanie budowania formy. Jest to już taki etap, na którym widać kto jest w jakim stopniu przygotowany do sezonu i w jakiej jest dyspozycji. Muszę jednak przyznać, że nie wykonuję teraz ćwiczeń fizycznych zbyt ostro. Chodzi o to, aby nie zmęczyć za bardzo organizmu przed sezonem. Muszę być gotowy na marzec-kwiecień. Nie można być dobrze przygotowanym pół roku wcześniej, bo to może przynieść efekty odwrotne do zamierzonych.
Wzorujesz się na przygotowaniach z ubiegłego sezonu, czy postanowiłeś coś zmienić?
- Zmieniłem trochę podstawę w przygotowaniu. W ubiegłym roku byłem gotowy do sezonu właściwie w grudniu i już wtedy mógłbym wyjechać na tor. Zdarzył mi się jednak upadek i miałem dość wszystkiego. W tym roku zmieniam to podejście. Okres zimowy przechodzę bardzo spokojnie. Nie chcę przemęczyć organizmu. Im bliżej sezonu tym ten czas przerwy kończy się nieubłaganie i tempo przygotowań wzrasta.
Kiedyś wprowadzałeś do swoich przygotowań techniki, które rzadko można spotkać na żużlowym torze. Jeździłeś np. na motocyklu z odpowiednim obciążeniem. Czy nadal stosujesz tego typu zabiegi?
- Wydaje mi się, że wiele rzeczy już sprawdziłem. Chciałem wtedy zobaczyć jakby to było, gdybym był cięższy. Jeżdżąc z odpowiednim obciążeniem, miałem okazję sprawdzić jak się zachowa motocykl. Te zabiegi pomogły mi stwierdzić, że trzeba raczej schudnąć, ponieważ motocykl przygotowany z takimi obciążnikami przestał jechać. Wyszło mi to na dobre. Każdy ma swoją drogę przygotowań i swoje pomysły. Niektórzy nawet się trochę śmiali z tych moich metod i prób, ale ja się nigdy nie poddawałem i cały czas chcę znaleźć jak najlepszy sposób na przygotowanie.
Kiedy planujesz pierwsze jazdy na torze i czy masz już plan, gdzie miałoby to nastąpić?
- Chciałbym oczywiście, aby to nastąpiło jak najwcześniej. Wszystko będzie zależało od pogody jaka będzie u nas panowała. Wolałbym pierwsze jazdy odbyć u nas. Wiadomo, że jazda po świecie, aby trenować komplikuje wiele spraw. Przede wszystkim trenując gdzieś poza Polską tak naprawdę przygotowuje się motory pod inny tor, a co za tym idzie niewiele wie się o swoim sprzęcie. Idealnie zatem byłoby dla mnie zacząć te jazdy w naszym kraju gdzieś na początku marca.
W przyszłym sezonie zespół Jaskółek zmienia swoje oblicze. Jest wielu nowych zawodników, a także nowy trener. Czy macie już teraz ze sobą stały kontakt?
- Oczywiście, jesteśmy ze sobą w kontakcie. Już nawet ustalamy kto z kim będzie miał pokój na obozie (śmiech). Ja będę dzielił pokój z Martinem Vaculikiem. Właśnie tam będziemy chcieli budować te dobre relacje i zacieśniać więzi, które będą potrzebne zespołowi podczas sezonu. Mamy mnóstwo do "obgadania" i poruszymy wszystkie ważne kwestie odnośnie przyszłych rozgrywek.
Kiedyś w naszej rozmowie zażartowałeś, że jeżeli chodzi o twój wiek, to w każdym zespole trafiają się takie "śliwki robaczywki". Twój pesel jednak jest na tyle młody, że przed tobą jeszcze wiele lat kariery.
- Tak (śmiech). Mam nadzieję, że jeszcze tych lat na żużlowych torach mam przed sobą sporo. Czuję się młodo i jestem pozytywnie nastawiony. Mamy teraz młody zespół, który będzie walczył od początku do końca, to możemy kibicom obiecać. Co z tego wszystkiego wyjdzie, zobaczymy.
Nie mogę cię nie zapytać co sądzisz o przyznaniu drużynie Jaskółek dwóch ujemnych punktów już na początku rozgrywek.
- To dla mnie jest po prostu bez sensu. Jeszcze nie zaczęliśmy jeździć, a już zostajemy w tyle. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze raz to wszystko przemyśli i te ujemne punkty zostaną skasowane. Nie chodzi tylko o naszą drużynę. Poszkodowani są nie tylko zawodnicy, ale także kluby, które mają postawione określone cele przez swoich sponsorów. Ufam, że da się to jeszcze odkręcić i wszyscy wystartujemy w nowym sezonie z równymi szansami. Duch sportu i chęć równorzędnej walki powinny zwyciężyć.
Janusz, miałeś już okazję ścigać się z najlepszymi w cyklu Grand Prix. Na koniec chciałbym cię zapytać kogo widzisz w gronie faworytów do tytułu IMŚ w tym roku?
- Ciężko jest wytypować mistrza świata. Naprawdę w dzisiejszym żużlu stawka jest bardzo wyrównana i nie ma jakichś większych liderów. Tradycyjnie wszystko będzie zależało od formy poszczególnych jeźdźców i tego jak przygotują się na cały cykl GP. Ja wierzę w Jarka Hampela. Tomasz Gollob jak będzie w dobrej dyspozycji też może powalczyć. Muszę jednak przyznać, że chciałbym, aby Greg Hancock powtórzył swój wyczyn sprzed roku. To jest świetny człowiek i bardzo go lubię. W tym sezonie będziemy bronić barw tego samego klubu, więc jeżeli on powtórzy swój sukces i zostanie znowu mistrzem, to myślę, że Tarnów także będzie się cieszył z medalu w lidze, może nawet złotego.