Zdecydowanie najsłynniejsze i najbardziej elektryzujące kibiców w obu miastach są żużlowe derby Ziemi Lubuskiej. Nie tylko fani z Gorzowa i Zielonej Góry na czerwono zaznaczają w kalendarzu dzień, w którym dochodzi do "świętej wojny". Również kibice speedway’a z innym polskich miast ze sporym zaciekawieniem spoglądają na derbowe pojedynki gorzowian i zielonogórzan. W poprzednim sezonie w rundzie zasadniczej obie ekipy podzieliły się zwycięstwami. W Gorzowie Caelum Stal wygrała 56:33, ale wówczas nie wynik, a dramat Rafała Dobruckiego wyszedł na pierwszy plan derbowej rywalizacji. W rewanżu 50:40 wygrał Falubaz. Do powtórki doszło w półfinale play-off, kiedy to w Gorzowie mecz storpedowała pogoda. Derby zakończono przy stanie 27:19 dla gospodarzy. W rewanżu decydującym o miejscu w finale, Falubaz wygrał w Zielonej Górze z odwiecznym rywalem 54:36, awansując do decydującej batalii o złoto. Niby więc w meczach remis 2:2 w całym sezonie, ale w ostatecznym rozrachunku to zielonogórzanie weszli do finału kosztem gorzowian i zdobyli później złoto.
W tym sezonie ponownie derby Ziemi Lubuskiej zapowiadają się arcyciekawie. Teoretycznie oba zespoły nieco się osłabiły. W Falubazie nie ma już Grega Hancocka oraz trenera Marka Cieślaka, którego zastąpi Rafał Dobrucki. Dla niego będą to pierwsze derby w nowej roli. Ciekawe, jak się w niej sprawdzi. Lukę po mistrzu świata w Falubazie będzie starał się wypełnić Rune Holta. Nawet jeśli z nadgarstkami będzie już wszystko w porządku, to jednak Norweg z polskim paszportem, nie jest tej klasy jeźdźcem, co Amerykanin. W ekipie Falubazu jest także kilka zagadek. Jak spiszą się Krzysztof Jabłoński i Łukasz Jankowski, a przede wszystkim, jaką formę zaprezentuje chyba największy kameleon Falubazu Joonas Davidsson, który przecież potrafi jeździć wyśmienicie, ale także kompletnie zawalić spotkanie.
Z kolei w zespole z Gorzowa także doszło do roszad. Z uwagi na przepisy, zespół musiał opuścić Nicki Pedersen, który ostatnio już tak nie błyszczał. Jest więc większa szansa, że Duńczyka z powodzeniem zastąpi Krzysztof Kasprzak, za którego przecież ręczył sam Tomasz Gollob. Niektórzy powątpiewają w "zbawczą" rolę Golloba w karierze Kasprzaka, ale ja obstawiam, że "Kasper" powróci do dobrej formy i będzie punktował nie tylko w lidze, ale także w reprezentacji Polski w Drużynowym Pucharze Świata. W derby stawiam na remis. Każda z drużyn wygra na swoim torze. Ze wskazaniem na punkt bonusowy dla gorzowian.
Na południu derby w tym sezonie zapowiadają się wyjątkowo ciekawie. W poprzednim sezonie obie ekipy podzieliły się zwycięstwami. Rzeszowianie wygrali u siebie 50:40, a tarnowianie zrewanżowali się z nawiązką 55:35. Tej zimy zdecydowanie największe transfery poczynił zespół z Tarnowa, do którego wrócił Janusz Kołodziej. Hitem transferowym są przede wszystkim przejścia do Tauronu dwóch mistrzów świata - seniorów Grega Hancocka i juniorów - Macieja Janowskiego. Do tego dodajmy Kacpra Gomólskiego i… Dawida Lamparta, który do tej pory w derbach ścigał się po drogiej stronie barykady, czyli w Rzeszowie. Jeśli Marek Cieślak poukłada te wszystkie klocki, tarnowianie będą nie tylko faworytem obu pojedynków derbowych w Małopolsce, ale także jednym z kandydatów do głównych trofeów w sezonie 2012.
PGE Marma Rzeszów nie zrobiła tak spektakularnych ruchów jak jej rywal z Tarnowa, ale pozyskanie Grzegorza Walaska to też jeden z najciekawszych transferów tej zimy. Na papierze Joonas Kylmaekorpi, Lee Richardson czy Maciej Kuciapa nie stanowią takiej siły uderzeniowej jak Kołodziej czy Hancock, ale już przecież z zawodnikami pokroju Madsena, Vaculika czy Lamparta mogą z powodzeniem rywalizować. Losy pojedynków derbowych będą więc zależały od postawy tzw. drugiej linii. Ta rzeszowska musi spisać się lepiej od tarnowskiej, by PGE Marma mogła myśleć o triumfie nad Tauronem. Teoretycznie bowiem rzeszowianie mają zdecydowanie słabszych juniorów od Tarnowa i jeśli mają kimś nadrabiać te straty, to jedynie drugą linią. Pojedynki liderów Crumpa z Hancockiem będą pewnie ozdobą obu derbowych meczów, w których mimo wszystko stawiam na 2:0 dla ekipy Marka Cieślaka.
Po rocznej przerwie do kalendarza Speedway Ekstraligi wracają derby Pomorza i Kujaw. Beniaminek z Bydgoszczy ma ciekawy skład, aczkolwiek niewielu go zalicza do faworytów na sezon 2012. Będzie to raczej drużyna na środek tabeli, która może pokusić się o sprawienie jakiejś niespodzianki z faworyzowanym rywalem na własnym torze. Bydgoszczanie mają w swoim składzie kilku walczaków. Emila Sajfutdinowa reklamować specjalnie nie trzeba. Jeśli do tego dodamy Artioma Łagutę i Krzysztofa Buczkowskiego, jawi nam się młody, ambitny i waleczny zespół. Pytanie tylko, czy poradzi on sobie w konfrontacji z wyglądającymi lepiej - przynajmniej na papierze - toruńskimi Aniołami? Czwarty zespół poprzedniego sezonu ma skład oparty na Australijczykach i własnych wychowankach. Do grodu Kopernika powrócił Darcy Ward, odeszli natomiast Rune Holta i Michael Jepsen Jensen. Siła Unibaksu jest więc porównywalna z poprzednim sezonem. Na MotoArenie torunianie powinni być górą w derbach. W Bydgoszczy to jednak Polonia może pokusić się o zwycięstwo, choć bilans w dwumeczu powinien być korzystny dla Unibaksu.