- Co robi porządny kibic w długie nie-żużlowe wieczory poza sezonem, poza oczywiście wdychaniem metanolu (tak robił podobno jakiś kibic według mojego kolegi Falubaziaka, Domana Nowakowskiego). Otóż porządny kibic siedzi i czyta wpisy na żużlowych forach internetowych. Jest to działalność, będąca wartością samoistną, ponieważ jest całkowicie pozbawiona sensu i jest absolutną stratą czasu. Otóż fora te polegają na tym, że kibic drużyny X pisze, że drużyna X zostanie mistrzem, a drużyna Y to ciecie, drużyna Z to frajerzy, drużyna A to kretyni, a jej kibice to "napinacze". Występujący na forum, a w każdym razie 98 procent z nich, mają jasne, definitywne i nieznoszące sprzeciwu zdanie w zasadzie w każdej kwestii. Dla nich Gollob albo się skończył, albo jest geniuszem. Jonsson albo za chwilę będzie mistrzem świata, albo miał udany sezon, a teraz to już będzie, jak piszą, padaczka. Oni wiedzą wszystko o wszystkich, wiedzą o zapłonach i zębatkach, o torach i polewaczkach, znają już wyniki każdego meczu, a także kształt tabeli po rundzie zasadnicznej i na zakończenie sezonu. Siedzą, stukają w klawisze i piszą te swoje bzdury z wielką namiętnością. Ja się im nie dziwię, ja ich nie potępiam, ja ich rozumiem. Dlaczego? Bo całkowicie rozumiem, że tyle miesięcy bez żużla, to się naprawdę może człowiekowi rzucić na mózg.
- Taki kibic Falubazu na przykład musi być w kłopocie. I to jakim! Przed chwilą kibicował Hancockowi, a za chwilę musi być przeciw niemu, kibicował Zengocie, a teraz będzie życzył Zengocie, żeby w meczu z Falubazem przyjechał ostatni (no, trzeci), nie lubił Holty, a teraz będzie za Holtę ściskał kiuki, bo umówmy się, że właśnie od Holty w ogromnym stopniu będzie w tym roku zależał humor kibica Falubazu. I to jest to Mount Everest paranoi. Nasz sezon wisi na facecie, który trzy lata temu jeździł w Stali, dwa lata temu w Częstochowie, a rok temu w Toruniu. Jak jakikolwiek kibic ma być przywiązany do klubu w lidze, w której wszystko zmienia się jeszcze szybciej niż w ligach piłkarskich, w których wszystko zmienia się ze trzy razy za szybko? Nie wiem. A przecież jest przywiązany. Do czego konkretnie, skoro jeszcze dwa lata temu ponad połowa obecnych zawodników Falubazu jeździła w innych klubach? Nie wiem, może do tej naszej cholernej myszy, a może do prostej idei, że jak Falubaz wygrywa to dobrze, a jak inni z Falubazem, to źle. Nie ma co zresztą kwękać, czasy Andrzeja Huszczy jeżdżącego całe życie w jednym klubie nigdy już nie wrócą. Niestety, ale nie wrócą. Trzeba to przyjąć do wiadomości i tyle.
Ponieważ wchodzę na fora żużlowe, wiem już jak będzie wyglądał początek falubazowego sezonu. Otóż już w dniu ogłoszenia ekstraligowego sezonu przeczytałem, że pierwsze pięć meczów w sezonie Falubaz przegra, że szansa na zwycięstwo pojawi się dopiero w meczu szóstym. Patrzę w kalendarz, na początek wyjazdowe mecze z Bydgoszczą, Toruniem i Gorzowem oraz mecze u siebie z Tarnowem i Unią. No to teoretycznie ja sobie rzeczywiście mogę wyobrazić, że nie wygramy żadnego z tych spotkań, prawdziwe życie na szczęście nie zetknie się jednak z teorią i z tych pięciu wygramy trzy, a z pozostałych czterech w rundzie zasadniczej też trzy. Skąd ja to wiem. Jak to skąd? Ja to wiem tak samo, jak wszyscy z żużlowych forów wiedzą swoje. Nawiasem mówiąc w wypowiedzi dla TVP Sport sprzed zeszłorocznych półfinałów mistrzostw Polski przewidziałem, że w finale pojedzie Falubaz z Unią i że Falubaz będzie mistrzem. Proszę więc moich prognoz nie lekceważyć, bo one się często sprawdzają. Sprawdzicie sobie zresztą na początku października, bo już teraz mówię, że w tegorocznym finale znowu pojedziemy z Unią Leszno. Więcej powiem, w tym sezonie kluczowe będzie, jak w Falubazie pojedzie Holta, a jak w Unii pojadą Pawliccy. Holta, wbrew wszelkim wybitnym ekspertom będzie miał bardzo dobry sezon, Pawliccy też, stąd taki, a nie inny finał - napisał Tomasz Lis.
Więcej najnowszym numerze nieregularnika "Tylko Falubaz", który jest bezpłatnie dostępny w sklepach kibica w Galerii Handlowej Auchan i Focus Mall.