- To był mój w zasadzie czwarty wyjazd na tor w tym sezonie. Wcześniej mieliśmy normalne treningi, czyli pojeździliśmy kilka kółek spod taśmy. Dopiero teraz była okazja do poważniejszego ścigania. Do sparingu z Unibaksem podszedłem typowo treningowo, także w ogóle nie przejmuję się wynikami. Cieszę się, że pojeździłem i miałem okazję, aby sprawdzić silniki. Teraz już więcej o nich wiem. Wynik jest drugorzędną sprawą, a tak naprawdę liczy się to, że mogliśmy objechać kilka kółek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Robert Kościecha.
Wychowanek toruńskiego Apatora twierdzi, że potrzebuje jeszcze czasu, aby odpowiednio dopasować swój sprzęt. - Na razie trzeba dobrze rozpoznać motocykl. Jeszcze nie jestem rozjeżdżony. Torunianie ścigali się na swoim torze od dwóch tygodni. Mieli znacznie więcej treningów niż my. Na pewno brakuje nam jazdy. Do ligi mamy sporo czasu, a przed nami sporo sparingów. Trzeba powoli się rozkręcać, ale jest czas, na to by dobrze dopasować sprzęt - stwierdził "Kostek".
Zawodnik Polonii Bydgoszcz w sobotnim sparingu z Unibaksem Toruń nie ustrzegł się kilku błędów na dystansie. - Kondycyjnie jestem dobrze przygotowany. Brak jest jeszcze objeżdżenia. Pojawiają się błędy. Człowiek boi się jeszcze wypuścić motocykl, jak jest to zazwyczaj w sezonie, aby miał optymalną przyczepność. Musi trochę czasu upłynąć, aby to wszystko ze sobą odpowiednio zagrało - zakończył.
Robert Kościecha: Do sparingu z Unibaksem podszedłem typowo treningowo
W sobotnim treningu punktowanym między Unibaksem Toruń a Polonią Bydgoszcz lepsi okazali się podopieczni Jerzego Kanclerza, pokonując gospodarzy 47:43. Robert Kościecha, który zdobył pięć punktów i dwa bonusy uważa, że spotkanie z toruńskim zespołem pozwoliło mu dobrze przetestować swoje silniki.