Marek Czernecki dla SportoweFakty.pl: Decyzja sędziego to fakt na torze

Sytuacja z dwunastego biegu meczu Polonii Bydgoszcz ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, w której po tym jak Tomasz Gapiński wjechał w tył motocykla Patryka Dudka, a sędzia Jerzy Najwer z Gliwic wykluczył jadącego obok Andreasa Jonssona, wywołała sporo kontrowersji w światku żużlowym. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy żużlowego sędziego kwalifikatora, Marka Czerneckiego.

- Kwalifikatorzy nadal są w regulaminie. Oznacza to, że nadal możemy być powołani na mecze, bo przecież nikt mnie ani kolegów nie odwołał z ubiegłorocznej funkcji. Uprawnienia więc zachowaliśmy. Na razie jednak pan Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego nie rozmawiał przynajmniej ze mną na ten temat, nie dzwonił. Trudno mi powiedzieć, jak to nadal będzie wyglądało - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Marek Czernecki.

Kwalifikator żużlowy z Wrocławia nie chciał skomentować kontrowersyjnej sytuacji z meczu w Bydgoszczy, w której sędzia Jerzy Najwer z Gliwic podjął - zdaniem większości obserwatorów - zaskakująco błędną decyzję. - W regulaminie sportu żużlowego jest zapis mówiący o sytuacjach podczas wyścigów, które nazywane są faktami na torze. Jeżeli sędzia podjął taką decyzję, to regulaminowo znaczy to, że taki fakt miał miejsce. Czy to się panu czy też innym podoba czy nie, tak stanowi regulamin. A ja nie mam w zwyczaju komentować decyzji sędziowskich - podkreślił Czernecki.

Kwalifikatorzy żużlowi, poza oceną pracy arbitra, nie mają uprawnień decydujących o karach lub nagrodach dla sędziów lepiej lub gorzej wywiązujących się ze swoich obowiązków. - Jako kwalifikator obserwuję, czy też obserwowałem w tamtym roku pracę sędziów i wystawiałem im cenzurki za tempo zawodów, jakość startów, szybkość podejmowanych decyzji itd. Taki formularz przesyłałem do GKSŻ i to była moja rola. Być może negatywna opinia czy słabsza ocena mogła skutkować pewnymi konsekwencjami dla sędziego. Nasza praca była jednak za krótka. Ten jeden sezon to było za mało, żeby wyciągać jakieś wnioski. Każdy z arbitrów pierwszej i drugiej ligi kwalifikacji poddany był raz. Niemniej jednak decyzja co zrobić z sędzią, który sędziuje bardzo dobrze lub bardzo źle, leży w gestii GKSŻ.

Marek Czernecki zaznaczył, że w sezonie 2011, jak i na razie w bieżących rozgrywkach, kwalifikatorzy nie oceniali pracy sędziów w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Ja, Józef Piekarski ani Aleksander Janas nie działamy w GKSŻ, jesteśmy niezależni, każdy z nas poznał rzemiosło sędziowskie i nasza ocena wydaje mi się, że jest w miarę obiektywna. Nie zmienia to jednak faktu, że po dokonaniu oceny my nic dalej nie robimy. To leży już w kompetencji innych osób. W tamtym roku ocenialiśmy pracę sędziów w pierwszej i drugiej lidze, mistrzostwach Polski, kaskach itd. Prezes Ekstraligi pan Kowalski w tamtym roku nie wyraził zgody żeby kwalifikatorzy oceniali pracę sędziów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nawet więc gdyby powtórzyć ubiegły sezon, w Bydgoszczy kwalifikatora by nie było - zakończył.

Źródło artykułu: