Nazwiska nie jeżdżą - podsumowanie III kolejki I ligi żużla

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nadspodziewanie ciekawa i nieprzewidywalna jest w tym roku żużlowa pierwsza liga. W trzeciej kolejce nadal wygrywali gospodarze, a bliscy sensacji byli żużlowcy Lubelskiego Węgla KMŻ w Gnieźnie. Faworyt do awansu Lechma Start nadal nie imponuje formą. Beniaminek z Ostrowa co mecz jedzie w innym ustawieniu, ale może właśnie po spotkaniu z Orłem trener Widera znalazł optymalny skład swojej drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

O ile porażka Lechmy Startu Gniezno w Daugavpils mogła zostać uznana za sporą niespodziankę, o tyle w Gnieźnie przez większą część meczu z Lubelskim Węglem KMŻ pachniało sensacją. Beniaminek prowadził różnicą nawet ośmiu punktów i zaprezentował się o niebo lepiej niż w przegranym tydzień wcześniej meczu w Łodzi. Zespół Grzegorza Dzikowskiego na razie jako jedyny pierwszoligowiec nie ma na koncie zwycięstwa, ale wcale nie oznacza to, że Lubelski Węgiel odstaje od pozostałych drużyn. - W tym sezonie mamy niesamowicie wyrównaną pierwszą ligę. Każdy jest mocny, szczególnie u siebie. Trzeba wygrywać jak najwyżej, by walczyć w rewanżu o bonusy - mówi Mateusz Szczepaniak . Jego Orzeł Łódź pokonał w drugiej kolejce lublinian, by tydzień później przegrać nadspodziewanie wysoko w Ostrowie 36:53.

Beniaminek z Ostrowa jest także nieprzewidywalnym zespołem. W każdym z trzech meczów trener Michał Widera wystawiał nieco inne zestawienie, w myśl zasady, każdemu trzeba dać szansę. Najwyraźniej szkoleniowiec Ostrovii nie pomylił się co do Denisa Gizatullina , który na piekielne szybkim motocyklu był poza zasięgiem rywali. - Chyba wreszcie przekonałem do siebie trenera. Mam nadzieję, że nie będę musiał tak często latać na treningi z Anglii, by walczyć o miejsce w składzie - mówił po meczu z Orłem Rosjanin. - Realizujemy założenia, czyli wygrywamy u siebie. Wynik meczu z Łodzią daje także nadzieje na punkt bonusowy - dodaje Artur Bieliński .

Jeśli dla Orła Łódź - tak jak zapowiadał Witold Skrzydlewski - mecz w Ostrowie miał być meczem prawdy, to ten test najlepiej nie wypadł. W dotychczasowych trzech meczach objawił się bowiem obraz trzech różnych drużyn Janusza Ślączki - Na własnym torze jesteśmy zdecydowanie mocniejsi. W Gnieźnie powalczyliśmy, ale w Ostrowie takiej porażki nikt się nie spodziewał - mówi młodszy z braci Szczepaniaków.

Póki co największym rozczarowaniem pierwszej ligi jest Lechma Start Gniezno. Co ciekawe, zespół Lecha Kędziory jest liderem tabeli, ale z pewnością można o nim mówić, że zawodzi. Wysoko przegrał na Łotwie, a w dwóch meczach u siebie - wcale nie z teoretycznie najsilniejszymi zespołami z Łodzi i Lublina, męczył się niesamowicie. Lider pierwszoligowej tabeli ma na koncie minusowe małe punkty...

Nazwiska nie jeżdżą - ta stara prawda potwierdza się w przypadku gnieźnian. Magnus Zetterstroem dotąd był bardzo solidnym punktem każdej pierwszoligowej drużyny, a teraz Szwed zawodzi. Formy nie mógł odnaleźć na początku sezonu Adam Skórnicki. Lepiej pojechał w minioną niedzielę. Bjarne Pedersen też spisuje się poniżej oczekiwań. Lechma Start Gniezno nadal pozostaje kandydatem do awansu, ale musi wreszcie zacząć jechać tak, jak wymaga się tego od faworyta. Meczem prawdy może być pojedynek z GTŻ-em Grudziądz, jak na razie jedynym niepokonanym zespołem w pierwszej lidze, który jednak odjechał tylko jedno spotkanie. Okrojona pierwsza liga jest nadzwyczaj ciekawa. Czekamy na kolejne emocje i niespodzianki.

Źródło artykułu: