Nieudany powrót Artioma Łaguty

Nie udał się Artiomowi Łagucie powrót do Częstochowy. Młodszy z braci Łagutów nie spisał się najlepiej w niedzielnym pojedynku, a bydgoska Polonia doznała pierwszej tegorocznej porażki, ulegając gospodarzom 50:40.

Na Artioma Łagutę w niedzielne popołudnie zwrócone były oczy wielu częstochowskich kibiców. Po niezbyt udanej przygodzie z Włókniarzem w minionych rozgrywkach, Rosjanin w zimowej przerwie zmienił barwy klubowe i w niedzielne popołudnie stanął naprzeciw swoich byłych kolegów. Nie o takim powrocie pod Jasną Górę 21-latek jednak marzył. Łaguta przeplatał dobre biegi ze słabymi, a w końcowym rozrachunku zawody ukończył z dorobkiem czterech oczek. Uczestnik zeszłorocznego cyklu Grand Prix narzekał przede wszystkim na warunki torowe, które odbiegały od tych do jakich przywykł startując z Lwem na plastronie. - W zeszłym sezonie był tutaj inny tor. Teraz przygotowano go w inny sposób i ciężko było na nim jechać. Na starcie było twardo, a spodziewałem się, że będzie przyczepnie. Nie miałem dobrze przygotowanego sprzętu na taki tor. Nie mogłem znaleźć odpowiedniej recepty i ustawień motocykla - ubolewał Artiom Łaguta w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Miałem dwa dobre wyścigi, gdzie zdobyłem po dwa punkty, ale w ostatnim biegu popełniłem głupi błąd, bo za szeroko się wyniosłem. Trzeba było jechać przy krawężniku.

Gdy rok temu Artiom do spółki ze swoim bratem Grigorijem trafili do Częstochowy wielu kibiców spodziewało się, że obaj przebojowi Rosjanie z miejsca staną się motorami napędowymi częstochowskiej ekipy. O ile pozyskanie Grigorija okazało się rzeczywiście strzałem w dziesiątkę i szybko zaskarbił on sobie sympatię miejscowych kibiców, o tyle Artiom nie sprostał wymaganiom Ekstraligi. Podobnie było w cyklu Grand Prix, gdzie 21-latek nie zrobił furory. - Miałem gorsze i lepsze momenty, ale to jest Ekstraliga. Tu jest bardzo ciężko o punkty. Jeśli przegrywasz starty, to nie masz co myśleć o punktach. Jest bardzo trudno - podkreśla młodszy z braci Łagutów.

Smaczkiem niedzielnego spotkania były braterskie pojedynki braci Łagutów. Obaj spotkali się w trzeciej gonitwie, gdzie zdecydowanie lepszy okazał się reprezentant gospodarzy. Artiom przyznaje, że nie towarzyszył mu dreszczyk emocji, gdy stanął pod taśmą ze swoim bratem. - Zupełnie nie myślałem o tym. Podszedłem do meczu na spokojnie - kończy Artiom Łaguta.

Nie tak powrót do Częstochowy wyobrażał sobie Artiom Łaguta
Nie tak powrót do Częstochowy wyobrażał sobie Artiom Łaguta
Źródło artykułu: