Wychowanek bydgoskiej Polonii Łukasz Wieliński zdał we wtorek we Wrocławiu egzamin na żużlowy certyfikat. Co prawda uzyskał on już licencję "Ż" w czerwcu 2010 roku, jednak stracił cały ubiegły sezon w wyniku odniesionych kontuzji. Nie wystartował w żadnych zawodach, w związku z czym jego żużlowy certyfikat stracił ważność.
Do ponownego egzaminu na licencję Łukasz Wieliński podszedł spokojnie i nie denerwował się przed nim, a sam egzamin nie sprawił mu większych trudności. - Przed wyjazdem do Wrocławia nie stresowałem się. Nie był to dla mnie jakiś trudny egzamin, bo zdawałem go drugi raz, więc podchodziłem do niego jak do treningu - skomentował młody żużlowiec bydgoskiej Polonii.
Łukasz opowiedział o tym, jak przebiega egzamin uprawniający do startów w zawodach żużlowych. - Na początku jest odprawa, którą prowadzi trener Marek Cieślak i przewodniczący Polskiego Związku Motorowego. Trener tłumaczy jak odbywa się egzamin. Każdy z przystępujących do niego zawodników ma swój numer startowy i według tych numerów wyjeżdża się na tor. Na początku wiraż podzielony jest na pół, trzeba tak wejść w łuk, aby nie przekroczyć wyznaczonej linii. Później trener mówi kto zdał, a kto nie i następnie jest jazda w czterech. Po egzaminie praktycznym idziemy na egzamin teoretyczny, który piszemy około 20 minut.
Część teoretyczna była już nieco trudniejsza, a kilka pytań zaskoczyło wychowanka bydgoskiego klubu. - Na niektóre pytania nie znałem odpowiedzi, ale jakoś sobie z nimi poradziłem - wyjaśnił Łukasz.
Zadowolony z pozytywnego przebiegu egzaminu Łukasz pozdrowił i podziękował wszystkim tym, którzy wspierają go w rozwoju żużlowej kariery. - Dziękuję bardzo wszystkim moim sponsorom, trenerowi Jackowi Woźniakowi, Witoldowi Gromowskiemu, Jakubowi Gabrychowi oraz Paulinie Krzyżanowskiej.