Krzysztof Kasprzak był w sobotę jedynym gospodarzem, jednak okazało się, że rywale nie będą odpuszczać i znajomość toru nie pomogła. - Stawka była bardzo wyrównana - powiedział po zawodach "Kasper". Zawodnik Stali Gorzów narzekał jednak na przygotowanie toru. - Tor był strasznie twardy. Prosiłem, żeby było przyczepnie jak na lidze. Nie udało się tego zrobić, niestety. Szkoda, bo wygrałbym Złoty Kask - ocenił żużlowiec żółto-niebieskich.
Kasprzak zajął ostatecznie czwarte miejsce, które wywalczył sobie w biegu dodatkowym. - Jestem zadowolony ze swojego występu. Cieszę się, bo awansowałem - stwierdził zawodnik gorzowskiego klubu. Ten awans nie przyszedł jednak łatwo. - Męczyłem się bardzo. Przez cztery biegi próbowałem dopasować się do toru. Może miałem takie problemy dlatego, że byłem u siebie - zastanawiał się Krzysztof Kasprzak.
W biegu dodatkowym "Kasper" przegrał z Przemysławem Pawlickim . Według żużlowca Stali ciężko było pokonać młodszego kolegę. - Niczego mi w tym biegu nie zabrakło. Przemek się tak spasował, że założył nas ze startu. Nie było żadnej linii, żeby go dogonić. Tor był nudny, nie do ścigania. Przemek odjechał mi i nic nie mogłem zrobić - zakończył Krzysztof Kasprzak, któremu 11 punktów dało czwarte miejsce po biegu dodatkowym.
Krzysztof Kasprzak: Wygrałbym Złoty Kask
Jedyny zawodnik gorzowskiej Stali nie wykorzystał w sobotę atutu własnego toru i zajął czwartą pozycję w finale Złotego Kasku. Do podium zabrakło niewiele. "Kasper" jest jednak zadowolony z wywalczonego awansu do eliminacji do Grand Prix.