- To dopiero początek rozgrywek, a jak wiadomo on może różnie się układać. Na pewno inaczej sobie to wyobrażaliśmy. Przede wszystkim liczyliśmy, że będziemy mogli korzystać z pełnego zestawienia. Tymczasem okazało się, że już na początku kontuzję złapał Joonas Kylmaekorpi. Do tego doszły jakieś problemy sprzętowe i brak możliwości trenowania na własnym torze. Spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie. Myślę jednak, że wraz z tym jak zawodnicy będą się rozjeżdżać, powinno być coraz lepiej - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marta Półtorak.
Szefowa PGE Marmy Rzeszów nie zamierza zrzucać całej winy za słabszy początek na czynniki zewnętrzne. W dotychczas rozegranych spotkaniach jej drużyna nie jechała zgodnie z przedsezonowymi założeniami. - Tak czy inaczej, należy stwierdzić, że na pewno jest poniżej oczekiwań. Prawda jest jednak taka, o czym przed momentem wspomniałam, że było sporo czynników, które nam nie sprzyjały. Wierzę jednak, że pech nas opuści i będzie nieco lepiej. Poza tym, proszę pamiętać, że tylko jeden mecz odjechaliśmy u siebie. Reszta odbywała się na wyjeździe. Liczymy, że wszystko się odmieni - przekonuje Półtorak.
Jak na razie rozgrywki Enea Ekstraligi toczą się pod dyktando drużyn z Tarnowa i Gorzowa Wielkopolskiego. Nie jest to zaskoczeniem dla prezes klubu z Rzeszowa. - Nie jestem zaskoczona przebiegiem pierwszych kolejek. Spodziewałam się, że wszystko może przebiegać pod dyktando zespołów z Tarnowa i Gorzowa. O sile drużyny świadczą w dużej mierze juniorzy, a Tarnów i Gorzów dysponują naprawdę dobrą młodzieżą. Reszta zespołu jest również w obu przypadkach bardzo zgrana i dobrana jak należy. To jednak początek i on nie jest równoznaczny z tym, jak to wszystko się zakończy - kończy.