Przemysław Pawlicki dla SportoweFakty.pl: Silnik nie wkręca się na full obrotów

Niezbyt udany występ w niedzielnym klasyku Enea Ekstraligi zanotował Przemysław Pawlicki. Jeden z liderów Unii Leszno w starciu z mistrzem Polski z Zielonej Góry zdobył 4 punkty i 3 bonusy, co jak przyznał było występem zdecydowanie poniżej jego oczekiwań.

- Tor był cały czas dobry. Po deszczu nie było jakiejś tragedii. Tor cały czas trzymał równo. Wiadomo jak to po deszczu trochę się na torze zmieniło i co za tym idzie pola startowe były trochę bardziej śliskie, ale generalnie wszystko było okej. Na tor nie można narzekać i zganiać winy. Prawda jest taka, że jednym zawodnikiem po prostu meczu nie wygramy. Jarek Hampel i mój brat Piotrek zrobili swoje. Do tego Damian Baliński, ale reszta zawodników zawiodła. Myślę, że musimy się wziąć w garść i zacząć trochę jechać, bo na razie mi kompletnie nie idzie. W niedzielę też wyszło trochę pechowo, bo byłem pewien, że przyjedzie mój silnik, na którym ostatnio jechałem w Lesznie i w Szwecji. Ten silnik mi bardzo pasował, a był teraz w remoncie. Okazało się jednak, że na to spotkanie nie dojechał. Musiałem jechać na innych silnikach, takich drugoliniowych. Liczyłem, że te silniki trochę pojadą ale było inaczej. Nawet jak wygrałem moment startowy to i tak do wejścia w łuk jechałem już z tyłu. Byłem wolny na trasie. Trzeba było być szybkim żeby wygrywać. Ja nie byłem. Nie było to dziś mój dzień - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Przemysław Pawlicki.

Junior Unii Leszno narzekał na sprzęt, ale zapewnił, że nie jest to jedyna przyczyna jego słabszego występu. - Nie zganiam może winy w całości na sprzęt, ale w pierwszym biegu jechałem na jednym motocyklu, w drugim na drugim. Ciągle nie ma tego "czegoś". Siadając na ten motocykl i wkręcając gaz na starcie, czuję, że to nie jest to. Silnik nie wkręca się na full obrotów i nie wiem czym to jest spowodowane. Nie słyszę silnika tak jak powinienem go słyszeć. Byłem przyzwyczajony, że silnik chodził tak, jakby miał wypaść z ramy. Przejechałem dziś dwa silniki i oba chodzą tak samo. Są od jednego tunera, są świeżo po remoncie… nie wiem co z nimi. Może sprężyny? Nie mam pojęcia, co jest nie tak. Naprawdę.

Stelmet Falubaz wygrał z Unią Leszno 51:39 i przed rewanżem to mistrzowie Polski są w lepszej sytuacji w kontekście punktu bonusowego. - Te dwanaście punktów to naprawdę duży zadatek. Zielona Góra ma fajny wyrównany skład. Patryk Dudek naprawdę jedzie świetnie, Andreas Jonsson też super. Mają naprawdę wyrównany skład i będzie ciężko w Lesznie żeby utrzymać bonusa, ale na pewno nie będziemy się poddawać. Będziemy walczyć aby ten bonus został w Lesznie. Będzie to ciężkie spotkanie ale spokojnie, mamy jeszcze przed sobą inne spotkania. Jedziemy do Gorzowa i musimy się na tym skupić. Bądźmy dobrej myśli. Wierzę, że odbudujemy się jako drużyna i zaczniemy punktować wszyscy równo, bo nie można całej presji trzymać na Jarku Hampelu, który musi robić po 15 czy 14 punktów. To jest człowiek, a nie maszyna. Jarek robi swoje, przywozi najcenniejsze punkty, teraz to my musimy się wziąć w garść żeby to wszystko zaczęło grać. Wymagam od siebie więcej i to dzisiejsze spotkanie zaliczam do nieudanych. Szczęście, że odjechałem je cało i szczęśliwie. Wiem, że nie można się załamywać, będzie lepiej. Najbliższa okazja, aby poprawić ten wynik już we wtorek w Szwecji - zakończył starszy z braci Pawlickich.

Źródło artykułu: