PGE Marma Rzeszów przegrała pierwszy mecz w sezonie na własnym torze, jednak jej przeciwnik, czyli zespół tarnowskich Jaskółek spisuje się w tym roku fenomenalnie, nie przegrawszy jeszcze ani jednego spotkania. - Mocna drużyna, naprawdę bardzo mocna. Mają Maćka Janowskiego, który właściwie w dowolnym momencie może wyjeżdżać do biegów i zastępować innego zawodnika. To wielka broń w ich rękach. Taka postawa juniora jest nieoceniona dla drużyny. Nam natomiast zabrakło trochę szczęścia, bo defekt Grześka Walaska czy Rafała Okoniewskiego, upadek Marco - tak jakoś się to nie poskładało po naszej myśli - mówi Dariusz Śledź, trener PGE Marmy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
67. Derby Polski Południowej z animuszem rozpoczęli rzeszowianie, prowadząc po czterech biegach 15:9, jednak tej przewagi nie udało się utrzymać. - Spotkanie było wyrównane, nawet w ostatnim biegu mieliśmy szansę na remis, ale przytrafił się defekt. Tarnowianie to niesamowicie silny zespół, jednak nie odstawaliśmy od nich w znacznym stopniu. Taki jest ten sport, zdarzają się takie rzeczy i co mamy na to poradzić. Nie ma co gdybać, po prostu przegraliśmy - stwierdza popularny "Rybka". Czy zatem drużyna tarnowska zdobędzie złoty medal DMP? - Tarnowianie od początku sezonu pokazują, że chcą walczyć o tytuł i mają ku temu sporo przesłanek. No cóż, życzę im powodzenia - dodaje.
Po raz kolejny słabo spisał się australijski straniero rzeszowian Jason Crump, który boryka się z problemami sprzętowymi. Zdołał wywalczyć jedynie 8 punktów, co na byłego Indywidualnego Mistrza Świata nie jest zbyt dobrym osiągnięciem. - Oczywiście, że nie jest to dobry wynik. Jason sam od siebie o wiele więcej wymaga. Już pomijam to, że my w klubie czy kibice oczekujemy więcej, to przede wszystkim on sam też chce czegoś więcej, bo to jest ambitny zawodnik i nie zadowalają go takie zdobycze punktowe. Natomiast gdzieś ciągle się męczy, błądzi, ten sprzęt nie jest dość szybki. Nie może wyjechać dobrze ze startu, co jest bardzo ważne dzisiaj, no i niestety tak to wygląda, jak wygląda. W sobotę przyjechał na trening, przywiózł cztery motocykle i wydawało się, że wszystko będzie ok, a tu dzisiaj znowu problemy. Pracuje, szuka, a tu dalej nic z tego. Dysponuje tym, czym dysponuje i na razie nie ma nic szybszego. Wiem, że szuka nowych rozwiązań, ale ja nie jestem upoważniony do tego, aby opowiadać, gdzie on ich szuka. Jak się nie ma prędkości to ciężko myśleć o wygranych - taka jest brutalna prawda tego sportu. Tutaj jeździ człowiek i maszyna i te dwie kwestie muszą się zgrać, aby było dobrze - wyjaśnia Śledź.
Bohaterem spotkania był Maciej Janowski, który wywalczył dla tarnowian czternaście punktów. Przed sezonem kierownictwo klubu z Rzeszowa rozmawiało z zawodnikiem o jego ewentualnym transferze do stolicy Podkarpacia. Nic jednak z tego nie wyszło i Janowski wybrał Tarnów. Po niedzielnych derbach szkoleniowiec "Żurawi" mógł tego żałować. - Tak, rozmawialiśmy, ale Maciek jest gdzie indziej. Jasne, że żałuję, bo chciałbym, żeby jeździł u nas, no ale jeździ w Tarnowie i co mam na to poradzić?! - kończy.