Robert Noga - Moje Boje: Półmetek

Robert Noga ocenia sytuację zespołów na półmetku Enea Ekstraligi. Które kluby jego zdaniem będą walczyły o mistrzostwo, a które będą bronić się przed spadkiem?

Robert Noga
Robert Noga

System play off w polskim speedwayu jednym się podoba, innym nie, ale akurat w tym roku sprawia, że Enea Ekstraliga będzie ciekawa do samego końca. Gdyby bowiem obowiązywał stary model rozgrywek to znaczy tylko i wyłącznie mecz i rewanż, to właściwie Azoty Tauron Tarnów mogłyby już powoli sposobić się do przyjmowania gratulacji. Bo przecież na półmetku sezonu zasadniczego zespół trenera Marka Cieślaka ma aż 5 punktów przewagi nad następnymi drużynami i dosyć korzystny układ spotkań. Na razie więc to w Tarnowie spoglądają na innych z wyżyn ligowej tabeli, ale obruszają się kiedy ktoś nazywa "jaskółki" dream - teamem i poniekąd maja racje. Pewnie, że Azoty to silna, zbudowana za duże pieniądze drużyna, ale punktów nie zdobywają przecież pieniądze, ani nazwiska na papierze, tylko żywi ludzie na torze w konkretnych meczach. A w Tarnowie na razie niemal wszystkie ogniwa pracują pełną parą. Stary dobry Greg Hancock robi swoje, Janusz Kołodziej ma sezon zdecydowanie lepszy niż poprzedni w Lesznie, widać gołym okiem progresje w ligowych wynikach pary Leon Madsen - Martin Vaculik, szybko wrócił do swojej dyspozycji Maciej Janowski, któremu złośliwcy już wieszczyli kres sukcesów wiążąc go z odejściem z Wrocławia. Czyli jak to mówią "szafa gra". Jakby tego było mało tarnowscy kibice otrzymali dosyć niespodziewanie bonus w postaci Jakuba Jamroga, nad którym już kreślono krzyżyk, tymczasem dosyć niespodziewanie stał się konkurentem do ligowego składu dla pary Dawid Lampart- Kacper Gomólski i ostatnio zastępuje to jednego, to drugiego. Ale czy to dram-team, czy raczej pozycja tarnowian wynika w pewnym sensie także ze słabości rywali? Do tytułu któryś raz z rzędu przymierzana była przed sezonem gorzowska Stal i do pewnego momentu wszystko układało się jak najlepiej. Wystarczył jednak totalny dołek, w jaki wpadł Tomasz Gollob, nierówna dyspozycja innych kluczowych zawodników i trzy mecze (w tym jeden na własnym torze) poszły się paść. Nieciekawie zaczął mistrz kraju Falubaz i na początku sezonu pogubił punkty. Unibax - kolejny z faworytów też ma swoje problemy. Dziury w składzie, w dodatku jeden z filarów Adrian Miedziński jest pogubiony niczym dziecko we mgle. W Lesznie przekonali się, że młodzieżowy skład bez solidnego zagranicznego wsparcia jakie mają inne liczące się drużyny to może być jednak zbyt mało aby zawojować w tym roku ligę, a dodatku rozbił się im Jarosław Hampel. Właściwie tylko w Tarnowie na razie wszystko gra więc i wynik jest jaki jest. Na razie mają niemal jak w szwajcarskim banku awans do pierwszej czwórki, co będzie dalej czas pokaże. Ale jak było do przewidzenia zespoły uważane za najsilniejsze okupują pierwsze pięć miejsc w tabeli. Podoba mi się jazda bydgoskiej Polonii. Niby osłabiona odejściem Grzegorza Walaska, radzi sobie całkiem nieźle i może jeszcze namieszać w ostatecznym rozrachunku sezonu zasadniczego. Po licznych perturbacjach na początku sezonu do roboty wzięli się w Rzeszowie, w efekcie skoczyli nieco do góry w tabeli, ale też pamiętać trzeba, że podopieczni trenera Dariusza Śledzia mieli ostatnio wyjątkowo korzystny układ spotkań - serię meczów na własnym torze. U rywali z Bydgoszczy, Częstochowy, Torunia, nie mówiąc już o derbowym rewanżu w Tarnowie o punkty będzie znacznie trudniej.

A na dole tercet częstochowsko - wrocławsko - gdański. Robią co mogą, ambitnie walczą, na razie z tego tercetu najsolidniejsze wrażenie sprawia Włókniarz (vide mecz z Falubazem). Wybrzeże to osamotniony Nicki Pedersen, który do tej pory zdobył niemal 40 procent punktów swoje drużyny! To jednak zbyt mało aby myśleć o spokojnym ligowym bycie, podobne problemy ma Wrocław, z bardziej wyrównanym składem niż gdańszczanie, za to bez tego napędu, który daje rywalom ktoś taki jak Pedersen, aktualnie najskuteczniejszy zawodnik naszej ekstraligi. Ale mamy przecież dopiero półmetek sezonu zasadniczego. A jak mawia nasz narodowo-tarnowski Marek Cieślak trzeba być mądrym, całym, zdrowym i z optymalnym sprzętem i mieć kupę szczęścia nie w maju, czy w czerwcu, ale przede wszystkim we wrześniu kiedy rozpocznie się bezpośrednia walka o medale lub pozostanie w ekstralidze. Boleśnie przekonali się o tym w zeszłym roku w Toruniu.

Robert Noga

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×