"Darky" finał DPŚ w Malilli zakończył z dorobkiem 7 "oczek" w czterech startach i jak przyznał, kontuzjowana ręka nie przeszkadzała mu podczas jazdy. - Nie mogę mówić, że moja ręka jest wymówką. W zawodach zabolała mnie tylko w momencie kiedy wjechałem w koleinę, bo podniosło mi motocykl. Poza tym, było z nią w porządku. Jedyne na co mogę narzekać, to wyjścia spod taśmy, ale podczas zawodów moja ręka ogólnie odgrywała niewielką rolę - powiedział w rozmowie z speedwaygp.com Darcy Ward.
Żużlowiec z Antypodów był zawiedziony, że nie wygrał ani jednej gonitwy. Trzykrotnie na mecie był drugi, a raz trzeci. - Nie byłem w stanie wygrać biegu, co było dla mnie dużym rozczarowaniem, ale z drugiej strony były to dla mnie pierwsze zawody po kontuzji. Powróciłem od razu na finał Drużynowego Pucharu Świata. Było ciężko, ale jestem zadowolony, że mogłem wziąć udział w tym turnieju - mówi Ward i dodaje: - Myślałem na torze i udanie rozgrywałem pierwszy łuk. Mimo to, niestety nie udało mi się wygrać pojedynczego biegu.
Australijczyk został zastąpiony w swoim ostatnim wyścigu przez Chrisa Holdera. Starszy kolega z reprezentacji wywalczył wówczas jako joker 6 punktów. - Nie jestem rozczarowany tym, że nie pojechałem w swoim ostatnim biegu. Chris to bardzo dobry zawodnik, a ja powróciłem przecież po kontuzji, więc nie mogłem być w pełni dyspozycji. Myślę, że to był najlepszy ruch na jaki mogliśmy sobie pozwolić i to zadziałało w 100 proc. - dodaje zawodnik Unibaksu Toruń.
Ostatecznie to reprezentacja Danii sięgnęła po złoto DPŚ. - Walczyliśmy przez całe zawody. Co mogę powiedzieć więcej? Duńczycy odjechali naprawdę świetny turniej. Nam pozostaje nic innego, jak cieszyć się z kolejnego srebra. Myśleliśmy jednak, że to będzie nasz rok - zakończył 20-latek.