- Było dobrze, ale nie do końca. Jechaliśmy o bonus, jednak nie udało się. Trudno. Wiadomo, że Start Gniezno jest bardzo dobrą drużyną. Co tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć na nazwiska, które mówią same za siebie. Udało nam się wygrać, co jest dużym plusem. Myślę, że ten mecz nie zaważył o tym, że nie ma awansu - powiedział Michał Szczepaniak, zawodnik Orła Łódź.
Co zaważyło na tym, że łódzki zespół zakończył już sezon? - Najpierw mecz z Ostrovią u siebie, a później mecz wyjazdowy w Lublinie. Był ciężki, trudno powiedzieć dlaczego. Z Ostrovią nam się nie udało, po czym poszła fala krytyki. Trochę psychicznie się to przeżywało, bo każdy chce jak najlepiej, a nie zawsze to wychodzi. Z każdej strony była krytyka, przez co można było ucierpieć psychicznie. Uważam, że się z tego podniosłem. Szkoda, że już teraz kończymy sezon - przyznał.
W pierwszej części sezonu podopieczni Janusz Ślączki spisywali
się bardzo dobrze i byli sporym zaskoczeniem. Jednak pod koniec rundy zasadniczej forma łódzkiej drużyny zdecydowanie się obniżyła. Zdaniem starszego z braci Szczepaniaków wpływ na to miała miesięczna przerwa w lidze. - Było wszystko dobrze aż do czasu tej długiej, miesięcznej przerwy. Po niej jechaliśmy mecz z Ostrovią i przyszedł pech. Tak to bywa w żużlu. Co mogę powiedzieć? Chcieliśmy jak najlepiej. Trzeba się z tym pogodzić - mówił.
Sponsor Orła Łódź, Witold Skrzydlewski nie wierzył w swój zespół i prognozował, że przegra on u siebie ze Startem. - Chyba przed każdym meczem słyszeliśmy taką krytykę, to nic nowego. Wszyscy w naszej drużynie wiedzieli o co jadą, to było widać na torze. Z naszej strony walka była do samego końca.