- Ogólnie nie było źle. Początek był dla mnie jak najbardziej w porządku. Pod koniec niestety miałem problemy ze sprzęgłem. Spaliłem kilka z nich i na trasie nie mogłem normalnie jechać. Nie wiem w czym tkwił problem, teraz moi mechanicy próbują to rozwikłać. Mam nadzieję, że rozwiążemy to do następnego spotkania - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Andreas Jonsson.
Szwed ocenił także rzeszowski tor, na którym od zawsze lubił się ścigać. - Ten tor jest ok, ale szczerze mówiąc, ciężko się na nim wyprzedza. Wszystko za sprawą ciężkiej szprycy. Kiedy spóźnisz start, przegrywasz, bo jadąc na końcu zbierasz kawałki tej nawierzchni. Ogólnie jest to fajny tor, ma fajny kształt. Nigdy nie miałem tutaj słabych wyników, zawsze jeździło mi się na nim całkiem nieźle - mówi.
Żużlowiec zielonogórskiego klubu przyznaje, że gospodarze niedzielnego spotkania byli tego dnia bardzo szybcy. - Każdy z nich radził sobie bardzo dobrze. Byli od nas dużo lepsi i dlatego wygrali.
W kolejny weekend derby ziemi lubuskiej. Przed Stelmetem Falubazem ciężki pojedynek, który jak co roku zapowiada się interesująco. - Derby są zawsze ciekawe - krótko kończy Jonsson.