Mecz w Częstochowie stał pod dużym znakiem zapytania. Na półtorej godziny przed planowaną godziną rozpoczęcia pojedynku nad Częstochową padał intensywny deszcz, który jednak nie wyrządził zbyt wielu szkód na torze przy ulicy Olsztyńskiej. - Jest jeszcze półtorej godziny do meczu. Tor jest bardzo dobrze przygotowany. Jeśli nie zaskoczy nas kolejna ulewa, to mecz odbędzie się bez problemu - mówił wtedy sędzia zawodów Wojciech Grodzki. Aura jednak nie była łaskawa dla organizatorów. Nad Częstochową przeszła kolejna ulewa, która tym razem mocno zmoczyła tor, ale po blisko godzinnych pracach udało się rozegrać pierwszy wyścig.
Warto zaznaczyć, że mimo obfitych opadów nawierzchnia toru była bezpieczna dla zawodników, którzy pozytywnie oceniali jej stan. - Tor był bardzo dobrze przygotowany. Były tam małe koleiny, ale nie przeszkadzały one w jeździe. Tor nie rozsypywał się i nadawał się do walki - powiedział po meczu Renat Gafurow. Rosjanin w Częstochowie pokazał się z dobrej strony. Był drugim po Nickim Pedersenie zawodnikiem gości, który nawiązywał walkę z Lwami. Gafurow dostał szansę występu z powodu kontuzji Maksima Bogdanowa i Thomasa H. Jonassona i w pełni ją wykorzystał.
Częstochowianie w przeciwieństwie do swoich rywali do meczu przystąpili w najmocniejszym zestawieniu. Jedyną roszadą w składzie była zmiana startującego w sobotę w Challenge IME Grzegorza Zengoty na Rafała Szombierskiego. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę sztabu szkoleniowego Lwów. "Szumina" potwierdził, że stać go na dobre rezultaty i ponownie w swoim stylu cieszył się w trakcie wyścigów i zabawiał publiczność zgromadzoną na trybunach Areny Częstochowa. - Ponad pół sezonu siedziałem na ławce. Wygrywałem na treningach, ale jeszcze to nie było to. Teraz jestem w 100 procentach przygotowany i mogę jechać - ocenił wychowanek rybnickiego klubu.
Lwy od początku spotkania zawiesiły wysoko poprzeczkę gdańszczanom. Mimo 18-punktowej porażki w pierwszym starciu częstochowianie nie zamierzali zadowolić się zwycięstwem za dwa punkty. W dodatku osłabienie rywala dawało ekipie spod Jasnej Góry jeszcze większe szanse. Trzy punkty wywalczone w starciu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk dałyby biało-zielonym szansę na miejsce w czołowej ósemce. - Nie lekceważyliśmy Wybrzeża, bo nikogo nie można lekceważyć. Byliśmy bardzo mocno zdeterminowani do tego, aby zgromadzić na swoim koncie 3 meczowe punkty. Udało nam się i bardzo się z tego cieszymy - powiedział po zawodach Jarosław Dymek.
Plan Lwów został zrealizowany w stu procentach. Częstochowianie z nawiązką odrobili straty i wywalczyli trzy punkty. Nic zatem dziwnego, że w obozie gospodarzy panowała bardzo dobra atmosfera. Na słowa pochwały zasłużył każdy z jeźdźców częstochowskiego klubu. - Wynik jest najlepszym komentarzem do tego spotkania. Brawa należą się każdemu zawodnikowi. Nawet ten, który uzbierał ich najmniej, czyli Hubert Łęgowik zdobył punkty na trasie więc duże brawa dla niego. Każdy zawodnik bez wyjątku pojechał na plus - chwalił swoich podopiecznych Dymek.
Gdańszczanie byli tłem dla częstochowian. Jedynym zawodnikiem, który potrafił odnieść zwycięstwo na Arenie Częstochowa był Pedersen. W szczególności zawiedli Zbigniew Suchecki, Piotr Świderski i Tomasz Chrzanowski, którzy łącznie zdobyli 5 punktów. - Włókniarz dzisiaj świetnie pojechał. Mam nadzieję, że to Lwy były bardzo mocni, a nie my tacy bardzo słabi. Zwycięstwa nad Nickim Pedersenem to nie jest łatwa sztuka. Jeżeli ja się ratuje Gafurowem, który nie widział się w Ekstralidze, a z różnych powodów nie znalazł sobie klubu i on jest drugim zawodnikiem to coś tu nie gra - ocenił po meczu trener gości Stanisław Chomski.
Mimo wysokiego wyniku mecz nie był nudnym widowiskiem. Na torze nie brakowało walki, lecz to najczęściej jeźdźcy gospodarzy wyprzedzali swoich rywali. Świetnie dysponowany był Kenneth Bjerre, który zdobył 13 punktów. Dorobek filigranowego Duńczyka mógł być jednak większy, lecz w trzynastej gonitwie został on wywieziony przez Pedersena i musiał ratować się przed upadkiem. Trzykrotny mistrz świata po tej akcji został upomniany przez sędziego za stworzenie niebezpiecznej sytuacji na torze. - Nicki na pewno pojechał zbyt mocno w Kennetha, ale Nicki wyjdzie z siebie, żeby coś zrobić. Gdyby Kenneth się wywrócił to Nicki zostałby wykluczony. To jest jazda na pograniczu faulu, ale to jest sportową złość - przyznał Chomski.
Lotos Wybrzeże - 29
1. Renat Gafurow - 9 (2,2,1,2,0,2)
2. Zbigniew Suchecki - 1 (0,0,d,1)
3. Piotr Świderski - 3 (1,1,0,0,1)
4. Tomasz Chrzanowski - 1 (0,-,1,0,-)
5. Nicki Pedersen - 13+1 (3,3,2,2,2,1*)
6. Krystian Pieszczek - 2 (2,0,0,0)
7. Marcel Szymko - 0 (0,-,0)
Dospel Włókniarz - 61
9. Kenneth Bjerre - 13 (3,3,3,1,3)
10. Mirosław Jabłoński - 6+2 (1,1,2*,2*)
11. Grigorij Łaguta - 12 (3,3,3,3,-)
12. Rafał Szombierski - 10+1 (2*,1,1,3,3)
13. Daniel Nermark - 11+2 (1*,2,3,3,2*)
14. Hubert Łęgowik - 2 (1,0,1)
15. Artur Czaja - 7+1 (3,2,2*,0)
Bieg po biegu:
1. (65,16) Czaja, Pieszczek, Łęgowik, Szymko 4:2
2. (63,92) Bjerre, Gafurow, Jabłoński, Suchecki 4:2 (8:4)
3. (63,79) Łaguta, Szombierski, Świderski, Chrzanowski 5:1 (13:5)
4. (63,72) Pedersen, Czaja, Nermark, Pieszczek 3:3 (16:8)
5. (64,43) Łaguta, Gafurow, Szombierski, Suchecki 4:2 (20:10)
6. (63,50) Pedersen, Nermak, Świderski, Łęgowik 2:4 (22:14)
7. (63,74) Bjerre, Pedersen, Jabłoński, Pieszczek 4:2 (26:16)
8. (64,25) Nermark, Czaja, Gafurow, Suchecki (d3) 5:1 (31:17)
9. (63,42) Bjerre, Jabłoński, Chrzanowski, Świderski 5:1 (36:18)
10. (63,75) Łaguta, Pedersen, Szombierski, Szymko 4:2 (40:20)
11. (64,47) Nermark, Jabłoński, Suchecki, Świderski 5:1 (45:21)
12. (65,20) Łaguta, Gafurow, Łęgowik, Pieszczek 4:2 (49:23)
13. (64,02) Szombierski, Pedersen, Bjerre, Chrzanowski 4:2 (53:25)
14. (64,43) Szombierski, Nermark, Świderski, Gafurow 5:1 (58:26)
15. (64,55) Bjerre, Gafurow, Pedersen, Czaja 3:3 (61:29)
Sędziował: Wojciech Grodzki
NCD: Kenneth Bjerre w wyścigu IX - 63,42 sek.
Widzów: 7 000.
Startowano według I zestawu