Robert Kościecha dla SportoweFakty.pl: O kombinacjach nie może być mowy

W przegranym 33:57 meczu w Tarnowie Robert Kościecha przywiózł dla Polonii Bydgoszcz sześć punktów. Wynik ten osiągnął w trzech ostatnich wyścigach.

W inauguracyjnych gonitwach "Kostek" nie potrafił znaleźć recepty na tarnowski tor. Efekt? Dwa "zera". Później było już dużo lepiej, czego dowodem jest pokonanie bardzo szybkiego w niedzielę Grega Hancocka. - Greg jest świetnym zawodnikiem i zarazem moim przyjacielem. Wygrać z nim to wielka sztuka, ale mi się udało i bardzo się z tego cieszę. Na początku miałem problemy z dopasowaniem się do warunków torowych, ale kiedy już się to udało było okej. Fajnie, że ta końcówka w moim wykonaniu była lepsza, ale szkoda, że jako drużyna przegraliśmy tak wysoko - mówi.

Wszystko wskazuje na to, że zespół z Bydgoszczy zakończy sezon już w sierpniu. Klubowi, którego częścią jest Kościecha "nie grozi" bowiem awans do play off, a utrzymanie też jest już raczej pewne. Mimo to 35-latek na brak startów nie powinien w późniejszych terminach narzekać. - Jest gdzie jeździć. Mam parę turniejów w Niemczech, Danii, może w Szwecji . W Polsce taki jest regulamin. Po wielu intensywnych tygodniach jazdy praktycznie w każdą niedzielę, teraz będziemy mieć po prostu szybciej wakacje - oznajmia.

Były zawodnik m.in. drużyn z Torunia i Gdańska pokusił się o wytypowanie ekip, które jego zdaniem powalczą w tegorocznych rozgrywkach Enea Ekstraligi o medale. - Tarnów już jest stuprocentowym pewniakiem do czwórki. Do tego dojdzie Gorzów i Zielona Góra. O miano tego czwartego powalczy Leszno z Toruniem. Niesamowicie ważne mecze będą we wtorek. Jeśli Leszno wygra z Tarnowem zachowa szanse na play off. My z kolei na pewno sprawy torunianom nie ułatwimy. Chcemy wygrać z nimi najbliższy, zaległy mecz u siebie. To są derby, coś prestiżowego. Innej opcji jak zwycięstwo nie możemy brać pod uwagę - komunikuje.

Czy jego zdaniem możliwe jest odpuszczanie niektórych meczów pod kątem wyboru wygodniejszego rywala w półfinale i ewentualnym finale? - Nie ma kombinacji. Tutaj jest pełne zawodowstwo i nikt na pewno nie odpuści. Nie ma takiej możliwości. Zawodnicy mają kontakty zawodowe, swoich sponsorów, kibiców, działaczy. Jeżdżą dla swojego klubu i chcą wygrywać. Nie wierzę w jakieś spiskowe teorie, czy wybieranie rywala w play offach - kończy.

Źródło artykułu: