Michał Mitko: Nie wiem, na czym stoję

Mimo wahań formy Michał Mitko był najskuteczniejszym jeźdźcem Kolejarza Opole. Klub ma jednak wobec zawodnika duże zaległości, które nie wiadomo, kiedy zostaną uregulowane.

Opolanie w półfinale zmierzyli się z Kolejarzem Rawicz. Po zwycięstwie w pierwszym meczu w rewanżu ulegli 36:52 i odpadli z dalszej rywalizacji. Zawiódł między innymi Michał Mitko, który walkę podjął dopiero w dwóch ostatnich biegach, wcześniej mając problemy z płynną jazdą. - Z tamtego spotkania mam wyłącznie złe wspomnienia - mówi Mitko. - W przededniu pojedynku musiałem oddać wypożyczony od jednego z żużlowców silnik, na którym startowałem tydzień wcześniej i wywalczyłem komplet punktów. Chciałem go oczywiście zatrzymać, ale nie miałem czym za niego zapłacić. Od tego rozpoczęło się nieszczęście.

- Tor podczas meczu był w bardzo złym stanie i nie powinny się na nim odbywać zawody - kontynuuje "Siwy". - Początkowo zupełnie sobie nie radziłem i byłem zrezygnowany. Przed wyścigami nominowanymi postanowiłem zaryzykować. Założyłem zębatki, których w normalnych warunkach nigdy bym nie użył. To okazało się właściwym posunięciem. Spasowałem się z nawierzchnią i mogłem powalczyć rywalami. Niestety, na niewiele to się zdało, bo przegraliśmy półfinał.

Wychowanek RKM-u Rybnik jeszcze nie zakończył sezonu. Startuje w pojedynczych zawodach w Czechach oraz rozgrywkach duńskiej Divison I, gdzie reprezentuje zespół Randers Lions. - Awansowaliśmy do finału, ale jeszcze nie wiem, czy w nim pojadę, ponieważ otrzymałem zaproszenie na turniej w Rybniku - tłumaczy Mitko. - Cieszę się, że mam trochę okazji do startów, lecz trudno w nich o bardzo dobre wyniki, gdyż posiadam obecnie jeden, nadający się do rywalizacji motor. Drugi silnik jest wybitnie rezerwowy, a kolejny czeka już od dłuższego czasu na remont.

Trwający rok nie jest dla Mitki tak udany jak poprzedni, w którym nie tylko osiągnął wyższą średnią, ale również odnosił sukcesy indywidualne, awansując do finałów Złotego Kasku i mistrzostw Europy. 23-letni żużlowiec w tym sezonie notował duże wahania formy. - Wynikały one głównie z braku płynności finansowej - wyjaśnia. - Otrzymałem sporą pomoc od sponsorów, ale klub płacił nieregularnie. Ponadto na początku miałem problemy z oponami, a maszyny też w niektórych meczach zawodziły. Przed rokiem dysponowałem silnikiem, który po odpowiednim spasowaniu był bardzo szybki na każdym torze. W tym sezonie tak dobrze to nie wyglądało, choć motocykl przygotowany był niemal identycznie.

Mitko przyznaje, iż Kolejarz zalega mu pokaźną sumę. - Nie wiem, kiedy ją odzyskam, bo kontakt z prezesem Drozdem jest utrudniony. Dzwonię czasami po kilka razy dziennie, ale prezes moich telefonów nie odbiera. Chciałbym wiedzieć, na czym stoję. Relacje na linii zawodnicy - zarząd znacznie się w tym sezonie pogorszyły. Pojawiały się tarcia, będące często skutkiem niezrozumiałych i pochopnych decyzji działaczy. Groźby kar za porażki czy zmienne przygotowanie toru wpływały negatywnie na atmosferę. Zdaję sobie jednak sprawę, że to do końca nie usprawiedliwia naszej słabej postawy.

"Siwy" przywdziewa plastron opolskiej drużyny od trzech lat. Nie wiadomo, czy będzie ją reprezentował także w następnym sezonie. - Na razie nie myślę o przyszłym roku i nie wiem, gdzie będę występował - mówi Mitko. - Na tę chwilę trudno mi sobie wyobrazić dalsze starty w Opolu. Czuję się w tym mieście świetnie. Mam wsparcie od kibiców i sponsorów, co bardzo sobie cenię. Ale jak zawsze pozytywnie wypowiadałem się o Kolejarzu i polecałem go, tak teraz nie mogę powiedzieć wiele dobrego. Dużo zmieniło się na gorsze, lecz mam nadzieję, że sytuacji się poprawi.

Źródło artykułu: