Trener Stelmetu Falubazu Zielona Góra odniósł się do do wypowiedzi Piotra Palucha, który mówił, że zielonogórzanie boją się gorzowskiego toru, gdyż im nie pasuje. [i]- Nie boimy się, ale mamy szacunek do przeciwnika i jego klasy. Gorzów przez znaczną część sezonu znajdował się w czubie tabeli. Słowa Piotra Palucha zostały powiedziane, na podstawie mojej wypowiedzi, której nie zrozumiał. Ja wspominałem o torze w Gorzowie ogólnie, że zmierzamy do tego aby robić widowiska, czy robić wyścig za wszelką cenę nie licząc się z żadnymi kosztami, zapominając o widowisku, a tym samym o kibicach?
Tutaj jest drobna, subtelna różnica między tym jak ja się wypowiedziałem, a jak zostało do odebrane. Ja się tego będę trzymał. Wydaje mi się, że na ostatnim meczu tor był wzorowy, zrobiliśmy doskonałe widowisko, chciałbym aby tak było tez w Gorzowie.[/i]
Rafał Dobrucki uważa, że jego słowa nie są bezpodstawne, co potwierdzają kary nałożone na klub z ul. Śląskiej. - Owal w Gorzowie ma trudną geometrię, dodatkowo przygotowywany jest bardzo przyczepnie, stwarza pewne trudności, które absolutnie nie sprzyjają walce. Nie chciałbym roztrząsać tematu, ilość kar i uwag mówi sama za siebie i tylko na tej podstawie prosiliśmy o powołanie tego Jury i nie należy doszukiwać się jakiś niepotrzebnych podtekstów - mówił "Rafi".
Były żużlowiec wierzy w swoją drużynę i uważa, że przy odrobinie szczęścia da się wyjechać z Gorzowa Wielkopolskiego wygrywając. - Jeżeli u siebie potrafiliśmy trzema zawodnikami zremisować z takiego czternastopunktowego dołu, to może czterema uda się wygrać. Oczywiście wiele robimy, aby ten cel osiągnąć. Gorzów jest w innej sytuacji, dla nich to jest być albo nie być. W każdym razie presja zdecydowanie leży po stronie gorzowskiej. To co zrobiliśmy w pierwszym meczu daje do myślenia zawodnikom i trenerom, że nie jest tak świetnie i wspaniale jak by się wydawało na początku. Potrafimy się ścigać i wygrywać - stwierdził Dobrucki.
Wielką zagadką jest także to, w jakim składzie zielonogórzanie pojawią się na stadionie żółto-niebieskich. W awizowanym zestawieniu zabrakło Andreasa Jonssona, pojawił się zaś Krzysztof Jabłoński. Ciężko stwierdzić, co szykuje sztab szkoleniowy z Winnego Grodu. - Wszystko rozstrzygnie się w ostatniej chwili - uciął szybko trener zielonogórskiej ekipy.