Dwa lata temu Tomasz Gollob zapewnił sobie tytuł Indywidualnego Mistrza Świata

Dziś mijają dokładnie dwa lata od chwili, gdy w piękny wrześniowy wieczór w Terenzano Tomasz Gollob zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Był 25 września 1999 roku, kiedy to w Vojens Tomasz Gollob  mógł zdobyć swój pierwszy złoty medal IMŚ. Przed turniejem w Danii prowadził z przewagą kilku punktów nad Tony Rickardssonem. Osiem dni wcześniej jednak stało się niemalże pewne, że Polak nie zdobędzie tytułu mistrzowskiego. Ba, cudem było, że Gollob w ogóle wystartował w ostatnich zawodach w Vojens. Przypomnijmy, że Polak uczestniczył wówczas w koszmarnie wyglądającym karambolu w finale Złotego Kasku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, kiedy to przeleciał ponad bandą, odbił się od słupka, do którego przymocowane było bursztynowe światło i upadł za ogrodzeniem wrocławskiego toru. Wypadek ten przekreślił szanse Golloba na pierwszy w karierze tytuł mistrza świata.

Musiało minąć aż 11 lat, w trakcie których wielu już zwątpiło w to, że Gollob kiedykolwiek zdobędzie złoty medal w Grand Prix. Polak jednak zyskał nową motywację. W 2007 roku zajął czwarte miejsce. Rok później wdrapał się na najniższy stopień podium. W sezonie 2009 sięgnął po wicemistrzostwo świata, by rok później w fenomenalnym dla polskiego speedway'a roku zdobyć upragniony tytuł mistrza świata.

Tomasz Gollob złoty medal zapewnił sobie w przedostatniej rundzie Grand Prix we włoskim Terenzano. W sobotę, 25 września 2010 roku ten kameralny stadion położony niedaleko Udine został opanowany przez Polaków. Kilka tysięcy fanów żużla znad Wisły przyjechało z ziemi polskiej do włoskiej, by świętować największy sukces naszego żużla od czasów Jerzego Szczakiela  i tytułu IMŚ z 1973 roku. Wielu tych kibiców, którzy w Terenzano wspierało Tomasza Golloba nie było jeszcze na świecie, gdy Szczakiel wygrywał w Chorzowie z Ivanem Maugerem.

Polak w Terenzano nie zawiódł. Na torze, na którym zwyciężył rok wcześniej, znów był piekielnie szybki. Nie tylko zapewnił sobie tytuł mistrzowski, ale także drugi raz z rzędu wygrał Grand Prix Włoch. O tym, że nikt i nic nie zabierze złotego medalu rozstrzygnął nomen omen polski sędzia Wojciech Grodzki, który w półfinale uznał, że to Chris Harris, a nie Jarosław Hampel  był drugi na mecie. Kiedy okazało się, że Hampel nie awansował do półfinału w boksie Tomasza Golloba rozpoczął się spontaniczny taniec radości.

Później Gollob udzielił pierwszego telewizyjnego wywiadu jako mistrz świata. Odebrał także od Jasona Crumpa plastron z numerem 1 i wpisanym na nim nazwiskiem "Gollob". Polak tradycyjnie wolał mówić w ojczystym języku i na przekór brytyjskiej telewizji zwrócił się do rodaków będących w Terenzano zaskakującymi słowami - Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na to złoto - mówił wówczas wzruszony i jakże szczęśliwy Gollob.

Historia pokazała, że jakże wielkim szczęściem było zapewnienie sobie mistrzowskiego tytułu na rundę przed finałowymi zawodami w Bydgoszczy. Złoty medal Tomasz Gollob odebrał w rodzinnym mieście. Finałowy turniej był także celebracją na cześć polskiego mistrza świata, który przystąpił do tych zawodów… ze złamaną nogą. Urazu nabawił się na motocrossie.

Póki co, mamy dwie złote daty w polskim speedway'u jeśli chodzi o indywidualne mistrzostwo świata. 2 września 1973 roku, gdy tytuł sensacyjnie zdobywał Jerzy Szczakiel i druga - 25 września 2010 roku, gdy pierwszy - i miejmy nadzieję, że nie ostatni - złoty medal zapewnił sobie w Terenzano Tomasz Gollob.

Źródło artykułu: