Marek Cieślak dla SportoweFakty.pl: To nie był zlepek przypadkowych indywidualności

Zespół Azotów Tauronu Tarnów sięgnął po trzeci w swojej historii tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Duża w tym zasługa szkoleniowca Jaskółek, Marka Cieślaka.

Kibice w Tarnowie czekali siedem lat, aby ich zespół mógł pochwalić się mianem najlepszej drużyny w kraju. Kiedy ekipę z Małopolski objął Marek Cieślak, wielu liczyło, że to właśnie ten szkoleniowiec poprowadzi Jaskółki po złoty medal. Tak też się stało. - Przed sezonem mówiło się, że ta liga będzie bardzo mocna i wyrównana. I taka właśnie była. Pięć zespołów miało szansę na awans do finału. W tym roku to nasza drużyna okazała się najlepsza, z czego bardzo się cieszę - powiedział trener Azotów Tauronu.

Podczas finałowego spotkania bardzo dobrze zaprezentowała się cała drużyna Jaskółek. Szkoleniowiec ekipy z miasta Generała Bema przyznaje, że w tym zespole drzemie duży potencjał. Aby móc mówić o składzie na sezon 2013, należy jednak poczekać do czasu pojawienia się regulaminu przyszłorocznych rozgrywek. - Na pewno jest w czym wybierać. Musimy jednak jeszcze poczekać, co nam wymyśli "władza" odnośnie regulaminu - mówi krótko.

Tarnowianie odnieśli sukces w ENEA Ekstralidze dzięki równemu zespołowi. Trener kadry narodowej, nie chce nikogo wyróżniać. - Trzeba powiedzieć, że forma poszczególnych zawodników się zmieniała. Teraz kiedy mamy te złote medale, to nie będę nikogo wyróżniał. Każdy z tych chłopaków się starał. Wiem, że nawet gdy któryś z nich przegrał start, to dawał z siebie wszystko. Kiedy przed taśmą staje czterech dobrych zawodników, oczywistym jest, że ktoś musi do mety dojechać ostatni. Były spotkania, kiedy niektórym coś nie wychodziło, ale koledzy z zespołu ratowali sytuację. Nawet na podstawie tego finału było to doskonale widać. Janusz Kołodziej świetnie pojechał swoje dwa biegi, a kiedy mu nie szło, to wygrywał Jakub Jamróg albo Leon Madsen. Należy zauważyć, jak wspaniale pojechał Martin Vaculik w końcówce. Do tego Maciej Janowski, który według mnie "obronił" decydujący bieg, jadąc za Kubę Jamroga - dodał.

Trener Marek Cieślak w swojej bogatej karierze ma już spory worek medali. Jak smakuje zwycięstwo w lidze z Jaskółkami? - Każdy złoty medal smakuje podobnie. Zwłaszcza z takim zespołem jak tutaj w Tarnowie. Trzeba powiedzieć, że to była prawdziwa drużyna. To nie był zlepek przypadkowych indywidualności, które sobie same coś tam robią w kącie parkingu. To była żywa drużyna, która w całości pracowała na wynik i każdy dał coś od siebie, aby osiągnąć ten wynik. To jest właśnie duży, zespołowy sukces - zakończył.

Marek Cieślak z Gregiem Hancockiem po półfinałowym pojedynku w Toruniu
Marek Cieślak z Gregiem Hancockiem po półfinałowym pojedynku w Toruniu
Źródło artykułu: