Dla 28-latka to czwarty złoty medal w karierze. Miał udział we wszystkich tytułach dla "Jaskółek" oraz dołożył złoto w sezonie 2010 będąc zawodnikiem Unii Leszno. Co ciekawe "Jasiek" cieszył się w minioną niedzielę z krążka po raz trzeci z rzędu. Roku temu w ostatnim roku startów z "Bykiem" na piersi wywalczył srebro. - Złoto smakuje doskonale. Chociaż dobrze, że tego medalu nie da się zjeść, bo kto wie czy Leon Madsen by go nie skonsumował. Po prostu złoty chłopak. Wygrał wszystkie najważniejsze ligi, także niesamowity gość. Cieszymy się ogromnie, że to my teraz jesteśmy najlepsi - mówi.
W samym finałowym, rewanżowym spotkaniu przeciwko Stali Gorzów Kołodziej zgromadził na swoim koncie siedem punktów. W dwóch ostatnich swoich wyścigach dojeżdżał jednak do mety na ostatnich pozycjach. - Popełniałem błędy na trasie. Źle rozgrywałem bieg zaraz po starcie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem wściekły na siebie. Przegrywałem w bardzo głupi sposób, a na treningach ten sprzęt był naprawdę szybki. Chyba za bardzo mi się wydawało, że to co wychodzi na treningach nie zmieni się na meczu. Najważniejsze, że koledzy dobrze ciągnęli wynik i mnie trochę przykryli - oznajmił.
A jak dwukrotny indywidualny mistrz Polski podsumowałby swoje dokonania w roku 2012 na żużlowych torach? - W lidze dobrze, natomiast poza nią nic wielkiego nie zdobyłem. Nie dałem tutaj ostatniego słowa, chcę jechać coraz lepiej. Ten rok miał być takim swoistym odpoczynkiem dla mnie i niewątpliwie taki był. Mimo, że szybko przeleciał to jednak był długi. Chciałbym ciągle się rozwijać, rozbić postępy z każdym sezonem. To jest mój cel - komunikuje reprezentant Polski.
Jednym z głównych etapów wspomnianego wyżej odpoczynku miało być pominięcie w kalendarzu na ten sezon startów w szwedzkiej Elitserien. - Rezygnacja z ligi szwedzkiej spełniła swoje zadanie. Później znów zachciałem tam jeździć, ale wrócił Jarek Hampel, a ja byłem w zastępstwie - zdradza.
Jak wiadomo klub Janusza, Vetlanda w swoim kraju także zdobył krążek z najcenniejszego kruszcu. Medalu Kołodziej wciąż jednak nie dostał. - Medal był podobno dla mnie przyszykowany, ale menedżer Vetlandy Bosse Wirebrand szybko odjechał z tego powtórzonego meczu w Gorzowie. Na pewno nie rzucał słów na wiatr i liczę, że go chociaż zobaczę, może zdjęcie zrobię i sobie zachowam (śmiech). A tak na poważnie to są kolejne sezony i będziemy walczyć - zapowiada.
Niedługo po zakończeniu fety na stadionie w Mościcach jeździec biało-niebieskich udał się na zasłużone wakacje. - Jadę ze swoją dziewczyną na tydzień do ciepłych krajów. A jak już z nich wrócę muszę iść "pod nóż" - zakończył.
Zawodnicy zostaną uhonorowani specjalnymi nagrodami. Organizatorem spotkania jest Urząd Miasta Tarnowa. Wstęp wolny.
Będzie możliwość spotkania z żużlowcami, wzięcia autografów, czy zrobienia pamiątkowych zdjęć. Zaplanowano też ekstra niespodzianki dla kibiców. W programie ponadto m.in. występ cheerleaderek, zespołu "Przystanek Mrówkowiec" oraz pokaz sztucznych ogni.
Okazja do spotkania tłumaczy się sama. Po raz trzeci w historii klubu żużlowcy z Tarnowa zdobyli tytuł Drużynowych Mistrzów Polski. Ekipa z Tarnowa była w tym sezonie zdecydowanie najlepsza. Wygrała rundę zasadniczą, w półfinale uporała się z zespołem z Torunia, w minioną niedzielę nie dała szans bardzo mocnemu zespołowi z Gorzowa Wielkopolskiego. Mecz zakończył się wynikiem 51:39, a w dwumeczu 93:86. Najlepszym zawodnikiem Unii był Leon Madsen, a Stali Gorzów Matej Zagar.[/b] Czytaj całość