Klub nie stanął na wysokości zadania - rozmowa z Michałem Mitko, zawodnikiem Kolejarza Opole

Michał Mitko szczerze opowiedział o problemach, które dotykają zawodników jeżdżących w niższych ligach. Podstawowym jest oczywiście brak pieniędzy.

Michał Gałęzewski: Drugoligowe rozgrywki zakończyłeś ze średnią biegową 1,984. Jesteś zadowolony ze swojej postawy?

Michał Mitko: Trochę zabrakło do tego, czego sam od siebie oczekuję. Przed sezonem myślałem, że będzie lepiej. Niestety pojawiło się kilka spraw, które nie były dociągnięte i wynik był jaki był. Zdarzały mi się bardzo dobre mecze, ale nie uniknąłem nieprzyjemnych wpadek, kiedy kończyłem spotkanie z pięcio- lub trzypunktowym dorobkiem.

Z czego wynikały twoje problemy?

- Głównie z powodów finansowych.

Co dokładnie zmieniło się w 2012 roku, że było gorzej niż wcześniej?

- To był mój trzeci sezon spędzony w Kolejarzu Opole. W zasadzie zawsze dałbym sobie uciąć rękę, że wszystko będzie wyglądało w porządku. Teraz sytuacja była inna. Nie wiem dlaczego tak wyszło, a nie chcę nikogo obrażać. Atmosfera była dobra, ale brakowało pieniędzy, aby zrobić odpowiedni wynik.

Rozważasz jeszcze pozostanie w Kolejarzu?

- To nie jest tak, że nie chcę jeździć w Opolu, gdyż jestem otwarty na rozmowy. Wszystko musi jednak działać na jasnych warunkach. Muszę wiedzieć, czy będą pieniądze, czy nie. W trakcie sezonu fundusze są również potrzebne do tego, aby pojechać mecz, ponadto ja muszę mieć pieniądze na życie. Mam na utrzymaniu rodzinę, dziecko, mieszkanie, a nie można przez cały sezon jechać na sprzęcie zakupionym za pieniądze wypłacone na przygotowania. Trzeba wciąż inwestować w sprzęt, który się eksploatuje. Teraz czekam co mam zrobić. Na pewno jednak nie będę czynił żadnych problemów Kolejarzowi, przecież nie chce się sądzić (śmiech). Poczekamy, zobaczymy, ale jest obietnica, że pieniądze zostaną w końcu spłacone.

Michał Mitko miał w 2012 roku spore problemy finansowe
Michał Mitko miał w 2012 roku spore problemy finansowe

To był kolejny rok, w którym Kolejarz walczył o awans do I ligi. Od 2006 roku drużyna z Opola jeździ jednak w najniższej klasie rozgrywkowej i często mimo ambitnych planów, nie może awansować. Masz swoje przemyślenia na ten temat?

- Mamy po prostu pecha. W 2011 roku było naprawdę dobrze. Niczego nam nie brakowało. Pieniądze może nie były wypłacane bardzo systematycznie, ale jednak się pojawiały i nie można było narzekać. Teraz również szczęście nam nie sprzyjało. Wydawało się przed sezonem, że skład jest nie do objechania. Niestety aby awansować, wszystko musi się ze sobą zgrać. Nie może być żadnych niedomówień, tylko trzeba jechać i wygrywać.

Pomagali ci chociaż miejscowi sponsorzy?

- Oj, jeśli chodzi o ten sezon, to pod tym względem było super! Muszę szczerze podziękować kilku firmom. Jak nie było sponsora przez dwa lata, tak teraz trochę się ich pojawiło, dzięki czemu moje wyniki mogły być przyzwoite. Dziękuję dr Tadeuszowi Pokusie i Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, a także Markowi Kopyłowskiemu i firmie Leroy Merlin oraz firmie TransSystem Olsok, która nieraz mi ratowała życie. Wcześniej to klub był solidny, lecz nie miałem wsparcia ze strony opolskich firm, a teraz na odwrót. Sponsorzy mnie mocno wsparli, a klub nie stanął na wysokości zadania.

Pochodzisz z Rybnika. Powstaje tam nowy klub. Jak oceniasz to, co się dzieje wokół rybnickiego żużla?

- Rybnik to moje miasto. Wychowałem się na tym torze i bardzo chciałbym tu jeździć. Nie wiadomo jednak jak to do końca będzie. Powstaje nowy klub, ale od samego początku są mu rzucane kłody pod nogi. Wprowadzono różne przepisy, które mają poprawić sytuację zawodników i nowy podmiot musi sobie z nimi radzić. Jestem otwarty na rozmowy z zarządem rybnickiego klubu, ale jak się nie uda porozumieć, to nie będziemy się przecież obrażać.

Mimo kilku wpadek, kolejny raz byłeś w czołówce drugiej ligi pod względem średniej biegowej. Nie myślałeś o startach w pierwszej lidze?

- Chciałem jeździć w pierwszej lidze już w 2012 roku. Miałem kilka ciekawych ofert, ale dałem się ostatecznie namówić na starty w Kolejarzu. Czasem tak wychodzi. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać teraz. Nie wiadomo jednak kiedy kluby dowiedzą się w których ligach będzie startować, ile zgłosi się zespołów i w jakim systemie pojedziemy.

No właśnie… Kończy się październik, a wy jeszcze nic nie wiecie…

- Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, że zawsze czeka nas taka noworoczna niespodzianka. Zawsze jest bardzo ciekawie. My czekamy i się nie denerwujemy.

Gdzie w przyszłym sezonie wyląduje Mitko?
Gdzie w przyszłym sezonie wyląduje Mitko?

Jesteś zadowolony z tegorocznych startów poza granicami kraju?

- Jestem średnio zadowolony, gdyż ubiegły sezon był pod tym względem lepszy szczególnie, jeśli chodzi o wyjazdy do Czech. Teraz były problemy i staraliśmy się coś dodatkowo załatwiać. Były pojedyncze starty w Danii, czy turnieje towarzyskie. To są jednak zawody dorywcze, a nie systematyczna jazda. Szkoda, pozwoliłoby mi na utrzymanie się na wyższym poziomie sportowym.

Planujesz teraz jakieś starty za granicą?

- Będziemy się kontaktować z różnymi klubami – dzwonić, mailować, składać oferty… Na tą chwilę nie można jeszcze nic powiedzieć. Myślałem o Szwecji, niestety zmieniły się tam przepisy i to zawodnicy miejscowi będą uprzywilejowani. Nie jest łatwo załapać się na starty poza granicami kraju. Trzeba jechać cały sezon na jak najwyższym poziomie i wtedy promotorzy i menedżerowie sami się zgłaszają.

Źródło artykułu: