Mój cel to awans. Jak go nie będzie, to odejdę - II część rozmowy z Robertem Terleckim

Zdjęcie okładkowe artykułu: Historyczny herb Wybrzeża Gdańsk
Historyczny herb Wybrzeża Gdańsk
zdjęcie autora artykułu

Robert Terlecki liczy iż dzięki zabiegom uatrakcyjniającym spotkania ligowe, na mecze Wybrzeża będzie przychodziło średnio po 7 tysięcy ludzi. Zdradził tez nazwiska kandydatów do zasilenia drużyny.

Pierwsza część rozmowy --->>> Michał Gałęzewski: Jakie są według pana najważniejsze zadania marketingowe, które można by było wprowadzić już od obecnego sezonu?

Robert Terlecki: Dla mnie ważna jest przede wszystkim oprawa meczu, multimedia, czyli ekran ledowy, bandy ledowe. Są one niezbędne do tego, aby klub funkcjonował na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o oprawę, to mam tu na myśli między innymi dwóch spikerów, z których jeden byłby na murawie, a drugi w wieżyczce, atrakcje dla kibiców w trakcie meczu, czy konkursy. To masa elementów, ale mam taką wizję. Jak już wcześniej wspomniałem, będę miał do dyspozycji Dyrektora ds. Marketingu, który może moje plany wywrócić do góry nogami. Musimy poczekać na to, aż uporządkujemy struktury.

Czasu na to macie jednak niewiele…

- To prawda, ale od piątku poznamy KSM i musimy przygotować się od A do Z. W najbliższy poniedziałek wszyscy zawodnicy mogą przecież być porozumieni z klubami. Pracy jest dużo, gdyż musimy otrzymać licencję. Na dzień dzisiejszy najważniejsze zadania operacyjne, to rozmowy ze sponsorami. To clue mojego programu. Milion złotych już jest, teraz musi się określić miasto. Muszę spotkać się z Prezydentem Miasta Gdańska, panem Pawłem Adamowiczem i przedstawić swoją wizję, aby uzyskać mandat zaufania. Liczę, że klub na twardych nogach stanie pod koniec przyszłego tygodnia i wtedy poznamy odpowiedzi na pytania nurtujące prasę.

Jakiej frekwencji spodziewa się pan w pierwszej lidze?

- Liczę, że na mecze będzie przychodzić średnio siedem tysięcy ludzi. Mam świadomość, że to więcej niż na ENEA Ekstraligę, ale wszystko jest kwestią podejścia do sprawy. Rozmawiałem z przedstawicielami ościennych gmin, którzy mówili, że są chętni na współpracę. Wcześniej nikt nie oferował im takiej formuły, jak ja planuję. Nie chcę rozdać biletów, bo korzyść ma być obopólna. Klub sprzeda bilety, a odbiorca będzie wiedział jaki towar sprzedajemy.

Nie uważa pan, że obecnie w pierwszej lidze jest niewiele marek, które by przyciągnęły kibiców na stadion? Kluby z Torunia, Gorzowa, Zielonej Góry, czy z Tarnowa z gwiazdami w składzie przyciągają jednak fanów na stadiony.

- To jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że ludzie lubią zwycięstwa. Gdy jest mecz z klasowym zespołem podczas, gdy gospodarz ma tylko teoretyczne szanse na wygraną, to ludzie nie chcą przyjść. Myślę takimi kategoriami. Pamiętam, że na meczach w pierwszej lidze było więcej ludzi i nagle coś się stało i ludzie przestali chodzić na mecze.

Sezon w pierwszej lidze przyda się do tego, aby móc zbudować silną strukturę klubu?

- Jak by ktoś mi powiedział, że mamy szansę na dziką kartę w ENEA Ekstralidze, bo ktoś nie jest gotowy na jazdę, to nie byłoby to dla nas dobre rozwiązanie nawet, jak jakiś sponsor dałby pół miliona złotych więcej. Chcę teraz zbudować bardzo mocną

drużynę i przygotować podstawy, aby być sprawnym organizacyjnie i wdrożyć na niższym polu planowane działania. Później będzie można powiedzieć, że jesteśmy gotowi. Trzeba też pamiętać, że stadion nie jest w najlepszym stanie. Jak będzie sukces i będzie na niego przychodziło wielu kibiców, to włodarze miasta z prezydentem Adamowiczem na czele, będą zainteresowani modernizacją. Jak na nim nie ma wielu ludzi, a ci co są ubywają, to nikt nie chce wydawać pieniędzy. Nie chodzi o to, aby zawodnicy sobie pojeździli bez kibiców. Można sobie jeździć rekreacyjnie, bez sponsorów, reklam i nie mówić o marketingu. Dla mnie impreza sportowa jest dla ludzi. Pamiętam, jak na początku bawiliśmy się w quady, to ludzie nie przychodzili, a z czasem coś zaczęło się dziać, była rywalizacja i doszło do tego, że na nasze zawody w Pile przyszło tysiąc osób.

[b]

Z jakimi zawodnikami podjął pan już wstępne rozmowy odnośnie jazdy w Gdańsku?[/b]

- Rozmawiałem z Sebastianem Ułamkiem i z Tomaszem Gapińskim. Te sprawy nie będą jednak do końca moją rolą. Najpierw musimy znaleźć trenera i menedżera, po czym będziemy finalizowali różne tematy. To tylko moje typy, a nie ja będę ustalał skład. Gdy w piątek ogłoszony zostanie KSM, to możemy na poważnie mówić o składzie.

Chciałby pan oprzeć skład na liderach, czy woli pan równy skład?

- Nie chcemy żadnych liderów, to było już próbowane wiele razy i się nie sprawdziło. Gdy lider wypada, to nie ma zespołu. Ja chcę mieć wyrównaną kadrę zawodników. Rozmawiałem między innymi z Tomkiem Chrzanowskim, który się zgłosił do klubu jako jeden z kilku zawodników. Powiedziałem mu, że nie ja będę decydował. Z pewnością porozmawiam ze wszystkimi, którzy są w klubie i mnie interesują. Najważniejsza jest kwestia szkoleniowca. W najbliższym czasie spotkamy się z obecnym trenerem - Stanisławem Chomskim i porozmawiamy o ewentualnej współpracy (rozmowę przeprowadzono we wtorek, 12 listopada, dop. red.).

Można spodziewać się rozmów z uczestnikami cyklu Grand Prix?

- Raczej nie, bo nas na to nie stać. Nie chcę rzucać się z siekierą na słońce szczególnie, gdy mówimy o zrównoważonym zespole. Uczestnik cyklu Grand Prix dodatkowo podnosi KSM.

W budżecie przewidział pan ponad 5 milionów złotych. Ile z tych pieniędzy zakłada pan z miasta i z klubu?

- Przy moich założeniach przyjąłem niecały milion złotych od miasta. W zeszłym roku tych środków było dużo więcej, ale trzeba podejść do tego spokojnie. Miasto zainwestowało spore pieniądze w Euro 2012 i przekłada się to na sytuacje finansową. Trzeba się liczyć z budżetem. Nie możemy też opierać się na publicznych pieniądzach, tylko szukać środków w innym miejscu. Przykładem jest firma, której nazwę przedstawiliśmy opinii publicznej. To duży sukces i duża niespodzianka dla wszystkich.

Wielu prezesów nie tylko klubów sportowych, ale i firm mówi o celach, a gdy nie są zrealizowane, nadal trzymają się stołka. Jak ta sprawa wygląda u pana?

- Mój cel to awans. Jak go nie będzie, to odejdę i zdeklarowałem to przed Komisją Kwalifikacyjną. Zapytano mnie co się zdarzy jak przytrafią się kontuzje, czy inne przykre sprawy. Ja uważam jednak, że podejmując wyzwanie, podstawą jest cel. Nawet gdy zdarzy się jakiś kataklizm i nie uda się awansować, to włodarze klubu będą decydować o mojej przyszłości.

Źródło artykułu:
Komentarze (17)
avatar
luka102
22.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a ty FUGIEL Z RZESZOWA nie masz innego pomysłu na ikone - zdjęcie -zrób sobie z dzidziusiem a nie tak jak moje  
avatar
Kuker
16.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moja propozycja składu: 9. B. Pedersen 10. Gafurov/Karpov 11. Gapiński 12. Suchecki/K. Jabłoński 13. Watt 14. Kossakowski 15. Pieszczek Trener M Czytaj całość
GKS Wybrzeże fan
16.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
3mam kciuki!  
avatar
kibic Gks-u
15.11.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To dopiero trzeba by c nieudacznikiem zeby z tak kasa jak tu sie chwalicie sezon skonczyc za zadluzonym beniaminkiem z Bydgoszczy...  
Fugiel z Rzeszowa
15.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mieli sponsora, mieli pieniądze i co roku jak wchodzą do elity to zaraz spadają........ masakra!!! Jakim trzeba być nieudacznikiem, żeby tak fatalnie trafiać z transferami mając pieniądze.Aby G Czytaj całość